Wypadek Macierewicza. Przyczyną miało być zachowanie kierowcy rządowej limuzyny
Kierowca z Żandarmerii Wojskowej zamykający kolumnę wiozącą Antoniego Macierewicza próbował dogonić samochód, którym jechał minister obrony narodowej i nie zdążył wyhamować przed światłami, doprowadzając do zderzenia - wynika z informacji, do których dotarł tygodnik "Wprost". Minister miał zeznać, że nie wie, co działo się na drodze, bo spał i obudził się dopiero w momencie uderzenia.
Według informacji tygodnika, prowadząca kolumnę škoda skręciła w zjazd w kierunku na Lubicz. Prowadzone przez kierowcę ministra Kazimierza Bartosika BMW 750, w którym znajdował się Macierewicz, pojechało jednak prosto.
Trzecim autem w kolumnie było BMW X5, za kierownicą którego siedział funkcjonariusz żandarmerii. Jak podaje "Wprost", zdezorientowany sytuacją kierowca próbował jak najszybciej dogonić ochraniane auto, które z dużą prędkością miało zbliżać się do sygnalizacji świetlnej i zaczęło gwałtownie hamować.
BMW X5 miało jechać z jeszcze większą prędkością przez co nie wyhamowało przed światłami i uderzyło w tył samochodu z Macierewiczem. Bartosik, w którego samochód uderzyło BMWX5 miał jeszcze stracić panowanie nad pojazdem, przez co zderzył się z innymi stojącymi na czerwonym świetle autami.
Prędkość szacowana na 80-150 km/godz.
Prokuratura zapytana przez "Wprost" o odczyt prędkości z komputerów pokładowych BMW X5, miała nie udzielić odpowiedzi. Według tygodnika, biegli szacują ją na 80-150 km/godz.
Świadkowie mieli zeznać, że auta poruszały się na sygnałach świetlnych i dźwiękowych, dzięki czemu jako kolumna uprzywilejowana uprawnione były do poruszania się z wyższą prędkością niż dopuszczalna w tym miejscu.
Osoba zbliżona do śledztwa miała powiedzieć tygodnikowi, że Macierewicz zeznał, "iże spał na tylnym siedzeniu i nic nie widział. Obudził się w chwili uderzenia".
"Śledztwo nie wymaga już pozyskiwania dodatkowych dowodów"
Jak powiedział w poniedziałek z-ca Prokuratora Okręgowego do Spraw Wojskowych w Poznaniu prok. mjr Rafał Fiertek, śledczy nadal analizują obszerną opinię z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych przygotowaną przez Instytut Badań i Ekspertyz Kryminalistycznych.
- Po zakończeniu tej analizy w ciągu kilku, kilkunastu dni będą podjęte już konkretne decyzje procesowe. O jakichkolwiek naszych ruchach muszą się jednak w pierwszej kolejności dowiedzieć osoby zainteresowanie, a w szczególności ewentualni podejrzani - stwierdził prokurator.
Jak dodał, w jego ocenie "śledztwo nie wymaga już pozyskiwania jakiegoś dodatkowego materiału dowodowego". Zostanie zatem albo umorzone, albo śledczy zdecydują o przedstawieniu zarzutów.
Prok. Fiertek zaznaczył, że prokuratura nie komentuje, ani nie ujawnia treści opinii biegłych w tej sprawie.
Przesiadł się do innego auta i wrócił do Warszawy
Śledztwo prowadzi Wydział ds. Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Jego szczegóły są tajne.
Wieczorem w środę, 25 stycznia, na drodze krajowej nr 10 w Lubiczu Dolnym k. Torunia, doszło do wypadku z udziałem samochodu, którym jechał szef MON. W kolizji uczestniczyło osiem pojazdów, w tym dwa z kolumny Żandarmerii Wojskowej.
Macierewicz, który wracał z sympozjum "Oblicza dumy Polaków", zorganizowanego w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, nie ucierpiał. Przesiadł się do innego samochodu i wrócił do Warszawy, gdzie jeszcze tego dnia wieczorem wziął udział w gali przyznania prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu nagrody Człowiek Wolności tygodnika "W Sieci".
Pod koniec lutego prokuratura poinformowała, że śledztwo toczy się w sprawie "nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym przez kierującego pojazdem wojskowym marki BMW X5 ustalonego żołnierza z Oddziału Specjalnego Żandarmerii Wojskowej w Warszawie i spowodowania wypadku drogowego”.
wprost.pl, polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej