"GW" o powiązaniu władz TK ze służbami specjalnymi. TK: niepoparte faktami insynuacje
- Jeśli to prawda, to dramatyczna wiadomość dla demokracji w Polsce - tak do medialnych doniesień o rzekomej współpracy sędziów Trybunału Konstytucyjnego ze służbami specjalnymi odniósł się w programie "Graffiti" Piotr Misiło z Nowoczesnej. O sprawie napisała "Gazeta Wyborcza". Biuro Trybunału Konstytucyjnego dementuje te informacje.
"Gazeta Wyborcza" napisała w piątek, że prezes TK Julia Przyłębska oraz wiceprezes TK Mariusz Muszyński są "prowadzeni przez służby i zostali ulokowani w TK, by podporządkować go interesom władzy". Według gazety Trybunałem Konstytucyjnym "kierują były oficer służb i jego współpracownica".
Do publikacji tej odniosło się Biuro Trybunału Konstytucyjnego. W komunikacie stanowczo zdementowało - jak podkreśliło - "niepoparte faktami informacje zawarte w Gazecie Wyborczej, w artykule redaktora Wojciecha Czuchnowskiego".
"Kolejna próba dyskredytacji Trybunału Konstytucyjnego"
"Artykuł zawiera fałszywe informacje i insynuacje na temat rzekomej przeszłości obecnych władz Trybunału Konstytucyjnego" - oceniono. Dodano, że autor publikacji "nie ma żadnych podstaw do formułowania wniosków przedstawionych w materiale prasowym", a sam artykuł "wprowadza w błąd opinię publiczną i stanowi kolejną próbę dyskredytacji Trybunału Konstytucyjnego oraz jego kierownictwa".
Jesienią 2016 r. "Gazeta Wyborcza" również pisała, że Muszyński miał ukryć przed Sejmem, jako kandydat na sędziego TK, ukrył swoją służbę w latach 90. w wywiadzie Urzędu Ochrony Państwa. Informacji tej zaprzeczył m.in. koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński. "Sędzia Muszyński nie jest funkcjonariuszem ani tajnym współpracownikiem Agencji Wywiadu" - oświadczył.
"Nie do pomyślenia"
Sprawę dzisiejszych doniesień "GW" komentował w programie "Graffiti" Piotr Misiło z Nowoczesnej.
- Jeśli by się okazało, że jest tak jak pisze "Gazeta Wyborcza" to jest to dramatyczna wiadomosć dla demokracji RP - stwierdził.
- Albo dzienikarze napisali prawdę, albo pomówili osoby tu wymienione. Jesli to pomówienie, będą musieli przeprosić. A jeśli prawda - osoby te powinny podać się do dymisji i zostać wykluczone z życia publicznego na zawsze - ocenił.
"Powiedzieli, że to bzdura"
O doniesienia "GW" była też pytana rzeczniczka PiS Beata Mazurek.
Stwierdziła, że to co napisała gazeta "nie ma nic wspólnego z prawdą".
Dodała, że nie rozmawiała na ten temat z samą Przyłębską, tylko z ludźmi, którzy ją znają. - Powiedzieli, że to jest bzdura - oświadczyła.
PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej