Samolot-bar ma "odlecieć" z centrum stolicy. Właściciel terenu zapowiada batalię
Samolot przy Placu Defilad "wylądował" ku zaskoczeniu warszawiaków. Okazało się, że ma być restauracją. W środku zamontowano siedzenia, przygotowano toaletę, wokół powstał także ogródek. Po niecałych dwóch miesiącach od powstania nietypowej konstrukcji, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego wydał decyzję o nakazie rozbiórki. Właściciel działki nie zamierza się poddawać.
Nietypowa restauracja powstała 12 lipca na prywatnej działce znajdującej się przy skrzyżowaniu ulic Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej. Dzień później do Powiatowego Inspektoratu Budowlanego wpłynęło pismo w tej sprawie z urzędu miasta. "Posadowienie atrapy samolotu jest niezgodne z zapisami planu" - wskazywano. Tego typu obiekt mógł powstać tylko w miejscu wskazanym na planie.
W międzyczasie na kadłubie namalowano godło Polski, a na ogonie herb Warszawy - Syrenkę. Zatknięto także flagi Polski i europejską.
- Działka jest prywatna, ale plan miejscowy nie dopuszcza budowy tego typu obiektu. Inwestor uczestniczył w kontrolach, więc ma tego świadomość - wyjaśniał Polsat News Andrzej Kłosowski, dyrektor Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego.
Właściciel: nie dam się pokonać
Właściciel działki ma dwa tygodnie na odwołanie się od decyzji do wojewódzkiego inspektoratu. Jeśli się na to zdecyduje, rozbiórka opóźni się o kolejne tygodnie.
- Od każdej decyzji jest odwołanie. Nie po to się kształciłem, żebym dał się pokonać ludziom, którzy z kartoflami do Warszawy przyjechali - powiedział w Radiu dla Ciebie Tadeusz Koss, właściciel terenu. Prawa do niego wyegzekwował w 1999 roku. Twierdzi, że ratusz odrzuca wszystkie jego pomysły dotyczące odzyskanego terenu np. - powstania eleganckiej kawiarni oraz odbudowy kamienicy, która stała tam przed wojną. Zapowiada, że będzie przestawiał "maszynę" o kilka metrów.
Do jego pomysłu odniosło się Miasto Jest Nasze, publikując decyzję Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego.
polsatnews.pl, rdc.pl
Czytaj więcej