W starciach iracko-kurdyjskich zginęło 10 peszmergów. Koalicja pod dowództwem USA: to było nieporozumienie
Dowodzona przez USA międzynarodowa koalicja antydżihadystyczna oznajmiła, że wymiana ognia między siłami irackimi a kurdyjskimi bojownikami w Kirkuku i wokół tego miasta była "nieporozumieniem". Zaapelowała do obu stron, by unikały eskalacji.
W oświadczeniu koalicja napisała, że monitoruje pojazdy armii federalnej oraz Kurdów i jest przekonana, że chodzi o "skoordynowane ruchy, a nie ataki".
"To nie było celowe"
Koalicja wie o doniesieniach na temat "niewielkiej wymiany ognia przed świtem", gdy panowała ciemność - czytamy w oświadczeniu. Wyrażono w nim przekonanie, że chodziło o "nieporozumienie" i "nie było to celowe, gdyż oba elementy próbowały współpracować w ograniczonych warunkach widoczności".
W ramach wojny z Państwem Islamskim (IS) USA dozbrajają, szkolą i zapewniają wsparcie z powietrza zarówno siłom federalnym, jak i kurdyjskim.
Waszyngton wezwał obie strony, aby koncentrowały się na dżihadystach. - Nadal nawołujemy do dialogu między władzami irackimi a kurdyjskimi. Wszystkie strony powinny nadal koncentrować się na pokonaniu naszego wspólnego wroga, IS, w Iraku - podkreślił dowódca sił lądowych koalicji Robert White.
Z kolei peszmergowie, kurdyjscy bojownicy, zagrozili, że irackie władze zapłacą "wysoką cenę" za ofensywę na Kirkuk.
10 zabitych, 27 rannych
W poniedziałek agencja AFP podała, że dziesięciu peszmergów zginęło, a 27 zostało rannych w nocy z niedzieli na poniedziałek w irackim Kurdystanie w czasie walk ze sprzymierzonymi z iracką armią i wspieranymi przez Iran siłami paramilitarnymi Haszed al-Szabi.
Ten bilans ofiar został przekazany AFP przez przedstawiciela władz miasta Dżamdżamal (prowincja As-Sulajmanijja), który podkreślił, że obejmuje on jedynie dane ze szpitali znajdujących się w rejonie tego miasta.
Według kurdyjskich władz kilkudziesięciu peszmergów jest zaginionych.
Iracka ofensywa
W nocy z niedzieli na poniedziałek iracka armia rozpoczęła kolejny etap ofensywy w celu odbicia prowincji Kirkuk, do której prawa rości sobie autonomiczny Kurdystan. Wojsko, wraz ze sprzymierzonymi z nim milicjami, odebrało siłom kurdyjskim kontrolę nad kilkoma celami na południe od miasta Kirkuk.
Według przytaczanych przez AFP danych w Kirkuku mieszka ok. 850 tys. osób, z których dwie trzecie to Kurdowie. Ok. 20 proc. ludności miasta stanowią Turkmeni, a 12 proc. Arabowie.
Władze centralne Iraku utraciły kontrolę nad Kirkukiem w 2014 r. na rzecz peszmergów, którzy zapobiegli dostaniu się tamtejszych pól naftowych w ręce bojowników z IS. W prowadzonej obecnie ofensywie chodzi - jak podkreśla rząd w Bagdadzie - o odzyskanie nadzoru nad ropociągami oraz infrastrukturą wydobywczą i transportową.
Konflikt między Bagdadem a Irbilem nasilił się po referendum z 25 września w autonomicznym Kurdystanie i na obszarach spornych. Większość uczestników referendum opowiedziała się za niepodległością Kurdystanu.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze