"Jeżeli zaczyna się protest od najbardziej skrajnej jego formy, to trzeba się zastanowić o co chodzi w tym sporze"
- tym momencie protestu rezydentów nie ma potrzeby wchodzenia prezydenta w jego rozstrzygnięcie, ponieważ to sprawa między rządem, a protestującymi lekarzami - powiedział w "Śniadaniu w Radiu ZET" prezydencki minister Andrzej Dera. Jego zdaniem, "jeżeli zaczyna się protest od najbardziej skrajnej jego formy, jaką jest protest głodowy, to trzeba się zastanowić o co tu chodzi w tym sporze".
W niedzielnym programie Radia Zet i Polsat News Dera powiedział, że w tym momencie protestu lekarzy rezydentów "nie ma potrzeby wchodzenia ze strony pana prezydenta, czy przedstawiciela pana prezydenta, do rozstrzygnięcia tego protestu, ponieważ to jest kwestia między rządem, a lekarzami, którzy protestują".
Podkreślił, że rezydenci mówili o dwóch postulatach - podwyższenia do 6,8 proc. PKB rocznych nakładów na służbę zdrowia i podwyższenia ich uposażeń i przypomniał, że rząd chce stopniowego podwyższenia nakładów do 6 proc. w 2025 r.
"Dojście do 6 proc. to musi być proces"
Dera przypominał, że trudno było dojść do poziomu 2 proc. PKB wydatków na armię. W służbie zdrowia - przekonywał - dojście z obecnych 4,7 proc. do 6 proc. to też musi być proces, nie da się tego zrobić jednym ruchem. Zaznaczył, że w rządzie jest wola do ponoszenia takich wydatków i stale trwa podwyższanie nakładów na służbę zdrowia.
- Jeżeli zaczyna się protest od najbardziej skrajnej jego formy, jaką jest protest głodowy, to trzeba się zastanowić o co tu chodzi w tym sporze - podkreślił. Zastanawiał się dlaczego lekarze, jako strona sporu, nie zasiadają do rozmów z rządem, jeśli - jak zaznaczył - "jest jasna informacja o podnoszeniu nakładów na służbę zdrowia i zgadzamy się na podnoszenie wynagrodzeń lekarzy rezydentów".
- Dlaczego rezydenci nie chcą rozmawiać z rządem, który podziela te założenia, istotę tego protestu i chce podnieść i tu, i tu - pytał Dera.
"Nakłady na zdrowie sukcesywnie rosną"
Lekarze rezydenci protestują od 2 października - część z nich prowadzi głodówkę w Warszawie, a także w Szczecinie, Lesznie, Łodzi, Krakowie, Gdańsku i we Wrocławiu. Domagają się wzrostu nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB w 2021 r. oraz powołania zespołu, który zająłby się analizą i renegocjacją zapisów ustawy regulującej minimalne wynagrodzenia pracowników ochrony zdrowia. Chcą podwyższenia swoich wynagrodzeń do 1,05 średniej krajowej.
Ministerstwo Zdrowia podkreśla, że nakłady na zdrowie sukcesywnie rosną. W czwartek Komitet Stały Rady Ministrów zarekomendował rządowi przyjęcie projektu noweli ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej, który przewiduje systematyczny wzrost nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB w 2025 r. W 2018 r. na ochronę zdrowia będzie przeznaczone 4,67 proc. PKB.
Resort zdrowia wskazuje także m.in., że w sierpniu weszła w życie ustawa regulująca sposób ustalania najniższego wynagrodzenia pracowników medycznych, w efekcie której wynagrodzenia lekarzy w najbliższych latach będą wzrastać. Minister Konstanty Radziwiłł zapowiedział, że wszyscy rezydenci otrzymają podwyżki od 400 do 500 zł miesięcznie (z wyrównaniem od 1 lipca), a od przyszłego roku dostaną kolejną podwyżkę. Ponadto, zgodnie z projektem rozporządzenia MZ, rezydenci, którzy rozpoczną szkolenie w deficytowych dziedzinach medycyny, będą otrzymywali tzw. dodatek motywacyjny w wysokości 1200 zł brutto.
Radziwiłł "coraz mniej rozumie powody protestu rezydentów"
W piątek w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" w Warszawie odbyło się pierwsze spotkanie w ramach zespołu ds. systemowych rozwiązań finansowych w ochronie zdrowia, przyszłości kadr medycznych i sposobu ich wynagradzania. Nieobecni byli m.in. protestujący lekarze rezydenci. Spotkali się m.in. przedstawiciele Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Ministerstwa Zdrowia, Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz Ministerstwa Finansów. Obecni byli też przedstawiciele podmiotów zrzeszających pacjentów oraz środowiska pielęgniarek i położnych.
Tematem spotkania było zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia i sposób zagospodarowania tych środków. Minister zdrowia stwierdził po piątkowym spotkaniu m.in., że coraz mniej rozumie powody protestu rezydentów. Wskazał, że jest deklaracja o zwiększaniu nakładów na zdrowie, rząd analizuje także możliwości skrócenia ścieżki dojścia do 6 proc. PKB. Jego zdaniem "autorami tego sukcesu są także lekarze rezydenci". "Powód do ostrej formy protestu zniknął" - ocenił.
Kolejne spotkanie w ramach zespołu ma się odbyć za dwa tygodnie.
PAP, Polsat News
Czytaj więcej
Komentarze