"Ikona polskiej polityki, mąż stanu". "Masa" o Jarosławie Kaczyńskim
- Jedni uważają go za szaleńca, ja sądzę, że to wytrawny polityk. Uważam Jarosława Kaczyńskiego za ikonę polskiej polityki. To niewątpliwie mąż stanu - powiedział Jarosław "Masa" Sokołowski w programie "Skandaliści". Były gangster mafii pruszkowskiej, najsłynniejszy świadek koronny w Polsce dodał, że w kolejnych wyborach, "jeśli to dalej będzie szło w tym kierunku", zagłosuje na PiS.
- Zachwycam się nim (Kaczyńskim) teraz, kiedy na głos można mówić o dobrej zmianie, o świetnych wynikach finansowych polskiego państwa. Stąd moja opinia - zaznaczył "Masa".
Gość Agnieszki Gozdyry chwali również reformę sądownictwa przeprowadzaną przez PiS. - Ludzie nie zdają sobie sprawy, jakie "spółdzielnie" są w sądownictwie, do jakich patologii dochodzi. Miałem całe życie z tym do czynienia - stwierdził.
"Wiele razy kupowaliśmy sprawy sądowe"
Wyjaśnił, że jego wiedza "bardzo się wzmocniła" przez ostatnich 17 lat, kiedy jako świadek koronny brał udział w wielu procesach.
- Nie może być tak, że klan jednej rodziny, jak dzieje się w większych miastach, opanował notariat, adwokaturę, prokuraturę i sędziów. Byłem gangsterem i wiem jak to się robi. Wiele razy kupowaliśmy sprawy sądowe. I to się nie zmieniło do tej pory z tego co widzę - przekonywał Sokołowski. Dodał, że swego czasu podał prokuratorom nazwiska osób skorumpowanych przez mafię.
"Klepali się po plecach i pili z politykami"
"Masa" opowiadał również o styku gangsterskiego światka z polityką. Stwierdził, że mafiosi przez całe lata 90. byli "modni, klepali się po plecach i pili driny z politykami". Potwierdził, że tacy politycy nadal są obecni w życiu publicznym, nie chciał podać nazwisk, ale wyjawił, że należy szukać ich po prawej stronie sceny politycznej.
Sokołowski mówił, że po tym, jak został świadkiem koronnym mafia wyznaczyła nagrodę za jego głowę. - Ostatnia o jakiej słyszałem to 2 mln dolarów. Myślę, że chodzi o zemstę, o to by pokazać, że takiemu człowiekowi jak ja nie może to ujść na sucho - ocenił.
"Kazano mnie wysadzić na trasie w Nadarzynie"
Były gangster powiedział, że była jedna, "mała" próba zamachu na jego życie, kiedy dopiero miał został świadkiem koronnym.
- Poszedł rozkaz z najwyższych szczebli, mówię o Komendzie Głównej. Kazano mnie wysadzić na trasie w Nadarzynie. Ówczesny szef ochrony, która mnie pilnowała, nie zgodził się na to. Był przy tym prokurator Jerzy Mierzewski, pierwszy, który prowadził sprawę pruszkowską. Pojechał od razu do ówczesnego ministra sprawiedliwości, którym był Lech Kaczyński i sprawa od razu nabrał tempa. Wzmocniono moją ochronę i zaczęto szukać, kto wydał taki rozkaz. Niestety nie znaleziono tej osoby - stwierdził.
Więcej odcinków programu dostępnych jest tutaj.
Polsat News
Czytaj więcej
Komentarze