"Zrobiono z nas wyrzutków". Ojciec noworodka z Białogardu przedstawia swoją wersję wydarzeń
- Jeszcze trzy dni temu byliśmy szczęśliwą rodziną, która oczekiwała na narodziny naszego dziecka. Dzisiaj jesteśmy uciekinierami, jesteśmy ścigani przez policję, organizują na nas obławy, a my czujemy się bardzo, bardzo zaszczuci - mówi na udostępnionym w internecie nagraniu ojciec, który zabrał dziecko ze szpitala w Białogardzie dzień po porodzie.
- Nasza córka urodziła się o czasie, ciąża była donoszona, dziecko nie potrzebowało inkubatora, nikt nawet tego nie proponował, poród odbył się bez komplikacji, nie było żadnego zagrożenia zdrowia i życia naszego dziecka - tłumaczy mężczyzna.
Jak relacjonuje, "w 2,5 godziny po porodzie, lekarz poinformował, że zgłasza nas do sądu rodzinnego". - Do mnie powiedział, że ja, jako tata, zagrażam zdrowiu i życiu dziecka - podkreśla mężczyzna.
"Nie udostępniono nam żadnych innych ulotek"
Ojciec tłumaczy, że powodem poinformowania przez lekarzy sądu była "odmowa zaszczepienia córki w pierwszej dobie życia oraz odmowa podania zastrzyku z wit. K".
- Oburzenie wzbudza również nasza prośba o niemycie dziecka i pozostawienie mazi popłodowej, co w świecie jest standardem, a tu traktowanie jest jako zaniedbanie higieniczne grożące zakażeniem. Odmowa stosowania zabiegu Credego również nie znalazła zrozumienia - dodaje mężczyzna.
Zwrócił uwagę jednak, że rodzicom odmówiono "wykonania badań w kierunku wrodzonych niedoborów odporności, które są bezwzględnym przeciwskazaniem do szczepienia przeciw gruźlicy".
- Uzyskanie ulotki od preparatu wit. K okazało się niemożliwe, bo taka ulotka w języku polskim nie istnieje. Nie udostępniono nam żadnych innych ulotek - mówi ojciec.
"Procedury szpitalne znoszą prawa pacjenta"
Według relacji mężczyzny, "w opinii lekarza pisemna zgoda na hospitalizacje obejmuje zgodę na wszystkie zabiegi i czynności wykonywane w szpitalu". – Nie trzeba więc pacjentowi niczego wyjaśniać. Procedury szpitalne znoszą prawa pacjenta - dodaje.
Jak podkreślił, "doraźnie zwołany w budynku szpitala sąd, po upływie pierwszej doby po narodzinach, odebrał nam prawa rodzicielskie w kwestiach związanych z zastosowaniem świadczeń zdrowotnych u dziecka".
- Ustanowiono kuratora, który nie ma zupełnie wykształcenia medycznego i tej osobie przekazano podejmowanie decyzji w sprawie zdrowia naszej córki - podkreśla mężczyzna.
"Kierowała nami wyłącznie troska o dobro dziecka"
Ojciec zaznaczył, że rodzicami "kierowała wyłącznie troska o dobro i bezpieczeństwo naszego dziecka". - Za naszą dociekliwość i troskę zostaliśmy ukarani odebraniem praw do dziecka, zmuszeni do ucieczki i ukrywania się, zrobiono z nas wyrzutków, jesteśmy szkalowani przez fałszywe informacje medialne - podkreśla mężczyzna.
- Mamy nadzieję, że ta informacja o ogromie bezprawia, z którym się spotkaliśmy, przebije się do świadomości zwykłych ludzi i najwyższych władz w państwie - zaznacza ojciec.
Całe nagranie dostępne tutaj:
polsatnews.pl
Czytaj więcej