Zalewska: nikt nie stracił pracy w wyniku reformy edukacji

Polska
Zalewska: nikt nie stracił pracy w wyniku reformy edukacji
PAP/Paweł Supernak

- Nikt nie stracił pracy w wyniku reformy edukacji - powiedziała w poniedziałek min. edukacji Anna Zalewska. Dodała, że w wyniku przekształceń powstanie 10 tys. dodatkowych miejsc pracy, a zwolnienia nauczycieli to efekt niżu demograficznego. Zapowiedziała również podwyżki dla nauczycieli, które mają rozpocząć się w kwietniu 2018 r. W ciągu 3 lat wynagrodzenia nauczycieli mają wzrosnąć o 15 proc.

Minister przypomniała, że szczegółowe dane dotyczące ruchu kadrowego w szkołach Ministerstwo Edukacji Narodowej będzie mieć pod koniec października. - 30 września dyrektorzy wpisywali ostateczne dane do Systemu Informacji Oświatowej. Jeszcze tydzień, dwa, na przetworzenie tych danych. Mamy 600 tys. nauczycieli i 5 mln uczniów - powiedziała.

 

W poniedziałek prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz podał, że w wyniku reformy edukacji pracę straciło 6,5 tys. nauczycieli (zwolniono ich lub nie przedłużono umowy o pracę), 12,7 tys. nauczycielom obniżono wymiar zatrudnienia, 5,3 tys. nauczycieli pracuje w kilku szkołach, 600 nauczycieli przeszło w stan nieczynny, a 2,3 tys. nauczycieli przeszło na emerytury lub nauczycielskie świadczenia kompensacyjne.

 

Zaznaczył, że są to dane niepełne - odnoszą się do 70 proc. jednostek samorządu terytorialnego. Pochodzą z arkuszy organizacyjnych pracy szkół i z wrześniowych aneksów do nich; pokazują stan z 30 września.

 

"47 tys. nauczycieli straciło pracę za poprzednich rządów"

 

Minister edukacji narodowej pytana przez dziennikarzy o te dane powiedziała, że "nikt nie stracił pracy w wyniku reformy". - 47 tys. nauczycieli straciło pracę za poprzednich rządów; staram się o tym przypominać. To jest niż demograficzny. Dzięki przekształceniom powstanie 10 tys. dodatkowych miejsc pracy - podkreśliła.

 

- To jest kolejna konferencja z kolejną liczbą: 100 tys., 37 tys., 20 tys., 10 tys., dziś pojawia się 6,5 tys. Natomiast z najwyższą przyjemnością zauważyłam, że pan prezes (ZNP) mówi, że nie jest to związane z przekształceniami, bo wspomina o emeryturach, świadczeniach kompensacyjnych i o tym, że ewentualnie nie przedłużono umów. To jest normalny ruch kadrowy - oceniła Anna Zalewska.

 

Podkreśliła też, że "przekształcenia są zaplanowane, policzone tak, by powstały dodatkowe miejsca pracy". Jak mówiła, to dramatyczny niż demograficzny spowodował, że ponad 100 tys. nauczycieli nie ma pełnego etatu w jednej szkole. - Przy niżu demograficznym to rzeczywiście jest duży kłopot, ale właśnie przekształcenia mają spowodować sytuacje odwrotną, że będzie się kumulowało godziny w jednej szkole - zaznaczyła.

 

"10 tys. miejsc pracy w ciągu dwóch lat"

 

- Pragnę przypomnieć, że co piąty nauczyciel w szkole podstawowej pracuje w kilku szkołach, w gimnazjum przekształcanym pracuje tak co trzeci nauczyciel - powiedziała Zalewska. Jak mówiła, gimnazjum miało być tak zaplanowane by dawało nauczycielom cały etat, "ale było planowane na 450 uczniów (w każdym gimnazjum), tymczasem niż demograficzny spowodował, że jest to średnio 150 uczniów". - To nie jest stan wynikający z reformy, my tę sytuację widzimy - zaznaczyła.

 

- Chcę przypomnieć, że tak zaplanowaliśmy Prawo Oświatowe i przekształcenia, że dadzą one 10 tys. nowych miejsc pracy w ciągu dwóch lat - powiedziała minister.

 

Przypomniała, że w ustawie Prawo Oświatowe nie pozwolono na łączenie klas VII szkół podstawowych tak, by było ich mniej za to z większą liczbą uczniów, jak to było w gimnazjach. Dlatego - jak wyjaśniała - w tym roku powstanie około 1,8 tys. nowych klas, co oznacza blisko 3,6 tys. etatów nauczycieli. Pojawiła się również w VII klasie jedna dodatkowa godzina, co oznacza około 1,1 tys. dodatkowych miejsc pracy. W następnym roku będą kolejne dodatkowe klasy - będzie ich 1,5 tys. i cztery dodatkowe godziny. Według minister da to w sumie kolejne 4,4 tys. nowych miejsc pracy. Razem ma to dać około 10 tys. dodatkowych miejsc pracy dla nauczycieli.

 

"2 tys. ofert pracy"

 

Zalewska mówiła też o tym, że zgodnie z przygotowanym przez MEN projektem ustawy o finansowaniu zadań oświatowych (jest on przedmiotem prac Sejmu) będzie m.in. ustabilizowana sytuacja pedagogów, psychologów, logopedów, nauczycieli wspomagających - ustalona będzie wysokość ich pensum. - (Projektowana ustawa) daje też dodatkowe pieniądze dla nauczycieli dyplomowanych, pokazuje, w jaki sposób zadbamy o doskonalenie zawodowe nauczycieli. Ona również pokazuje, jakie są plany związane z nauczycielami. W ciągu półtora roku - do 2019 r. - chcemy żeby do systemu wrócili nauczyciele, którzy będą doradcami zawodowymi, doradcami metodycznymi, pedagogami, nauczycielami wspomagającymi - wyliczała.

 

Minister edukacji przypomniała też o działających przy kuratoriach bazach miejsc pracy dla nauczycieli. Podała, że w czerwcu było w niej 56 tys. ofert pracy. - Do dziś (są) jeszcze dwa tysiące ofert pracy - poinformowała. Zalewska mówiła, że są szkoły, które za pośrednictwem kuratoriów nadal szukają nauczycieli do pracy.

 

"Każda złotówka będzie tą, o którą ja będę walczyć"

 

- Projekt ustawy budżetowej jest już w Sejmie, pracujemy nad nim. (Podwyżki - red.) zaczynają się od 1 kwietnia 2018 r. - powiedziała minister Zalewska. Przypomniała, że wynagrodzenia nauczycieli będą wzrastać "po 5 proc. w ciągu 3 lat", aby na koniec tego okresu było to 15 proc. do podstawy wynagrodzenia.

 

Jak zapowiadała we wrześniu premier Beata Szydło, pierwsza podwyżka ma nastąpić 1 kwietnia 2018, druga 1 stycznia 2019, trzecia 1 stycznia 2020.

 

- Myślę, że od dawna takiej podwyżki nie było - podkreśliła szefowa MEN.

 

- Mam nadzieję na ogromny wzrost gospodarczy, zawsze będę orędowniczką, że jeżeli ten wzrost będzie jeszcze wyższy niż prognozujemy, każda złotówka, każda podwyżka dla nauczycieli będzie tą, o którą ja będę walczyć - dodała.

 

PAP

mr/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie