Nie ma zagrożenia skażeniem. W elektrowni atomowej Tihange w Belgii nie doszło do awarii - uspokaja Państwowa Agencja Atomistyki

Świat
Nie ma zagrożenia skażeniem. W elektrowni atomowej Tihange w Belgii nie doszło do awarii - uspokaja Państwowa Agencja Atomistyki
PAP/EPA/Julien Warnand

Polski tzw. dozór jądrowy uspokaja - nie ma w naszym kraju zagrożenia radiacyjnego, a poziom promieniowania jonizującego nad terytorium Polski nie zwiększył się. Nie ma potrzeby przyjmowania na własną rękę jakichkolwiek preparatów jodu. Niemcy w Akwizgranie dostali takie tabletki na wszelki wypadek, bo miejscowe władze lansują tezę o zagrożeniu awarią bloku, na którym pojawić się miały pęknięcia.

"W związku z pojawiającymi się zapytaniami dotyczącymi bezpieczeństwa belgijskiej elektrowni jądrowej Tihange, Państwowa Agencja Atomistyki informuje, że na terenie elektrowni nie doszlo do awarii, a w związku z tym nie istnieje jakiekolwiek zagrożenie radiacyjne na terenie Polski" - poinformowała agencja w komunikacie zamieszczonym na swojej stronie.

 

Tabletki tylko na wszelki wypadek

 

"Dystrybucja tabletek ze stabilnym jodem na terenie okolic elektrowni jest działaniem wynikającym z polityki bezpieczeństwa i nie wynika z jakiejkolwiek sytuacji awaryjnej" - informuje agencja.

 

"Dzięki temu mieszkańcy są wyposażeni w środki bezpieczeństwa, gdyby do awarii doszło w przyszłości. Uwzględniając powyższe, nie należy podejmować żadnych działań, a w szczególności przyjmować preparatów z jodem na własną rękę" - poinformowała PAA.

 

"Brak zagrożenia radiacyjnego"

 

"Nie nastąpiło jakiekolwiek podwyższenie poziomu promieniowania jonizującego nad terytorium Polski. Z danych monitoringowych Komisji Europejskiej (system EURDEP) wynika, że sytuacja radiacyjna w Europie również nie odbiega od normy (brak zagrożenia radiacyjnego)" - napisano w komunikacie.

 

"Państwowa Agencja Atomistyki jako dozór jądrowy prowadzi bieżący monitoring sytuacji radiacyjnej kraju 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu" - poinformowano.

 

W Akwizgranie walka z popękanym blokiem

 

W piątek agencje poinformowały, że w Akwizgranie na zachodzie Niemiec rozpoczęła się tego dnia akcja rozdawania tabletek z jodem. Mieszkańcy obawiają się bowiem awarii elektrowni atomowej znajdującej się po drugiej stronie granicy w Belgii.

 

Jeden z bloków belgijskiej elektrowni atomowej Tihange ma na powłoce tysiące mikroskopijnych rys. Niemiecki rząd od dawna bez powodzenia zabiegał o wyłączenie reaktora Tihange 2 do czasu wyjaśnienia wątpliwości, a władze Akwizgranu walczą przed belgijskim sądem o zamknięcie elektrowni.

 

Ochrona przed promieniotwórczym jodem

 

Tihange znajduje się 70 km od granicy z Niemcami.

 

Do popołudnia w piątek tabletki odebrało około 3 tys. osób - podała agencja dpa.


W przypadku skażenia radioaktywnego doustne podawanie jodu, w tabletkach albo w tzw. płynie Lugola, ma zapobiegać wchłanianiu przez tarczycę niebezpiecznych promieniotwórczych izotopów jodu z atmosfery.

 

Belgijska elektrownia na celowniku islamistów

 

W marcu 2016 roku, dwa dni po zamachach terrorystycznych w Brukseli, został zamordowany ochroniarz z tej elektrowni. Jego przepustka służbowa zaginęła.

 

Belgijski dziennik "La Derniere Heure" poinformował wtedy, ze przepustka została zablokowana natychmiast po wykryciu zabójstwa. Strażnik został zastrzelony niedaleko Charleroi w zachodniej Belgii.

 

Z kolei agencja Reutera przypomniała wtedy, że pod koniec 2015 roku służby prowadzące dochodzenie w sprawie listopadowych zamachów terrorystycznych w Paryżu natrafiły na ślady mogące świadczyć o tym, że islamiści mogli sledzić dyrektora belgijskiego programu badań jądrowych.

 

Dziennik "La Derniere Heure" poinformował wręcz, że islamiści planowali atak terrorystyczny na elektrownie atomową w Belgii, a szefa programu atomowego śledzili przez co najmniej rok.

 

 

polsatnews.pl, PAP

hlk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie