Polska Fundacja Narodowa przygotowała kampanię dot. reformy sądownictwa. Opozycja chce wyjaśnień
PO skrytykowała w czwartek, że to Polska Fundacja Narodowa przygotowuje kampanię informacyjną dotyczącą reformy sądownictwa. Polska Fundacja Narodowa, która miała promować Polskę za granicą przekształca się w PiS-owską fundację propagandy - ocenili politycy PO, którzy chcą wyjaśnień w tej sprawie. Interpelację złożył także klub Nowoczesnej, a Partia Razem wnioskuje o kontrolę NIK.
Według czwartkowej "Rzeczpospolitej", kampania informacyjna, dotycząca reformy sądownictwa rusza w piątek; odpowiada za nią Polska Fundacja Narodowa - organizacja powołana do życia przez 17 państwowych spółek. Kampania ma obejmować m.in. serię billboardów z hasłami dotyczącymi zmian i odesłaniem do specjalnej strony internetowej.
Jak podaje gazeta, kampania w kompleksowy sposób ma docierać z przesłaniem pokazującym, dlaczego zmiany w sądownictwie są niezbędne i "zatrzeć złe wrażenia po burzliwej dyskusji na temat reformy sądownictwa, którą zakończyły prezydenckie weta".
"Żądamy, aby na takie działalności polityczne PiS nie wydawało publicznych pieniędzy"
Na konferencji prasowej w Sejmie posłanka PO Monika Wielichowska przypomniała, że w 2016 roku premier Beata Szydło powołała Polską Fundację Narodową, której zadaniem jest promowanie Polski za granicą. - Od ponad roku nie wydarzyło się absolutnie nic w działalności tejże fundacji, oprócz tego, że w czerwcu powstała bardzo słaba strona internetowa - podkreśliła.
Jak dodała, fundacja ta na promocję naszego kraju ma do dyspozycji 100 mln złotych. - Dzisiaj z mediów dowiadujemy się, że te pieniądze mają być przeznaczone na plakaty i billboardy, które mówią o tym, że PiS nie łamie prawa, które łamie - zaznaczyła posłanka PO.
Według niej jest to marnotrawienie pieniędzy i okradanie Polaków. - Dzisiaj żądamy, aby na takie działalności polityczne Prawo i Sprawiedliwość nie wydawało publicznych pieniędzy. Aby nie wydawało publicznych pieniędzy z naszych Polek i Polaków portfeli tylko ze swojej dotacji politycznej - podkreśliła Wielichowska.
"Wielka afera"
Posłanka zapowiedziała, że PO złoży w tej sprawie interpelację, w której zapyta, co Fundacja zrobiła przez rok "oprócz tego, że został powołany jej zarząd, który bierze pieniądze, są tam pracownicy, mają siedzibę, więc de facto ponoszą koszty”.
Zdaniem posła Marcina Kierwińskiego (PO) mamy do czynienia "z wielką aferą". - Jeżeli państwo wykorzystuje środki publiczne, aby promować poglądy jednej określonej partii politycznej, jest to skandal - podkreślił. Według niego jest to wzór, który należy „bardzo mocno potępić”.
Poseł Mariusz Witczak ocenił, że „apetyty PiS-u na budowanie propagandy w Polsce są nieograniczone”. - Polska Fundacja Narodowa, która miała promować Polskę za granicą okazuje się, że przekształca się w PiS-owską fundację propagandy - podkreślił Witczak.
Kolejna instytucja, która "będzie prała nasze pieniądze"
Na konferencji prasowej w Sejmie poseł Nowoczesnej Adam Szłapka podkreślił, że rząd rozpoczął nową kampanię propagandową, która finansowana jest przez Polską Fundację Narodową. Według niego celem tej kampanii jest przekonanie społeczeństwa, "że trójpodział władzy w Polsce jest zły i że należy sądy zaorać zgodnie z zasadą, którą stosuje Prawo i Sprawiedliwość" - podkreślił Szłapka.
Jego zdaniem ta kampania pokazuje też w, jaki sposób rząd traktuje prezydenta. - Prezydent zapowiedział, że będą ustawy przygotowane przez niego, przez jego prawników. My jesteśmy, tak jak deklarowaliśmy, gotowi do konsultacji w tej sprawie. A strona rządowa korzystając z narzędzi, do których nie jest uprawniona, czyli do wydawania pieniędzy publicznych przez tę fundację już pokazuje, czego oczekuje od ustaw prezydenta - uważa poseł Nowoczesnej.
- Jeżeli PiS chce realizować swoje pomysły polityczne i chce na to wydawać środki publiczne - co w ogóle moim zdaniem jest obrzydliwe - niech wydaje te pieniądze ze swojej kasy partyjnej - podkreślił Szłapka.
Zdaniem posłanki Joanny Scheuring-Wielgus Fundacja, którą stworzyło PiS jest kolejną instytucją, która "będzie prała nasze pieniądze".
Posłanka oświadczyła, że Nowoczesna złożyła interpelację do premier Beaty Szydło, w której prosi, aby premier wyjaśniła, "jaki był przetarg, gdzie będą te billboardy, jak to będzie promowane i dlaczego tak się dzieje".
Kontrola NIK i zawiadomienie do prokuratury
Partia Razem złożyła w czwartek wniosek do Najwyższej Izby Kontroli o skontrolowanie działalności Polskiej Fundacji Narodowej - poinformowała rzecznika partii Dorota Olko. Zapowiedziała także złożenie doniesienie do prokuratury.
Olko poinformowała, że we wniosku do NIK podkreślono, iż celem powstania fundacji była "promocja i ochrona wizerunku Rzeczypospolitej Polskiej oraz polskiej gospodarki w Polsce i poza jej granicami, a także kształtowanie pozytywnego odbioru społecznego inwestycji prowadzonych przez spółki z udziałem Skarbu Państwa".
Natomiast kampania "Sprawiedliwe Sądy" - czytamy we wniosku - przedstawiać ma założenia reformy sądownictwa zgodne ze stanowiskiem partii Prawo i Sprawiedliwość.
Olko poinformowała, że Partia Razem zamierza także złożyć doniesienie do prokuratury w tej sprawie. Przytoczyła też wypowiedź jednego z liderów Partii Razem Adriana Zandberga, który ocenił, że zlecenie Polskiej Fundacji Narodowej przygotowania kampanii "to standardy azjatyckich dyktatur". - PiS dostaje z budżetu dziesiątki milionów złotych rocznie na działalność partii. Ma z czego uczciwie finansować kampanie polityczne - powiedział Zandberg, cytowany w oświadczeniu rzeczniczki partii Razem.
"Nadmiar informacji nie powinien być nigdy problemem"
O sprawę Fundacji był pytany w czwartek szef MS Zbigniew Ziobro. Minister przypomniał, że media opisywały przykłady popełnienia przez sędziów przestępstw pospolitych. - To co jest uderzające, to niejednokrotnie niewłaściwa reakcja na tego rodzaju zachowania, przeciągające się procedury, związane z usunięciem tego rodzaju ludzi z zawodu, czy uniemożliwieniem im pełnienia stosownej funkcji - zaznaczył minister.
Jak podkreślił, "ostatnio to się zmienia na korzyść, pod wpływem presji, która jest wywierana również za sprawą polskich mediów, a więc dzięki informacjom, które do opinii publicznej się przedostają".
- Myślę, że skoro jest czas debaty nad wymiarem sprawiedliwości, to jest też i czas debaty nad tym, w jakich okolicznościach ten wymiar sprawiedliwości funkcjonuje, jak jest postrzegany i jak należy go zmienić. Myślę, że problemem w państwie demokratycznym byłby brak debaty. Nadmiar informacji nie powinien być przecież nigdy problemem, jeżeli chodzi o społeczeństwo demokratyczne i debatę demokratyczną, zwłaszcza w sprawie tak budzącej emocje, jak reforma sądów" - powiedział minister sprawiedliwości.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze