Walczą z plagą much. "Są i w kawie i w herbacie"
Mieszkańcy niewielkiej wsi Lubartów w woj. lubuskim walczą z plagą much. - Zdarza się, że mam ich prawie cały garnek. Są i w kawie i w herbacie, we wszystkim - skarży się Katarzyna Paszewska. Muchy nie dają ludziom spokojnie zjeść, a w nocy spać. Skąd się wzięły? Ludzie wskazują na pobliską fermę norek.
We wsi Lubartów żyje kilkanaście rodzin utrzymujących się głównie z rolnictwa. Ferma pojawiła się w okolicy w 2007 roku. Mieszkańcy twierdzą, że przez 7 lat nie było żadnych uciążliwości z tym związanych. Później zaczęli uskarżać się jednak na ogromne ilości much, które zaczęły się mnożyć latem.
Nie wypuszczają łapki z rąk
- Trujemy i bijemy. Cały czas chodzimy tylko z łapką. To walka z wiatrakami - opowiadają.
Mieszkańcy wskazują, że muchy mogą pochodzić od norek.
- Na górze, na dole, wszędzie są muchy. Altankę mam zrobioną, nawet nie idzie usiedzieć, bo muchy "jedzą" - powiedział Edward Chratycz z Lubartowa.
- Jeszcze w życiu takiego czegoś nie widziałem, a w lesie pracowałem całe życie – dodał Wacław Wąchnicki, również mieszkaniec z tej miejscowości.
"Używamy środków zapobiegawczych"
Marcin Dudajek, kierownik fermy norek uważa, że muchy przy zabudowaniach nie pochodzą z hodowli.
- Jest ferma to wiadomo, że jakieś tam skupisko much jest. Ale używamy środków zapobiegawczych przeciwko muchom i tak samo przeciwko larwom, żeby się muchy nie wytwarzały - zapewnia.
Mieszkańcy próbowali interweniować u wójta gminy. Ten również twierdzi, że plaga nie jest spowodowana działalnością fermy.
- Zastanawiam nad tym, czy przypadkiem nie jest tak, że wszyscy skupiamy się na fermie norek, a ktoś za naszymi plecami czegoś nie robi - wskazał Wojciech Olszewski, wójt gminy Wymiarki.
Rowy pełne nieczystości
Rodziny z Lubartowa twierdzą, że do pobliskich rowów wylewane są nieczystości i gnojówka z fermy, która nie tylko "produkuje" muchy, ale również śmierdzi. Przedstawiciele fermy odpowiadają, że tylko część nieczystości pochodzi z fermy, a "wylało" je, gdy intensywnie padał deszcz. Zapewniają, że teren uprzątną oraz że wszystkie wpływy z fermy do rowów mają pozamykane.
- Jak zrobili sobie szamba, to tam się legną te muchy, bo skąd? Z Ameryki by przyleciały? - powiedział Wacław Wąchnicki z Lubartowa.
- Rzeczywiście firma dokłada starań, żeby te niedogodności były jak najmniejsze. I naprawdę na fermie nie ma much. Próbujemy od pewnego czasu zlokalizować problem – zapewnia wójt Olszewski.
Mimo kontroli na fermie i zapewnień, że wszystko jest zgodnie przepisami, mieszkańcy boją się o swoje zdrowie. Mają obawy, czy woda z ich studni nie została skażona.
- Myśmy kiedyś wodę brali do użytku. A teraz to jest normalnie gnojówa i śmierdzi - stwierdził jeden z nich.
"Interwencja"
Czytaj więcej
Komentarze