"Zaraz panie rozsadzę". Przesłuchanie teściowej założyciela Amber Gold
"Nie odpowiem na to pytanie, ponieważ nie chcę ani sobie ani bliskim mi osobom zrobić krzywdy" - głównie tak odpowiadała w poniedziałek przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold Danuta Jacuk-Plichta, teściowa Marcina P. - byłego prezesa spółki Amber Gold. Nie odpowiedziała też na pytanie, co zrobiła z kwotą 1,5 mln zł, która była na jej koncie.
Jacuk-Plichta była zatrudniona w Amber Gold. Według szefowej komisji Małgorzaty Wassermann, na koncie kobiety pojawiały się "potężne sumy pieniędzy" ze spółki.
Zembaczyński: czy świadek kupiła 6 kg złota za milion zł?
Wezwana jako świadek Danuta Jacuk-Plichta stawiła się z pełnomocniczką. Na pytanie przewodniczącej komisji, czy będzie składała zeznania, odpowiedziała: "nie"; jednak jej pełnomocniczka przekazała członkom komisji, aby zadawali pytania, a jej klientka będzie na bieżąco decydowała, czy na nie odpowie.
Ostatecznie jednak odmawiała odpowiedzi na prawie każde pytanie, uzasadniając to tym, że "nie chce zaszkodzić sobie ani bliskim jej osobom".
Poseł Nowoczesnej Witold Zembaczyński, pytał m.in. czy w 2012 r. kupiła od Amber Gold sześć kilogramów złota za milion złotych; skąd były pieniądze na tak dużą inwestycję. Wassermann pytała, czy była zatrudniona w Amber Gold i czy przelew pieniędzy na jej konto przez Marcina P. odbywał się za jej wiedzą i zgodą.
"Tak nie będzie wyglądało przesłuchanie"
- Nie odpowiem na to pytanie, ze względu na to, że nie chcę sobie zrobić krzywdy i bliskim mi osobom - powtarzała Jacuk-Plichta. Jej pełnomocniczka wskazywała, że świadek może uchylić się od odpowiedzi na konkretne pytanie, jeżeli naraziłoby to ją lub osobę dla niej najbliższą na odpowiedzialność za przestępstwo lub przestępstwa skarbowe.
Przewodnicząca komisji zwracała uwagę, że jeżeli świadek zdecydowała się zeznawać, nieuzasadniona odmowa może zostać ukarana grzywną.
Jacuk-Plichta przed większością swoich odpowiedzi konsultowała się z pełnomocniczką. - Moment, bo za chwilę panie rozsadzę. To nie polega na tym, że przed każdą odpowiedzią pani będzie konsultowała się z panią, co ma odpowiedzieć. Tak nie będzie wyglądało przesłuchanie, to nie wchodzi w rachubę - powiedziała w pewnym momencie Wassermann.
Świadek odpowiedziała na kilka ogólnych pytań. Członkowie komisji wyrażali zdziwienie, dlaczego nie odmówiła złożenia zeznań, skoro nie chce odpowiadać.
Utrzymuje się z emerytury
Wasserman dopytywała, czy ktoś jej groził w związku z przesłuchaniem, czy kogoś lub czegoś się obawia. - Nie - odpowiedziała Jacuk-Plichta. Tak samo odpowiedziała na pytanie, czy ma postawione zarzuty. Jak stwierdziła, obecnie nie pracuje, utrzymuje się z emerytury.
Przewodnicząca komisji pytała, czy wobec świadka toczyło się lub toczy postępowanie karno-skarbowe lub podatkowe. - Nie toczy się - odpowiedziała. Ale odpowiadając na kolejne pytanie świadek zeznała, że w przeszłości toczyło się postępowanie podatkowe, które skończyło się umorzeniem sprawy. Nie odpowiedziała jednak na szczegółowe pytania.
Wassermann zapowiedziała zwrócenie się do Urzędu Skarbowego o to, jakie to było postępowanie i czym się zakończyło.
Zapytała też, co Jacuk-Plichta zrobiła z kwotą 1,5 mln zł, która była na jej koncie. Świadek nie odpowiedziała. Na pytanie, czy czuje się winna wobec ludzi, którzy stracili pieniądze odrzekła, że nie.
Zobacz również:
Przesłuchanie Marcina P. przed sejmową komisją śledczą.
Przesłuchanie byłej wiceprezes Amber Gold Katarzyny P.
PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej