Zwolennicy i przeciwnicy imigrantów na ulicach Barcelony. Doszło do starć

Przedstawiciele organizacji lewicowych i anarchistycznych, a także zwolennicy organizacji skrajnie prawicowych pojawili się w piątek po południu na ulicach Barcelony. Między obydwiema grupami doszło do starć. Interweniowała policja.
Uczestnicy jednej i drugiej manifestacji mieli ze sobą transparenty z hasłami za i przeciw imigrantom. Między niektórymi protestującymi doszło do rękoczynów.
Jak relacjonuje korespondent Polsat News Tomasz Lejman, w pewnym momencie zaatakowani zostali też dziennikarze, bo niektórzy manifestanci nie chcieli być filmowani.
Zgromadzenia po zamachach
Po zamachach w Katalonii na ulicach od czwartku gromadzą się ludzie. Głównie w okolicach promenady Las Ramlas, gdzie zamachowiec wjechał furgonetką w tłum zabijając kilkanaście osób.
Kierowca samochodu wciąż jest poszukiwany
W związku z atakami policja zatrzymała do tej pory czterech mężczyzn. Trzej to Marokańczycy, a czwarty jest Hiszpanem. Żaden z zatrzymanych nie był znany władzom z działalności terrorystycznej, jeden był notowany za drobną przestępczość.
Według katalońskiej policji w przygotowanie zamachów w Barcelonie i Cambrils mogło być zaangażowanych 12 osób. Nadal nie zidentyfikowano kierowcy furgonetki.
W Barcelonie i w Cambrils
W czwartek po południu kierowca furgonetki wjechał w tłum na promenadzie Las Ramblas w centrum Barcelony, zabijając co najmniej 13 osób i raniąc około 130 osób. W piątek nad ranem w Cambrils nad Morzem Śródziemnym napastnicy wjechali samochodem w grupę ludzi, raniąc siedem osób. Jedna z nich zmarła w szpitalu.
Z atakami w Barcelonie i Cambrils śledczy łączą wybuch gazu, do którego doszło w środę w nadmorskiej miejscowości Alcanar w Katalonii, ok. 200 km od Barcelony. W eksplozji zginęła jedna osoba, a siedem zostało rannych. Z gruzów domu strażacy wydobyli około 20 butli z gazem.
polsatnews.pl,PAP
Czytaj więcej