Weszły w życie przepisy o rejestrze przestępców seksualnych
1 października weszły w życie przepisy powołujące rejestr przestępców seksualnych. Na razie będzie działać część rejestru dostępna dla sądów i służb. Część powszechnie dostępna, zawierająca dane i zdjęcia najgroźniejszych sprawców, de facto ruszy w początkach 2018 r.
Według szacunków resortu sprawiedliwości początkowo do nowo utworzonego rejestru trafią dane ok. 800 najgroźniejszych sprawców m.in. gwałtów na dzieciach.
Rejestr sprawców przestępstw na tle seksualnym, zawierający dane osób prawomocnie skazanych za przestępstwa przeciw wolności seksualnej, został utworzony na mocy uchwalonej w maju 2016 r. ustawy o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym. Rejestr składa się z dwóch części: z dostępem ograniczonym oraz publicznej, do której dostęp będzie powszechny.
"Dobro dziecka stawiamy wyżej niż ochronę dóbr osobistych pedofila"
- Są sytuacje na tyle drastyczne, które wymagają, aby dobro dziecka stawiać wyżej niż ochronę dóbr osobistych groźnego pedofila - mówił minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Powszechnie dostępna w internecie (odnośnik ma znaleźć się na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości) część rejestru będzie dotyczyła skazanych, którzy dopuścili się gwałtu na dziecku poniżej 15. roku życia oraz gwałtu ze szczególnym okrucieństwem, a w przypadku czynów dokonanych po 1 października - także recydywistów, jeśli którekolwiek przestępstwo na tle seksualnym popełnili oni na szkodę osoby poniżej 18. roku życia i byli już skazani na karę bezwzględnego pozbawienia wolności.
Takich sprawców okrutnych gwałtów oraz gwałtów na dzieciach - skazanych prawomocnie, których wyroki nie uległy zatarciu - obecnie jest według szacunków ok. 800. Nie znajdą się oni od 1 października w rejestrze otwartym, gdyż - zgodnie z przepisami - mogą przez dwa miesiące występować do sądów o nieujawnianie ich danych. Sąd może bowiem w "szczególnie uzasadnionych przypadkach" orzec, że dane skazanego nie trafią do rejestru. Chodzi np. o ochronę życia prywatnego lub "inny ważny interes prywatny" pokrzywdzonego albo jego najbliższych.
Z rejestru można korzystać bez logowania
Jak zatem ocenia ministerstwo, dane skazanych, którzy nie wystąpią z wnioskami do sądów, de facto pojawią się w rejestrze publicznym w początkach 2018 r. Sprawy tych, którzy z takimi wnioskami wystąpią, muszą być rozstrzygnięte do 30 września 2018 r.
W rejestrze otwartym, obok danych identyfikujących osobę, znajdą się informacje m.in. o dacie i miejscu przestępstwa, o jego kwalifikacji prawnej, o przerwie w karze czy warunkowym zwolnieniu skazanego. Będzie tam też nazwa miejscowości, w której skazany przebywa oraz jego fotografia. - Z tego rejestru będzie można korzystać bez konieczności logowania. Strona umożliwi wyszukiwanie danych po nazwisku albo nazwie miejscowości - podawał resort.
Rejestr ograniczony
Tych ok. 800 najgroźniejszych sprawców od niedzieli trafi natomiast do części rejestru z dostępem ograniczonym, bowiem w tym przypadku nie będą oni mogli złożyć wniosku do sądu - tak jak w odniesieniu do części publicznie dostępnej: o niezamieszczanie ich danych.
Prawo dostępu do rejestru ograniczonego - gdzie będą wszystkie szczegółowe dane o skazanych, w tym miejsce zameldowania, faktyczny adres pobytu i numer PESEL - będą miały m.in.: sądy, prokuratorzy, policja i inne służby. Ponadto dyrektorzy szkół czy organizatorzy wypoczynku dla dzieci będą mieli obowiązek sprawdzić, czy zatrudniane przez nich osoby figurują w tym rejestrze. Aby zadać pytanie, uprawnione podmioty będą musiały zarejestrować konto na stronie rejestru. Wgląd do wszystkich danych będą mieli przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania.
W rejestrze z dostępem ograniczonym znajdą się także dane prawomocnie skazanych sprawców gwałtów, których ofiary miały 15-18 lat (jeśli sąd nie uwzględni ich wniosków o wyłączenie z rejestru). W przypadku przestępstw popełnionych po 1 października, do tej części rejestru trafią co do zasady wszyscy gwałciciele i pedofile, a także stręczyciele dzieci i skazani za posługiwanie się pornografią na szkodę dzieci.
Mapę przestępczości na tle seksualnym będzie uaktualniać policja
Resort sprawiedliwości wskazywał, że trudno przewidzieć, ile osób obejmie rejestr z dostępem ograniczonym, gdyż każdy nowy wpis będzie poprzedzony decyzją sądu, która będzie podejmowana przy wydawaniu wyroku. Obecnie skazanych prawomocnie za przestępstwa seksualne jest ponad trzy tysiące. Sprawcy będą figurować w rejestrze do zatarcia skazania, ułaskawienia czy amnestii.
Skazani, których dane trafią do rejestru, będą musieli informować policję o faktycznym adresie pobytu i każdej zmianie tego adresu - jeśli tego nie zrobią, będzie im grozić grzywna lub areszt. Jeśli zaś organizator wypoczynku dzieci nie dopełni obowiązku sprawdzenia w rejestrze zatrudnianej osoby, narazi się na karę aresztu, ograniczenia wolności, bądź grzywnę.
Na mocy ustawy policja ma prowadzić na bieżąco uaktualnianą mapę przestępczości na tle seksualnym. Ma być ona dostępna na stronie Biuletynu Informacji Publicznej KGP.
PO: to stygmatyzacja skazanych
Obligatoryjne stało się także orzekanie przez sądy zakazu wykonywania zawodu i działalności związanej z wychowaniem, edukacją i opieką nad dziećmi wobec sprawców skazanych za przestępstwo na tle seksualnym na szkodę małoletniego. Dotychczas sąd mógł wobec sprawcy orzec ten zakaz, ale nie było to obligatoryjne.
W czasie prac legislacyjnych PO podkreślało, że rejestr publiczny może powodować stygmatyzację skazanych. Mówiono też o zagrożeniu "retorsyjnymi zachowaniami" wobec sprawców. Opozycja bez rezultatu proponowała, by dostęp do tego rejestru odbywał się tylko na wniosek osoby zainteresowanej i pod kontrolą, np. w sądzie czy policji.
Polskie Towarzystwo Seksuologiczne uznało, że rejestr publiczny nie stanowi skutecznego środka mającego przyczynić się do zmniejszenia zagrożenia przestępczością seksualną. Według RPO rejestr ten zmniejszy możliwości terapii przestępców seksualnych, bo - zdaniem Adama Bodnara - dla sprawców, których dane będą umieszczone w rejestrze, nie będzie perspektywy powrotu do społeczeństwa.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze