Pyton tygrysi, który pełzał po lasach koło Nowej Soli nie żyje. "Duch Kniei" miał martwicę
Pytona tygrysiego zauważyły w minioną sobotę dwie rowerzystki na brzegu lasu pod Nową Solą (woj. lubuskie). Zawiadomiły straż pożarną. Zwierzę zostało złapane, ale trzeba je było uśpić. Lekarz weterynarii odkrył, że gad cierpiał na posuniętą martwicę przewodu pokarmowego. Nowosolscy leśnicy podejrzewają, że umierającego węża pozbył się jego właściciel.
Wąż krył się w niskiej trawie sto metrów od mostu w Przyborowie niedaleko Nowej Soli.
Powiatowy lekarz weterynarii zbadał złapane zwierzę i ze względu na wynicowanie końcowego odcinka układu pokarmowego oraz wystąpienie ognisk martwicy podjął decyzję o eutanazji. Gad, którego leśnicy z Nowej Soli ochrzcili imieniem "Duch Kniei", został uśpiony.
Okazało się, że wąż o długości 273 centrymetrów był samicą w wieku około 7 lat.
"Można przypuszczać, że został porzucony przez nieodpowiedzialnego właściciela" - stwierdziła Ewelina Lis, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Nowej Soli.
Zwierzę było umierające.
Pyton tygrysi żywi się głównie ssakami, zjada myszy, szczury, króliki, poluje na mniejsze ssaki parzystokopytne i ptaki. Na wolności atakuje także tak duże zwierzęta jak młode antylopy.
polsatnews.pl, Gazeta Lubuska
Czytaj więcej
Komentarze