Zginęła kilka chwil po urodzeniu dziecka. Zmiażdżyła ją szpitalna winda
Rocio Cortes Nunez po udanym cesarskim cięciu w szpitalu w Sewilli (Hiszpania) miała zostać przewieziona windą z drugiego na trzecie piętro na oddział położniczy. Winda ruszyła zanim łóżko z kobietą zostało wsunięte do końca. Według relacji świadków 26-latka została wręcz "przecięta".
Do zdarzenia doszło w szpitalu Valme w Sewilli w niedzielę, ok. godziny 14:30 czasu lokalnego.
Kobieta wybudzona po cesarskim cięciu miała wrócić na oddział położniczy i zobaczyć się z rodziną.
"Głośny huk"
Jose Gaspar, mąż Nunez wraz z innymi krewnymi czekał na nią na trzecim piętrze. - Nagle usłyszeliśmy głośny huk - powiedział lokalnym mediom.
Pracownik szpitala, który wiózł kobietę nie zdążył zareagować i wyciągnąć lub wepchnąć łóżka do windy. Głowa Nunez utknęła w futrynie, nogi zostały w szybie windy.
Świadkowie opisują zdarzenie jako "scenę wyjętą z horroru".
Lokalne źródła podają, że strażacy dwie godziny próbowali dotrzeć do zaklinowanego ciała.
Dziecko Nunez było w innej części szpitala. Musiało mieć wykonane dodatkowe badania serca. - Gdyby nie zostało zabrane na badania, prawdopodobnie podzieliłoby los matki - powiedział mediom anonimowy pracownik szpitala.
Nowonarodzona dziewczynka jest trzecim dzieckiem Nunez.
"Zabili moją piękną córkę"
Rodzina Nunez wystąpiła do sądu o dokładne zbadanie sprawy. Twierdzi, że winda nie była w pełni sprawna, a szpital nie zadbał o jej naprawę.
- Zabili moją piękną córkę, światło mego życia i zostawili trzy małe dziewczynki bez mamy - powiedział zrozpaczony ojciec kobiety.
Manager szpitala Silvia Carzon spotkała się z firmami odpowiedzialnymi za windę. Rozmawiała także z rodziną ofiary i pracownikiem obecnym przy tragedii.
Według zapewnień regionalnej minister zdrowia Mariny Alvarez, winda była ostatni raz sprawdzana 12 sierpnia.
Mirror.co.uk
Czytaj więcej
Komentarze