Nie ma zagrożenia skażeniem. W elektrowni atomowej Tihange w Belgii nie doszło do awarii - uspokaja Państwowa Agencja Atomistyki
Polski tzw. dozór jądrowy uspokaja - nie ma w naszym kraju zagrożenia radiacyjnego, a poziom promieniowania jonizującego nad terytorium Polski nie zwiększył się. Nie ma potrzeby przyjmowania na własną rękę jakichkolwiek preparatów jodu. Niemcy w Akwizgranie dostali takie tabletki na wszelki wypadek, bo miejscowe władze lansują tezę o zagrożeniu awarią bloku, na którym pojawić się miały pęknięcia.
"W związku z pojawiającymi się zapytaniami dotyczącymi bezpieczeństwa belgijskiej elektrowni jądrowej Tihange, Państwowa Agencja Atomistyki informuje, że na terenie elektrowni nie doszlo do awarii, a w związku z tym nie istnieje jakiekolwiek zagrożenie radiacyjne na terenie Polski" - poinformowała agencja w komunikacie zamieszczonym na swojej stronie.
Tabletki tylko na wszelki wypadek
"Dystrybucja tabletek ze stabilnym jodem na terenie okolic elektrowni jest działaniem wynikającym z polityki bezpieczeństwa i nie wynika z jakiejkolwiek sytuacji awaryjnej" - informuje agencja.
"Dzięki temu mieszkańcy są wyposażeni w środki bezpieczeństwa, gdyby do awarii doszło w przyszłości. Uwzględniając powyższe, nie należy podejmować żadnych działań, a w szczególności przyjmować preparatów z jodem na własną rękę" - poinformowała PAA.
"Brak zagrożenia radiacyjnego"
"Nie nastąpiło jakiekolwiek podwyższenie poziomu promieniowania jonizującego nad terytorium Polski. Z danych monitoringowych Komisji Europejskiej (system EURDEP) wynika, że sytuacja radiacyjna w Europie również nie odbiega od normy (brak zagrożenia radiacyjnego)" - napisano w komunikacie.
"Państwowa Agencja Atomistyki jako dozór jądrowy prowadzi bieżący monitoring sytuacji radiacyjnej kraju 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu" - poinformowano.
W Akwizgranie walka z popękanym blokiem
W piątek agencje poinformowały, że w Akwizgranie na zachodzie Niemiec rozpoczęła się tego dnia akcja rozdawania tabletek z jodem. Mieszkańcy obawiają się bowiem awarii elektrowni atomowej znajdującej się po drugiej stronie granicy w Belgii.
Jeden z bloków belgijskiej elektrowni atomowej Tihange ma na powłoce tysiące mikroskopijnych rys. Niemiecki rząd od dawna bez powodzenia zabiegał o wyłączenie reaktora Tihange 2 do czasu wyjaśnienia wątpliwości, a władze Akwizgranu walczą przed belgijskim sądem o zamknięcie elektrowni.
Ochrona przed promieniotwórczym jodem
Tihange znajduje się 70 km od granicy z Niemcami.
Do popołudnia w piątek tabletki odebrało około 3 tys. osób - podała agencja dpa.
W przypadku skażenia radioaktywnego doustne podawanie jodu, w tabletkach albo w tzw. płynie Lugola, ma zapobiegać wchłanianiu przez tarczycę niebezpiecznych promieniotwórczych izotopów jodu z atmosfery.
Belgijska elektrownia na celowniku islamistów
W marcu 2016 roku, dwa dni po zamachach terrorystycznych w Brukseli, został zamordowany ochroniarz z tej elektrowni. Jego przepustka służbowa zaginęła.
Belgijski dziennik "La Derniere Heure" poinformował wtedy, ze przepustka została zablokowana natychmiast po wykryciu zabójstwa. Strażnik został zastrzelony niedaleko Charleroi w zachodniej Belgii.
Z kolei agencja Reutera przypomniała wtedy, że pod koniec 2015 roku służby prowadzące dochodzenie w sprawie listopadowych zamachów terrorystycznych w Paryżu natrafiły na ślady mogące świadczyć o tym, że islamiści mogli sledzić dyrektora belgijskiego programu badań jądrowych.
Dziennik "La Derniere Heure" poinformował wręcz, że islamiści planowali atak terrorystyczny na elektrownie atomową w Belgii, a szefa programu atomowego śledzili przez co najmniej rok.
polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej
Komentarze