"Ja to wszystko sprawdzę". Szef MSZ o sprawie Polaka okradzionego w Holandii
Jest reakcja Ministerstwa Spraw Zagranicznych po opisanej przez nas historii mężczyzny, który nie mógł się doczekać pomocy ze strony polskiej ambasady w Hadze. Jarosław R. miał w Holandii znaleźć pracę, ale został okradziony. Pomógł mu przypadkowo spotkany Polak. - Wyjaśnimy całą sprawę - zapowiedział szef polskiej dyplomacji.
Sprawę Jarosława R. opisaliśmy tutaj.
- Oczywiście to jednostkowe przypadki, które powinny być odnotowane przez ambasadę i raportowane departamentowi konsularnemu w Warszawie - powiedział minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski, zapytany przez reporterkę Polsat News o ocenę reakcji ambasady w Hadze na sytuację Jarosława R.
"Wszystko będziemy wyjaśniać"
Szef MSZ dodał, że "wszystko to sprawdzi".
- Oczywiście osoby, które czują się poszkodowane pracą urzędnika w ambasadzie lub konsulacie, mają prawo zgłaszać takie zastrzeżenia bezpośrednio do ambasady czy konsulatu, bądź bezpośrednio na linie MSZ, czy na portalach internetowych, na Facebooku czy Twitterze - podkreślił Waszczykowski.
Minister zapewnił, że "wszystko będziemy wyjaśniać".
Sprawa polskiego kibica pobitego w Danii
W poniedziałek na portalach społecznościowych pojawiły się filmy nakręcone telefonami komórkowymi, dokumentujące piątkowe zajścia przed meczem Dania-Polska. Na jednym z nich widać jak duński policjant uderza pałką leżącego na chodniku polskiego kibica. W sieci można też zobaczyć zdjęcie mężczyzny - ma zakrwawioną twarz.
- W związku z tym, że jeden Polak został pobity, jest polska interwencja w tej sprawie u władz duńskich - powiedział Waszczykowski podczas konferencji prasowej w MSZ. - Jesteśmy w kontakcie z odpowiednimi władzami, które zajmują się bezpieczeństwem - podkreślił.
W kontakcie z rodziną
Wcześniej MSZ podało na Twitterze, że konsul RP w Kopenhadze pozostaje w kontakcie z rodziną kibica, który został poszkodowany podczas piątkowych starć polskich fanów z duńską policją przed meczem eliminacji piłkarskich MŚ 2018 Dania-Polska.
Do starć kibiców polskiej drużyny z policją doszło po tym, jak wielu z nich nie zostało wpuszczonych na stadion, gdzie odbywało się piątkowe spotkanie. Część z nich kupiło bilety w sektorach przeznaczonych dla gospodarzy (dla kibiców gości przeznaczono jedynie 5 proc. czyli około 2 tys. wejściówek). Na to, by Polacy zasiedli wspólnie na trybunach z miejscowymi kibicami, nie zgodził się duński związek piłkarski.
Piątkowy mecz eliminacji Mistrzostw Świata 2018 Dania-Polska zakończył się porażką biało-czerwonych 4:0.
polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej