Celnicy zarekwirowali 20 litrów gorzałki Koła Gospodyń Wiejskich. "Sprzedawałyśmy ją od lat"
Kobiety z Koła Gospodyń Wiejskich z gminy Chąśno sprzedały wytworzoną przez siebie gorzałkę łowicką podczas dorocznej Biesiady Łowickiej w Maurzycach. Nagle ich "zapasy" zarekwirowali celnicy, bo alkohol nie posiadał znaków akcyzowych. Panie są zaskoczone reakcją funkcjonariuszy, ponieważ gorzałkę sprzedały od lat, i wystraszone konsekwencjami, jakie mogą je teraz spotkać.
To była 18. już Biesiada Łowicka, i jak zawsze do tej pory - oprócz lokalnych produktów spożywczych - sprzedawano też alkohol. Oferowano go na różnych stoiskach, ale celnicy zarekwirowali w niedzielę samogon tylko Kołu Gospodyń.
3 zł za kieliszek
Akcja była szybka i sprawna: najpierw klient zamówił i zapłacił za kieliszek bimbru, następnie ubrani po cywilnemu funkcjonariusze ujawnili się i przystąpili do działań. - Zarekwirowali nam ok. 20 litrów - zrelacjonowała polsatnews.pl jedna z członkiń koła.
Powiedziała, że kieliszek "łowickiej" kosztował 3 zł. Jak stwierdziła, koło sprzedawało gorzałkę na podobnych imprezach niemal od 20 lat i nigdy nie zostało ukarane. Do ostatniej niedzieli.
Łódzki Urząd Celno-Skarbowy wszczął w sprawie postępowanie karno-skarbowe.
"Mleko jest z Biedronki, a chleb z Tesco"
Biesiadę organizował powiat łowicki. Starosta Krzysztof Figat uważa, że działania celników były przesadzone.
- Te kobiety przyjeżdżają, by pokazać ludziom jak smakują lokalne pierogi, gołąbki, przyjeżdżają też z nalewkami. Nie robią ich na skalę masową. Czy to takie wielkie przestępstwo? Tego typu sytuacje doprowadzą do tego, że niedługo nie będzie takich festynów, a dzieci będą sądziły, że mleko jest z Biedronki, a chleb z Tesco - powiedział.
Dodał, że "szkoda mu tych pań". - Łapie się je jak przestępców, a inni wwożą alkohol do kraju cysternami. Może tam trzeba szukać pieniędzy, a nie na takich festynach - ocenił.
Starosta liczy, że postępowanie zostanie umorzone.
Od 200 zł do 40 tys. zł kary
- Podstawą interwencji było podejrzenie naruszenia przepisów ustawy o podatku akcyzowym - powiedziała polsatnews.pl Beata Bińczyk z Łódzkiego Urzędu Celno-Skarbowego.
Celnicy ustalili, że alkohol nie posiadał znaków akcyzowych, więc jego sprzedaż - jako przestępstwo skarbowe albo wykroczenie skarbowe - podlega karze Zaznaczyli, że nawet jego sama degustacja podlega odpowiednim przepisom prawa. W poniedziałek nie byli w stanie ustalić, ile dokładnie litrów gorzałki łowickiej zarekwirowali.
- Zebrane w tej sprawie materiały przekażemy do odpowiedniej komórki dochodzeniowo-śledczej. Nie wiadomo, jak sprawa się zakończy. Może trafić do sądu, może też zostać skierowany wniosek o dobrowolne poddanie się odpowiedzialności (co również znajdzie swój finał w sądzie - red.) - wyjaśniła Beata Bińczyk.
Za wykroczenie skarbowe grozi kara od 200 zł do 40 tys. zł.
Bińczyk poinformowała, że Łódzki Urząd Celno-Skarbowy skierował wcześniej do wszystkich gmin w woj. łódzkim pismo, w którym przestrzegał przed wprowadzeniem nielegalnego alkoholu do sprzedaży na imprezach plenerowych.
Jak ustaliliśmy, otrzymał je również urząd gminy Chąśno.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze