Wiceszef MON: wniosek wojewody pomorskiego o udzielenie pomocy wpłynął w poniedziałek
- Wojewoda pomorski o godz. 14:12 w dniu 14 sierpnia przesłał wniosek, do godz. 15 minister (obrony narodowej Antoni) Macierewicz wydał decyzję o uruchomieniu (...) sił i materiałów - powiedział w środę wiceszef MON Michał Dworczyk. Jak dodał, "wojsko w tego rodzaju sytuacjach może być uruchomione wyłącznie po wystąpieniu ze strony wojewody".
Zapewnił, że "w ciągu godziny zapadły decyzje i zostały wydane rozkazy, w ciągu kilku godzin żołnierze dotarli na miejsce, sprzęt kilka godzin później", zastrzegł, że wojsko reaguje natychmiast, ale musi działać zgodnie z przepisami.
- Ostatnio pojawiają się nieprawdziwe i krzywdzące dla polskich sił zbrojnych zarzuty, że Wojsko Polskie zwlekało z pomocą. Pragnę przypomnieć, że wojsko w tego rodzaju sytuacjach, zgodnie z ustawą o zarządzaniu kryzysowym, może być uruchomione wyłącznie po wystąpieniu ze strony wojewody - powiedział Dworczyk dziennikarzom.
"Po kilku godzinach wojsko było na miejscu"
- Wojewoda pomorski o godzinie 14:12 czternastego sierpnia przesłał wniosek; do godziny 15.00 minister Macierewicz wydał decyzję o uruchomieniu zapotrzebowanych przez wojewodę sił i materiałów, dowódca operacyjny generał (dywizji Sławomir) Wojciechowski wydał stosowne rozkazy i po kilku godzinach wojsko, a następnie ciężki sprzęt, były na miejscu, gdzie była potrzebna pomoc - mówił.
Dodał, że żołnierze i ponad 20 jednostek sprzętu, w tym amfibie i dźwigi pomagają w udrażnianiu kanału Brdy i koryta rzeki wspólnie z innymi służbami.
- Polskie siły zbrojne zawsze pomagają w tego rodzaju sytuacjach, zawsze są gotowe do działania. Zgodnie z instrukcją działania w sytuacjach kryzysowych polskie siły zbrojne utrzymują w gotowości w skali całego kraju blisko 9,5 tys. żołnierzy i blisko 1000 sztuk sprzętu, w tym sprzęt ciężki i lotniczy. Zawsze, gdy następuje prośba o pomoc, natychmiast reagujemy - zapewnił wiceszef MON. Dodał, że jednym z istotnych elementów misji wojska w czasie pokoju jest pomoc lokalnym społecznościom.
Wiceminister powiedział, że żołnierze i sprzęt byli ściągani z jednostek położonych najbliżej miejsc, gdzie była potrzebna pomoc, nie w każdym mieście stacjonuje ciężki sprzęt, "zresztą Platforma Obywatelska zlikwidowała szereg jednostek wojskowych".
Wcześniej "żaden oficjalny wniosek nie wpłynął"
Pytany o kierowane już w sobotę przez samorządowców prośby o pomoc, Dworczyk powiedział, że "żaden oficjalny wniosek o udzielenie pomocy do wojska nie wpłynął". Powtórzył, że armia musi działać zgodnie z ustawą o zarządzaniu kryzysowym. - My działamy w ramach obowiązującego prawa. Jestem przekonany, że gdyby oddziały wojskowe zostały z naruszeniem prawa uruchomione, (...) media i politycy zwracaliby uwagę, że ministerstwo łamie prawo, przekracza swoje kompetencje - powiedział.
Na pytanie, dlaczego z pomocą nie ruszyły Wojska Obrony Terytorialnej, Dworczyk zwrócił uwagę, że WOT "są przypisane do terenów, na których działają, na których mieszkają żołnierze". Przypomniał, że obecnie powstają trzy brygady - w woj. lubelskim, podlaskim i podkarpackim, gdzie nie doszło do pogodowych kataklizmów. "Gdyby cokolwiek się tam wydarzyło, na pewno te wojska byłyby użyte. Na terenie Pomorza dopiero w przyszłym roku będą tworzone pierwsze oddziały, powstanie brygada WOT" - powiedział. Ta sytuacja to kolejny dowód, że takie oddziały są potrzebne - ocenił. Podkreślił też, że w dotkniętych klęską żywiołową miejscowościach jest potrzebny ciężki sprzęt, którym dysponują nie WOT, lecz saperzy.
Według niego pytania świadczą, że media i opozycja "chcieliby narzucać ministrowi obrony narodowej, które jednostki należy uruchamiać". "To jest decyzja ministra i dowódców" - powiedział.
W wyniku nawałnic, które przeszły w nocy z piątku na sobotę nad miejscowościami w woj. wielkopolskim, kujawsko-pomorski, i pomorski, zginęło sześć osób, a 52 zostały ranne. Ponad 20 tys. odbiorców w tych województwach pozostawało w środę przed południem bez energii elektrycznej na skutek zniszczeń wywołanych nawałnicami. W całym kraju wiatr uszkodził lub zerwał dachy z prawie 4 tys. budynków, z czego 2,8 tys. to budynki mieszkalne. Od 10 sierpnia strażacy interweniowali 21,3 tys. razy przy usuwaniu skutków burz.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze