Polscy turyści utknęli pod Gerlachem. Ich przewodnik nie miał licencji
Ratownicy słowackiej Horskiej Zachrannej Sluzby pomogli polskim turystom, którzy zgubili się w drodze na Gerlach (2655 m n.p.m). Grupa miała wyjść w góry z wynajętym przewodnikiem. Okazało się jednak, że 25-latek nie miał uprawnień do prowadzenia turystów w słowackie Tatry.
Turyści wezwali ratowników w niedzielę rano. Jak powiedzieli, zgubili się i utknęli w odsłoniętym terenie. Mieli oni przebywać 250 m poniżej Przełęczy Tetmajera od strony Doliny Wielickiej.
Gdy ratownicy dotarli we wskazane miejsce nikogo jednak tam nie znaleźli. Dopiero, kiedy turyści wysłali ratownikom zdjęcia okazało się, że znajdują się po drugiej stronie masywu, na zboczach Zadniego Gerlacha ponad Doliną Białej Wody.
Na miejsce wysłano śmigłowiec, który przetransportował turystów do Starego Smokowca, stamtąd wrócili do Polski.
Przewodnik najlepiej lokalny
Jak podały słowackie służby, turyści powiedzieli, że podróżują z przewodnikiem. Okazało się jednak, że mężczyzna nie ma uprawnień przewodnika tatrzańskiego.
- Do takich sytuacji dochodzi coraz częściej - mówią słowaccy ratownicy. - Polscy turyści powinni korzystać z usług przewodników górskich, prowadzonych przez nasze stowarzyszenia, którzy są zakwalifikowani do tej działalności i znają lokalne uwarunkowania - podkreśla Moros Petrik.
Za akcję ratowniczą, którą przeprowadzą słowackie służby, polski turysta może zapłacić nawet kilkanaście tysięcy złotych. Chyba, że ma wykupione odpowiednie ubezpieczenie.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze