Ślady DNA porwanej 9-latki w samochodzie. Nowe fakty ws. zaginięcia Maëlys de Araujo
Śledztwo pod zarzutem "porwania, uwięzienia lub przetrzymywania" Maëlys de Araujo wszczęto tydzień po zaginięciu dziewięciolatki podczas wesela we Francji. Zatrzymany w ubiegłym tygodniu mężczyzna, jeden z gości weselnych, przyznał, że Maëlys była w jego aucie, ale twierdzi, że jej nie uprowadził. Prawnik reprezentujący podejrzanego kwestionuje istotność śladów DNA znalezionych w jego samochodzie.
Znaleziono je na desce rozdzielczej samochodu, którego właścicielem jest 34-latek,. Razem z innymi 180 gośćmi bawił się na weselu w Pont-de-Beauvoisin, ok. 50 km od Grenoble. Radio France Info informuje, że zatrzymany jest byłym żołnierzem, mieszka z rodzicami i podejmuje się prac dorywczych.
Umył auto dzień po weselu
Kilka dni temu Bernard Méraud, prawnik reprezentujący mężczyznę przyznał, że jego klient umył auto dzień po weselu z zamiarem sprzedania samochodu i znalazł już nabywcę.
- Ślady DNA mogły być przeniesione przez niego, ale to nie oznacza winy - mówił Méraud. Zatrzymany 34-latek tłumaczy, że to nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Przyznał jednak, że zaginiona Maëlys i jeszcze jeden chłopiec wsiedli do auta, ponieważ dzieci chciały "sprawdzić, czy w bagażniku jest jego pies".
Sprawą zaginięcia Maëlys francuskie media żyją od tygodnia. Poszukiwania zakrojone na ogromną skalę dotychczas okazały się bezowocne.
Psy policyjne straciły trop dziecka po znalezieniu na parkingu w pobliżu sali weselnej maskotki należącej do dziewięciolatki. Maëlys była na weselu ze swoimi rodzicami, starszą siostrą i innymi krewnymi.
BBC, The Guardian, polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze