"Wstyd i hańba!". Bunt wiernych z Dziewierzewa. Przypadkiem odkryli, że ksiądz sprzedaje parafialną ziemię
Parafianie z Dziewierzewa w województwie kujawsko-pomorskim odkryli, że ich ksiądz już w 2016 r. postanowił sprzedać część ziemi należącej do parafii. Wierni zarzucają duchownemu, że zrobił to za ich plecami, a decyzji nie skonsultował z radą parafialną. W niedzielę po mszy świętej głośno zarzucali mu niegospodarność i kłamstwa.
O tym, że ksiądz planuje sprzedać 10 ze 100 ha ziemi zawiadomił radę parafialną jeden z mieszkańców Dziewierzewa.
- Na nasze pytania ksiądz nie chciał udzielić nam informacji, stwierdził, że o niczym nie wie, a powinien informować radę parafialną o każdej transakcji - powiedział Polsat News członek rady Grzegorz Piątkowski. - Ziemia została sprzedana potajemnie, bez naszej wiedzy. Wywołało to w nas szok, oburzenie - dodał Piątkowski.
Członkowie rady ustalili, że wstępna umowa sprzedaży gruntu została podpisana już w grudniu ubiegłego roku. Wierni mają pretensje, że przez tyle czasu ksiądz ich o tym nie poinformował.
Wizyta w kurii
W niedzielę po mszy świętej proboszcz ogłosił to oficjalnie. Przekazał, że za pieniądze ze sprzedaży gruntu wybuduje dom parafialny w pobliżu kościoła. Stwierdził, że ze względu na ustawę o ochronie danych osobowych nie mógł pokazać parafianom umowy, bez zgody osób będących jej częścią.
Wyjaśnienia księdza miały miejsce już po wizycie zaniepokojonych wiernych w kurii.
- Tam okazało się, że całe przedsięwzięcie zainicjował nasz proboszcz, przywożąc projekty do akceptacji oraz znajdując pieniędzy na budowę tej plebanii. Jeszcze trzy dni temu nie mogliśmy doprosić się u księdza, by otrzymać taką informację - powiedział Artur Dalke, członek rady parafialnej w Dziewierzewie.
"Wstyd i hańba"
Proboszcz twierdzi, że budując dom parafialny kontynuuje dzieło poprzednika. Nie odpowiedział dziennikarzom na pytanie, dlaczego od grudnia ubiegłego roku, czyli od podpisania wstępnej umowy o sprzedaży gruntów, nie powiedział o niej nikomu w parafii.
Wierni z Dziewierzewa zaczekali na księdza po niedzielnej mszy. Zarzucili mu m.in. że mówi o nich "pustaki" i "chłopcy spod remizy". "Wstyd i hańba" - padało w rozmowie. Ich zdaniem duchowny wykazał się "wielką niegospodarnością", bo lepiej byłoby grunt wydzierżawić.
polsatnews.pl, Polsat News
Czytaj więcej
Komentarze