Zabiła co najmniej 15 szczeniąt, służyły jej jako "naturalny nawóz". Usłyszała wyrok
Na karę 10 miesięcy więzienia skazał poznański sąd Joannę G. Kobieta zabiła co najmniej 15 szczeniąt, które później służyły jej jako "naturalny nawóz" w przydomowej szklarni. Jaj konkubent Zygmunt S., za znęcanie się nad zwierzętami, usłyszał wyrok 3 miesięcy więzienia. Wyrok jest nieprawomocny.
34-letnia Joanna G., ani jej 61-letni konkubent Zygmunt S. nie stawili się w piątek w sądzie, mimo to prokurator odczytał akt oskarżenia. Kobiecie zarzucono, że utopiła co najmniej cztery szczenięta, a następnie zakopała je na terenie przydomowej szklarni.
"Te które przeżyły, rozczłonowała szpadlem"
- Działając ze szczególnym okrucieństwem uśmierciła szczenięta; te które przeżyły topienie, rozczłonkowała szpadlem - podkreślił prokurator Ireneusz Zięba.
Mężczyzna oskarżony został z kolei o znęcanie się nad psami, których był prawnym właścicielem, poprzez "utrzymywanie ich w stanie rażącego zaniedbania i zaniechanie leczenia, co doprowadziło do powstania przewlekłych chorób skóry". Miał je też doprowadzić do stanu skrajnego wygłodzenia i zagrożenia ich zdrowia i życia.
Do opisanych w akcie oskarżenia czynów miało dochodzić przed końcem marca tego roku. W maju na posesji Joanny G. odbył się, prowadzony przez prokuraturę eksperyment procesowy. Przedstawiciele fundacji informowali wówczas, że w miejscu zakopania zwierząt były posiane pomidory i sałata, a psy miały służyć za "naturalny nawóz".
Ona się przyznała, on nie
W piątek sędzia odczytała wyjaśnienia oskarżonych, które składali w postępowaniu przygotowawczym. Joanna G. przyznała się w nich do winy, natomiast Zygmunt S. zaprzeczył, że znęcał się nad psami i podkreślał, że mieszkały one w domu, były karmione, a także, że kupował im leki i chciał je zabrać do weterynarza. Oboje chcieli poddać się karze, której wymiar ustalili z prokuratorem, mimo to, sąd tego wniosku nie uznał.
W piątek zeznania składała też przedstawicielka Fundacji na Rzecz Ochrony Zwierząt Mondo Cane Anna Cierniak, która była obecna na terenie posesji Joanny G.
"Jedna sunia wyglądała jakby niedawno miała szczenięta"
Jak mówiła, kiedy przedstawiciele fundacji udali się na miejsce "przez płot zauważyli, że kobieta nalewa psom wody, dosypuje im karmy, po czym wsiadła w samochód i odjechała". - Kiedy przyjechała policja, próbowaliśmy razem dostać się na posesję. Oskarżony udawał, że nie ma go w domu, ale po 15 min. wpuścił nas do środka - relacjonowała.
- Jedna sunia wyglądała jakby niedawno miała szczenięta, co potwierdził lekarz weterynarii, który był z nami na interwencji. Podejrzewałam że nielegalnie handlują szczeniakami, ale oskarżony powiedział, że zostały "zutylizowane". Powiedział jednak, że robi to żona, bo on nie może. Pan się okazał taki "wrażliwy" - mówiła Cierniak.
Dodała, że przedstawiciele fundacji pytali oskarżoną w jaki sposób zabijała zwierzęta, a ta opisywała, że najpierw topiła je w wannie, po czym zakopywała zwierzęta w wykopanym już wcześniej dole w szklarni; te które przeżyły dobijała łopatą. Według Cierniak, oskarżona mówiąc o tym nie wyrażała żadnych emocji.
- Pani przyznała się, że robiła to kilkakrotnie, nam się przyznała do czterech, pięciu miotów. W pierwszym było ok. 11 szczeniąt - zaznaczyła.
Jak mówiła przedstawicielka fundacji, cześć psów, zaraz po interwencji, została przewieziona do kliniki weterynaryjnej, bo istniało ryzyko, że są chore. Część trafiła z kolei do szpitala przy schronisku dla zwierząt.
Wyrok sądu
Sąd Rejonowy Poznań Nowe Miasto i Wilda w wydanym w piątek wyroku uznał oskarżonych za winnych i wymierzył Joannie G. karę 10 miesięcy bezwzględnego więzienia, zakaz posiadania zwierząt na okres 10 lat, a także nawiązkę na rzecz fundacji w wysokości 3 tys. zł. Zygmuntowi S. są wymierzył karę 3 miesięcy pozbawienia wolności, zakaz posiadania zwierząt na okres 10 lat, i nawiązkę na rzecz fundacji w kwocie 5 tys. zł. Zygmuntowi S. mają także zostać odebrane 4 psy.
W uzasadnieniu wyroku sędzia podkreśliła, że z akt sprawy wynika, iż kobieta ze szczególnym okrucieństwem zabiła co najmniej 15 szczeniąt. "Mam nadzieję, że dzięki przekazowi medialnemu takie sytuacje będą nagłaśniane, ujawniane, a następnie ścigane przez prokuraturę i surowo karane przez sąd" - powiedziała sędzia Joanna Knobel.
Sędzia nawiązała też do zeznań przedstawicielki Fundacji na Rzecz Ochrony Zwierząt Mondo Cane Anny Cierniak i powiedziała, że zgadza się w zupełności z tym, że "nie ma żadnego przymusu posiadania zwierząt", a "zwierzę czuje tak samo jak my, odczuwa ból, co ważniejsze, odczuwa nastroje człowieka".
PAP, Polsat News
Czytaj więcej