"Od razu wiedziałem, że nie wszystko idzie zgodnie z planem". Samolot wpadł na drzewo i runął na parking
Jedna osoba została lekko ranna w wypadku małego samolotu Cessna, który podczas rutynowego lotu zahaczył o drzewo i spadł na parking w USA.
Wypadek wydarzył się 11 września w pobliżu lotniska Robertson w stanie Connecticut. Za sterami Cessny, która zahaczyła skrzydłem o drzewo i spadła na parking w Plainville, siedział 79-letni Manfred Frost.
- Siedziałem na końcu parkingu, podniosłem głowę, bo usłyszałem ten samolot i zobaczyłem, że przelatywał 200 metrów ode mnie. Od razu wiedziałem, że nie wszystko idzie zgodnie z planem - powiedział lokalnym mediom David Thayer, który na własne oczy widział moment rozbicia się samolotu.
Samolot po kolizji z drzewem wykonał salto i spadł podwoziem na betonowy parking. Mężczyzna kierujący samolotem został zabrany do szpitala, jednak doznał jedynie drobnych obrażeń. W wypadku nie ucierpiał nikt inny. Lekko uszkodzona została za to sama maszyna. Po wypadku stwierdzono niewielki wyciek paliwa z samolotu.
Póki co nie wiadomo co było przyczyną wypadku. Śledztwo w tej sprawie wszczęła już Federalna Agencja Lotnictwa.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze