W 40 godzin do Włoch i z powrotem. Bez chwili przerwy. Autokarem z pasażerami
Kontrolę autobusu wracającego z pasażerami z Włoch przeprowadzili w niedzielę śląscy inspektorzy transportu drogowego. Okazało się, że przez całą drogę w autobusie było wprawdzie trzech kierowców, którzy zmieniali się za kierownicą, ale bez odpoczynku pracowali oni przez 40 godzin. Jeden z kierowców na widok inspektorów wmieszał się w tłum pasażerów i uciekł; w autokarze zostawił rzeczy osobiste.
W trakcie kontroli wyszło na jaw, że wszyscy trzej kierowcy, wśród których był sam prezes spółki wykonującej przewóz, rozpoczęli prowadzenie pojazdu w piątek 25 sierpnia po południu (o godzinie 17:28). Zawieźli oni grupę pasażerów do miejscowości Bibione we Włoszech, a następnie powrócili do kraju z inną grupą Polaków, kończących wakacje.
Od momentu rozpoczęcia podróży w Polsce do momentu podjęcia kontroli przez ITD, o godzinie 08:23 w niedzielę, kierowcy odpoczywali zaledwie 2 godziny i 19 minut! Bez odpoczynku pracowali oni przez niemal 40 godzin, podczas gdy przepisy nakazują rozpoczęcie 9-godzinnego odpoczynku najpóźniej po 21 godzinach jazdy. Nie dopuszcza się przy tym, aby odpoczynek odbierany był podczas, gdy autobus jest w ruchu.
Autokar jechał na "łysych" oponach
Naruszenia dotyczące czasu pracy, jak choćby skrócenie odpoczynku przez każdego z kierowców o niemal 7 godzin, czy przekroczenie dziennego czasu prowadzenia pojazdu, niewątpliwie świadczą o narażeniu pasażerów na niebezpieczeństwo.
Nie były to jednak jedyne stwierdzone przez inspektorów nieprawidłowości. Wykryli oni również przypadki nierejestrowania przez kierowców swojej aktywności oraz to, że zainstalowany w autobusie tachograf nie spełniał wymogów dotyczących rejestracji. Na domiar złego oględziny stanu technicznego pojazdu wykazały nadmierne zużycie ogumienia.
Kierowca - prezes firmy - nie przyjął mandatu
Inspektorzy zatrzymali dowód rejestracyjny autobusu. Kierowcom zakazano dalszej jazdy, a po pasażerów dojeżdżających do okolicznych miejscowości przyjechał inny autobus z wypoczętym kierowcą.
Jeden z kierowców, który uczestniczył w kontroli został ukarany mandatem karnym, drugi - prezes spółki - odmówił przyjęcia mandatu, decydując się na postępowanie przed sądem. Jego los podzieli też kierowca, który uciekł przed inspektorami.
Firmie grozi kara w wysokości 20 tys. zł
W stosunku do przedsiębiorcy zostało wszczęte postępowanie administracyjne. Przewidywana kara wynosi niemal 20 tys. złotych, zatem znacznie przekracza ustawowy limit 10 tys. złotych, jakim może zostać ukarany przedsiębiorca w trakcie kontroli drogowej.
To jednak nie koniec konsekwencji, jakie poniesie przewoźnik, bowiem inspektorzy powzięli przypuszczenie, że taki sposób przewozu - wysyłanie w drogę jednej załogi, która jedzie do Włoch i z powrotem bez żadnego odpoczynku - praktykowany był przez całe wakacje. Oznacza to, że przewoźnik świadomie i z premedytacją narażał kolejne grupy pasażerów, w tym małe dzieci, na jazdę z bardzo przemęczoną załogą.
Śląski Wojewódzki Inspektor Transportu Drogowego przeprowadzi w firmie przewozowej kompleksową kontrolę.
polsatnews.pl
Komentarze