Kary więzienia za zaatakowanie rowerzysty, który zginął pod kołami autobusu. Wyrok Sądu Najwyższego
Wyrok i orzeczone kary więzienia - 8, 4 i 2 lat - wobec trzech mężczyzn, którzy doprowadzili do śmierci 31-letniego rowerzysty w Pabianicach, są już ostateczne. We wtorek Sąd Najwyższy oddalił kasacje obrońców wszystkich skazanych. W 2014 r. w wyniku ataku, jadący rowerem mężczyzna stracił panowanie nad pojazdem i wpadł pod nadjeżdżający z naprzeciwka autobus.
Do zdarzenia doszło w grudniu 2014 r. Według ustaleń sądu, jeden ze sprawców próbował złapać rowerzystę i ściągnąć go z roweru, inny uderzył cyklistę. 31-latek stracił panowanie nad rowerem i wjechał pod autobus; zginął na miejscu.
W marcu 2016 r. łódzki sąd okręgowy za "pobicie ze skutkiem śmiertelnym" skazał Konrada B. na osiem lat więzienia, a Łukasza G. na cztery lata więzienia. Kamil K., kierujący samochodem, którym poruszali się skazani, został skazany na dwa lata pozbawienia wolności. Wyrok utrzymał w listopadzie 2016 r. łódzki sąd apelacyjny.
"Zachowanie bez dających się usprawiedliwić pobudek"
W kasacjach, które wpłynęły do Sądu Najwyższego, podniesiono zarzuty rażącego naruszenia przepisów zarówno prawa procesowego, jak i materialnego. Obrońcy wnieśli o uchylenie wyroków sądów obu instancji i przekazanie sprawy do rozpoznania przez sąd pierwszej instancji. Prokuratura - w odpowiedzi na kasacje - wniosła o ich oddalenie. Podobnie zawnioskowali pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych.
We wtorek Sąd oddalił kasacje obrońców jako "oczywiście bezzasadne".
- Sąd I instancji sprawił się w tej sprawie bardzo dobrze. Rzeczywiście sprawa była trudna i pod wieloma względami nietypowa, miała też medialny charakter, ze względu na publiczne chuligańskie zachowanie sprawców bez żadnych dających się usprawiedliwić pobudek - powiedział w uzasadnieniu decyzji sędzia Wojciech Sych. Dodał, że łódzki sąd orzekający w sprawie "dobrze ocenił dowody i poczynił właściwe ustalenia".
Rowerzysta zwrócił uwagę kierowcy, który złamał przepis
Według tych ustaleń, kierowca renault zawracał w niedozwolonym miejscu, a rowerzysta zwrócił mu uwagę.
Później do auta wsiedli dwaj pozostali oskarżeni. Razem pojechali za 31-latkiem. Na jednej z najbardziej ruchliwych ulic samochód wyprzedził rowerzystę, zatrzymał się; wybiegli z niego dwaj mężczyźni i usiłowali zatrzymać rowerzystę. Po tragedii wszyscy sprawcy uciekli. Następnego dnia na policję zgłosił się kierowca auta. Dwaj pozostali ukrywali się; zgłosili się trzy dni po zdarzeniu.
Śledczy postawili Konradowi B. - mieszkańcowi Pabianic, który uderzył rowerzystę - zarzut zabójstwa z tzw. zamiarem ewentualnym (czyli, że godził się na jego śmierć). Prokurator wnioskował wobec niego o karę 15 lat więzienia. Jego koledze Łukaszowi G. postawiono zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Trzeci z podejrzanych Kamil K. usłyszał zarzut pomocnictwa do pobicia.
Łódzki sąd okręgowy dokonał zmiany kwalifikacji prawnej z zabójstwa z zamiarem ewentualnym na pobicie ze skutkiem śmiertelnym. W ocenie Sądu Okręgowego żaden dowód, czy okoliczności zdarzenia, nie uprawniały do postawienia zarzutu działania z zamiarem zabójstwa. Jak wskazywał łódzki sąd, z zeznań kierowcy autobusu wynikało, że mężczyźni oczekujący na nadjeżdżającego rowerzystę byli odwróceni tyłem do zbliżającego się autobusu i go nie widzieli, a ich wersję potwierdziła przeprowadzona przez biegłego symulacja.
"Kreowano obraz, w którym celowo wepchnięto rowerzystę pod autobus"
Sąd wskazywał, że publicznie kreowano obraz, w którym dwaj oskarżeni celowo wepchnęli rowerzystę pod autobus, jednak nie znalazło to odzwierciedlenia w materiale dowodowym.
Jednocześnie łódzkie sądy nie uwierzyły w wyjaśnienia oskarżonych, którzy twierdzili, że chcieli jedynie zatrzymać rowerzystę, aby wyjaśnić z nim sytuację. - Sąd nie dał temu wiary, bo nie sposób przyjąć, że oskarżeni chcieli zatrzymać rowerzystę na filozoficzną rozmowę o tym, jak bezsensowne jest rozwiązywanie konfliktów na podstawie obelg i obraźliwych gestów - wskazywał sąd.
Sąd Najwyższy we wtorek - odnosząc się do argumentu obrony, iż "niedające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego" - wskazał, że łódzkie sądy nie stanęły w sytuacji, w której w ogóle mogłyby zastosować tę zasadę. - Tylko wtedy znajduje ona zastosowanie, gdy sąd dokonując ustaleń dochodzi do sytuacji, w której pozostają nieusuwalne wątpliwości mimo podjęcia wszystkich dostępnych kroków. (...) Tutaj takiej sytuacji nie było. To w odczuciu skazanych pojawiają się wątpliwości, to oni je mają, a nie jest tak, że miał je sąd - zaznaczył sędzia Sych.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze