Polak z Sosnowca pomógł wygrać słynnemu Travisowi Pastranie
Słynny amerykański wielbiciel sportów ekstremalnych Travis Pastrana startuje obecnie w rajdowych mistrzostwach USA ze sporymi szansami na zwycięstwo. Pomógł mu w tym - choć nieco przypadkowo - Polak z Sosnowca, Grzegorz Dorman.
Dorman urodził się i wychował w Sosnowcu, gdzie jako nastolatek połknął motorowego bakcyla. W 1996 w wieku 18 lat wziął udział w pierwszym KJS (konkursowa jazda samochodem) zorganizowanym w Olkuszu. Dwa lata później wraz z mamą i bratem wyjechał do mieszkającej od 40 lat w Ameryce babci.
- Po przyjeździe na Wschodnie Wybrzeże USA myślałem, że będę musiał zapomnieć o rajdach, ale okazało się, że zarówno w Nowym Jorku, jak i w New Jersey mieszkali Polacy, dla których ten sport też był wielką pasją. Znaleźliśmy się przez internet - wspomina Dorman, który w 1999 roku oglądał pierwszy rajd w USA, a trzy lata później wziął w zawodach czynny udział jako pilot.
Od kilku lat jest stałym członkiem teamu Subaru
Od tamtej pory jeździ w zasadzie nieprzerwanie. Do jego największych osiągnięć należy dwukrotne wicemistrzostwo USA wśród pilotów w klasie Super Production (odpowiednik europejskiej Grupy N). Współpracował m.in. z Evanem Cline z Detroit oraz polskimi rajdowcami z Chicago.
- Z Piotrkiem Wiktorczykiem udało nam się zakwalifikować do X Games. Byliśmy bodaj pierwszymi Polakami biorącymi udział w tych prestiżowych zawodach. Startowałem też z Arkiem Gruszką i późniejszym wicemistrzem Ameryki Piotrem Fetelą - wylicza 39-latek, który po raz ostatni siedział na fotelu pilota w lutym tego roku podczas rajdu Perce Neige w Kanadzie.
Na chleb zarabia jako dyrektor projektów w firmie tworzącej i unowocześniającej wieże telefonii komórkowej dla AT&T. Ale od kilku lat jest także stałym członkiem teamu Subaru, który wystawia kilka załóg w Rally America National Championships, czyli rajdowych mistrzostwach USA. Oficjalnie zajmuje się tam koordynacją spraw marketingowych, ale w praktyce jest człowiekiem-orkiestrą.
- W trakcie imprez aktualizuję nasze portale społecznościowe, przygotowuję informacje dla prasy i pomagam w zadaniach logistycznych naszemu menedżerowi Johnowi Buffumowi, ale zdarza się też, że zakładam kombinezon mechanika, jeśli np. zajdzie potrzeba dodatkowego tankowania rajdówki. Staram się też udzielać wskazówek Craigowi Drew i Robbiemu Durantowi, którzy w naszych załogach pełnią rolę pilotów - powiedział Dorman, który prywatnie prowadzi też portale społecznościowe ośmiokrotnego mistrza USA Davida Higginsa.
"W życiu nie spodziewałem się, że Pastrana złoży mi taką propozycję"
Właśnie Higgins jest liderem tegorocznej edycji Rally America. Na drugim miejscu z niewielką stratą jest słynny Travis Pastrana, dziewięciokrotny złoty medalista X Games, którego cyrkowe popisy na motocyklu można było podziwiać w Polsce pod koniec 2013 roku. Podczas pierwszego dnia przedostatniej eliminacji cyklu New England Forest Rally kontuzji doznał jego etatowy pilot Robbie Durant i Pastrana miał spory orzech do zgryzienia. Na szczęście dla niego organizatorzy zgodzili się na zmianę pilota, którego znalazł w osobie Dormana.
- Na rajdzie byłem prywatnie, z dziewczyną. W życiu nie spodziewałem się, że Pastrana złoży mi taką propozycję, ale kiedy to nastąpiło, nie wahałem się ani chwili. Przed północą przejrzałem notatki Duranta i następnego poranka siedzieliśmy już w rajdówce Travisa - podkreślił Dorman.
Celem Pastrany było utrzymanie przynajmniej drugiej pozycji, pozwalającej mu na walkę o mistrzostwo podczas kończącego rywalizację Ojibwe Forest Rally w Minnesocie. - Mieliśmy jechać na luzie, ale od trzeciego odcinka jechaliśmy na maksa, bo otworzyła się przed nami szansa na zwycięstwo. Na przedostatnim odcinku w naszej rajdówce nagiął się prawy tylny wahacz, złapaliśmy kapcia i wydawało się, że to koniec szans. Ale na serwisie okazało się, że na tym samym odcinku nasi najwięksi rywale Higgins i Drew mieli jeszcze większe problemy, dlatego zaatakowaliśmy i ostatecznie pokonaliśmy ich o ponad minutę - wspomina.
"Do dziś jestem w lekkim szoku"
Wygrana bardzo ucieszyła Dormana, który nie mógł uwierzyć, że będzie miał okazję do zwycięskiego spryskania kibiców szampanem stojąc na najwyższym stopniu podium obok Pastrany. - Do dziś jestem w lekkim szoku. Oglądając zdjęcia zdałem sobie sprawę, że to moje największe osiągnięcie. Nie X Games, nie podia w poprzednich rajdach, ale właśnie to - przyznał.
Czy Pastrana skorzysta jeszcze kiedykolwiek z usług Polaka? - Nigdy nie mów nigdy! - śmieje się Dorman. - Zaraz po rajdzie podziękował mi za to, że z marszu wskoczyłem do auta z takim szaleńcem jak on. Obaj nie sądziliśmy też, że tak szybko znajdziemy wspólny język - dodał.
Najwymowniej podsumował to sam Pastrana: "Znalazłem Dormana w barze i zapytałem o plany na następny dzień. Greg odpowiedział, że bierze dziewczynę na kajaki, ale kiedy pokazałem mu kombinezon pilota, nie wahał się ani minuty. Myślałem, że będę wiózł obok siebie worek kartofli, ale Dorman to naprawdę świetny pilot".
Jeśli taka sytuacja już nigdy nie będzie miała miejsca, Dorman i tak nie będzie narzekać na brak zajęć. Myśli o całorocznym starcie w tzw. rajdach płaskich, ale chciałby to zrobić z kierowcą, który będzie liczyć się w walce o podium w klasyfikacji generalnej. Polak współpracuje także z zespołem Lotos Kajetana Kajetanowicza, któremu będzie towarzyszyć w Rzymie podczas ostatniej rundy mistrzostw Europy. - Moim największym marzeniem jest jednak występ w rajdzie Dakar. Mam nadzieję, że uda mi się tego kiedyś dokonać - podkreślił.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze