Prokuratura chce wyższej kary dla nastolatki, która zabiła koleżankę. "One się tak umówiły, że od początku miało to być morderstwo samobójcze"
Gdańska prokuratura okręgowa złożyła we wtorek apelację od wyroku, w którym gdański sąd skazał na 11 lat więzienia Wiktorię M. oskarżoną o zabójstwo swojej koleżanki, 17-letniej Agaty z Wejherowa. Prokuratorzy chcą m.in. podwyższenia kary do 15 lat pozbawienia wolności.
O złożeniu apelacji poinformował we wtorek Mariusz Duszyński, p.o. rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Wyjaśnił, że według prokuratury, kary zasądzone w wyroku I instancji kary wobec Wiktorii M., a także zadośćuczynienie, są "rażąco niewspółmierne".
Dodał, że prokurator wniosła w apelacji o zmianę wyroku poprzez orzeczenie wobec oskarżonej Wiktorii M. kary 15 lat więzienia za zabójstwo, a także podwyższenie kwoty zadośćuczynienia na rzecz matki Agaty ze 100 tys. do 250 tys. zł.
Na ciało 17-letniej Agaty G. natrafił 22 lutego 2015 mężczyzna spacerujący po parku w gdańskim Brzeźnie. Sekcja zwłok wykazała, że dziewczyna zginęła od pojedynczego pchnięcia nożem w okolice podbrzusza.
Mówiła, że była świadkiem samobójstwa
Badająca okoliczności tej śmierci prokuratura brała pod uwagę wersję samobójczą - Agata szukała bowiem w internecie sposobów na pozbawienie się życia. Powodem takiego desperackiego kroku miały być problemy zdrowotne i złe relacje z matką. Badania toksykologiczne wykazały w organizmie ofiary wysokie stężenie leków, m.in. psychotropowego antydepresantu oraz środków przeciwbólowych i uspokajających.
W trakcie śledztwa prokuratorzy przesłuchiwali m.in. bliską koleżankę Agaty - Wiktorię M. Zeznała ona, że była biernym świadkiem samobójstwa Agaty. Według relacji M., jej rówieśniczka, leżąc, zamachnęła się i zadała sobie nożem pojedynczy cios w okolice wątroby. Wiktoria M. twierdziła, że - aby ukryć fakt, iż śmierć była wynikiem samobójstwa - zabrała z parku przedmioty osobiste koleżanki i nóż.
Prokuratura nie dała wiary wyjaśnieniom M. i w maju 2016 r. oskarżyła ją o zabójstwo koleżanki, żądając dla niej kary 15 lat więzienia. Matka Agaty wnosiła z kolei o zasądzenie od M. 250 tys. zł zadośćuczynienia na jej rzecz.
"Okazała się mordercą, z którym plan śmierci był opracowany"
4 sierpnia br. Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał Wiktorię M. winną zabójstwa i skazał ją na 11 lat więzienia. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami, ale w jawnym uzasadnieniu wyroku sąd wskazywał, że "sprawa jest niespotykana w praktyce".
- Strony procesu były zgodne co tego, że do 21 lutego 2015 r. (dzień poprzedzający zgon) Agata chciała umrzeć, chciała zakończyć swoje życie. Powiedziała o tym swojej najbliższej, jedynej prawdziwej przyjaciółce Wiktorii M., która okazała się tym mordercą, z którym plan śmierci był opracowany - mówił ogłaszając wyrok sędzia Bartosz Kahsin.
Sąd uznał za wiarygodne zeznania dwóch dziewczyn, które Wiktoria M. poznała podczas swojego pobytu w szpitalu psychiatrycznym; trafiła do niego na obserwację po zatrzymaniu przez policję. Jedna z nich powiedziała, że Wiktoria M. przyznała się jej do zabicia Agaty.
- Drugiej koleżance Wiktoria M. mówiła, że Agata sama tego chciała, one się tak umówiły, że od początku miało to być morderstwo samobójcze - wyjaśniał sąd.
"Nic nie zostało w tym dniu pozostawione przypadkowi"
W ocenie sądu, Agata przygotowywała się do tej śmierci. - Wiedziała, które środki zażyć, aby obniżyć swój ból i strach. Nie ma w ocenie sądu możliwości, aby planując ukrycie swojego samobójstwa, pozostawiła tak widoczny ślad, który bez wątpienia musiał być wykryty podczas śledztwa (...). Nic nie zostało w tym dniu pozostawione przypadkowi - dziewczyny bardzo dokładnie ustaliły i trasę i miejsce oraz to, w jaki sposób ma być zadana śmierć. Rzeczywiście było tak, że dziewczyny umówiły się od początku, że to Wiktoria zabije Agatę - uznał sąd.
Sąd mówił też o wysokości wymierzonej kary. - Młodocianych sprawców (Wiktoria M. popełniła przestępstwo na pół roku przez 18. urodzinami) należy tak karać, aby przede wszystkim ich wychować. A więc 25 lat więzienia byłoby karą izolacyjną i niesprawiedliwą w sytuacji, gdy do zbrodni doszło na życzenie i zgodnie z planem ofiary - tłumaczył sąd.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze