Mordował, gdy dzieci były w domu. Sąsiadka słyszała, jak krzyczały "mamuś"
Sąsiedzi 30-letniej Marty, brutalnie zamordowanej w piątek w swoim mieszkaniu w Wejherowie, nie mają wątpliwości, że kobietę zabił jej mąż. W momencie tragedii dwoje dzieci małżeństwa było w domu. - Nie wiem, czy to widziały, ale obudziło mnie jak krzyczały "mamuś, mamuś". Bałam się wejść, zapukać, bo różnie bywa. Mógł i mi coś zrobić – powiedziała sąsiadka małżeństwa reporterowi Polsat News.
Przed blokiem, gdzie doszło do zabójstwa okoliczni mieszkańcy zapalili znicze. Są wstrząśnięci zdarzeniami, do jakich doszło kilkadziesiąt godzin temu.
- Mieszkam za ścianą. Zabił ją w cichy sposób. Musiał jej coś włożyć do buzi i mordować - powiedziała jedna z sąsiadek.
- Jakaś kobieta widziała, że wychodził z dziećmi i pakował je do samochodu - dodała inna.
"Tak zmasakrowanej kobiety jeszcze nie widzieliśmy"
Sąsiedzi podejrzewają, że mężczyzna zawiózł je do swojej matki, bowiem zjawiła się na miejscu zbrodni niemal w tym samym czasie co mundurowi.
- Pewnie ją coś tknęło i to ona zawiadomiła policję - stwierdził jeden z okolicznych mieszkańców.
Policjanci otrzymali zgłoszenie w piątek rano. - Tak zmasakrowanej kobiety jeszcze nie widzieliśmy - mówili nieoficjalnie cytowani przez portal nadmorski24.pl.
Jak nieoficjalnie dowiedział się reporter Polsat News Marcin Józefowicz, ciało kobiety "miało zostać mocno pocięte nożem".
Obława
Rozpoczęto zakrojone na szeroką skalę poszukiwania 35-letniego męża kobiety i ojca dzieci. Udało się go schwytać w późnych godzinach popołudniowych poza powiatem wejherowskim.
Ukrywał się w lesie, w terenie trudno dostępnym, gdzie nie sposób było dotrzeć samochodem. Funkcjonariusze nie ujawniają, w jaki sposób dowiedzieli się, gdzie przebywa.
"Gdyby nie policja, to by go ludzie zatłukli"
Jeszcze w piątek około godz. 23 odbyła się wizja lokalna z udziałem zatrzymanego. - To była katastrofa. Trzeba było zobaczyć, co tu się działo. Gdyby nie tyle policji, to by go ludzie zatłukli. Jeszcze się zapierał o futrynę, nie chciał wejść do domu - mówi jedna z sąsiadek.
Kobieta znała zamordowaną Martę od wielu lat. - To była spokojna, zadbana kobieta, która dbała o dzieci. One były dla niej cały światem - stwierdziła.
Małżeństwo mieszkało w Wejherowie od dłuższego czasu. Wśród mieszkańców osiedla zatrzymany 35-latek uchodził za spokojnego, a jego żona nie skarżyła się na jego zachowanie. Sytuacja zmieniła się jakiś czas temu.
"We wtorek była interwencja policji"
- Od tygodnia były awantury u Marty, takie kłótnie małżeńskie. We wtorek była interwencja policji o godz. 23. Prawdopodobnie on zakazał wpuszczać funkcjonariuszy do mieszkania - przekazała jedna z sąsiadek.
Podejrzewany o zabójstwo został doprowadzony w sobotę do prokuratury.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze