Policja dotarła do matki, która zostawiła dzieci w "oknie życia" i skieruje sprawę do sądu. "To wypacza tę ideę"
Policja odnalazła matkę dzieci zostawionych w "oknie życia" w Olsztynie. Jej wyjaśnienia przekaże sądowi. "Okna życia" miały gwarantować anonimowość, ale policja tłumaczy, że sytuacja była wyjątkowa, bo należało sprawdzić, czy nie doszło do przestępstwa. - Jeśli nie było zgłoszenia o zaginięciu dzieci, to nie było powodu szukać matki - uważa Dorota Głowacka z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
W Polsce nie uchwalono specjalnych procedur postępowania w przypadku dzieci pozostawionych w "oknach życia". Sądy i instytucje działają w oparciu o przepisy dotyczące adopcji. W różnych miastach wygląda to nieco inaczej, w zależności od rozwiązań, jakie wyprawowały między sobą poszczególne instytucje.
We Wrocławiu po otrzymaniu zgłoszenia o znalezionym w "oknie życia" dziecku policja wszczyna standardową procedurę. Nie poszukuje matki, lecz sprawdza, czy nie wpłynęło zgłoszenie np. o porwaniu dziecka.
W Olsztynie było inaczej. Sytuacja była nietypowa, bo w wózku, obok pozostawionej w oknie życia 2-miesięcznej dziewczynki, leżał jej 1,5-roczny brat.
Sama zdecydowała, że odda dzieci
Policja podała, że po anonimowym zgłoszeniu ustaliła, kim jest matka dzieci i dotarła do niej. Kobieta wyjaśniła, że była to jej samodzielna decyzja i podała jej powody. Policja dla dobra rodziny nie informuje o szczegółach sprawy.
Już jednak sama informacja, iż funkcjonariusze dotarli do matki wzbudziła kontrowersje, bo "okna życia" z założenia gwarantują anonimowość.
Chodzi o to, aby rodzice czy opiekunowie, decydujący się zostawić dzieci, mogli zrobić to w bezpiecznym miejscu i aby byli pewni, że nie grożą im żadne konsekwencje z tego powodu.
Tymczasem wyjaśniania kobiety z Olsztyna trafią do sądu rodzinnego i nieletnich. - Skoro prowadziliśmy czynności, to procedury obligują nas do skierowania sprawy do sądu - powiedział polsatnews.pl rzecznik warmińsko-mazurskiej policji podkom. Krzysztof Wasyńczuk.
"Matka mogła zostać porwana"
Dane matki znajdą się więc w policyjnych i sądowych aktach.
Rzecznik policji twierdzi, że należało dotrzeć do matki, aby mieć pewność, że nie doszło do przestępstwa. Sprawdzić, czy dzieci np. nie zostały porwane lub "nie padły ofiarą handlu ludźmi".
- A skąd wiemy, czy matka nie mogła zostać porwana, więziona, a dzieci podrzucone do "okna życia”? Zakładaliśmy różne scenariusze - przekonywał Wasyńczuk.
"Nie było powodów, żeby szukać matki"
Zaniepokojona działaniem policji jest Dorota Głowacka, prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
- Jeśli nic nie wskazywało, że doszło do przestępstwa, dziecko nie zostało pobite, nie wpłynęło zgłoszenie o jego zaginięciu, to nie ma powodów, żeby szukać matki. Takie działania policji wypaczają ideę "okna życia", anonimowości matki. Ingerują w prawo do jej prywatności - oceniła.
W jej opinii, takie działania policji mogą przynieść niepożądany skutek i w przyszłości rodzice znajdujący się w podobnej sytuacji będą obawiali się pozostawić dzieci w "oknach życia". Zwróciła też uwagę, że gdyby kobieta została porwana, to zapewne ktoś z jej rodziny powiadomiłby policję.
"Wyjątkowa sytuacja"
- Rozumiemy intencje i cel, który towarzyszący "oknom życia". Uważam, że nie podjęliśmy zbyt daleko idących działań. To była wyjątkowa sytuacja z wielu powodów. Pierwszy raz ktoś zostawił dziecko w "oknie życia" w Olsztynie, w dodatku pozostawiono dwoje dzieci - stwierdził rzecznik Wasyńczuk.
Dzieci pozostawiono w "oknie życia" przy kościele na ul. Wyszyńskiego w Olsztynie. Trafiły do szpitala, gdzie po obserwacji zostały przetransportowane do Ośrodka Wsparcia i Opieki nad Dzieckiem i Rodziną.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze