Godzina "W". 73 lata temu wybuchło Powstanie Warszawskie
Punktualnie o 17.00, czyli w godzinę "W", w stolicy zawyły syreny w hołdzie uczestnikom Powstania Warszawskiego. Tłumy ludzi zebrały się m.in. na rondzie Dmowskiego i placu Zamkowym; przed godziną "W" wznoszono okrzyki: "cześć i chwała bohaterom".
Godzina "W" to symboliczna godzina, w której 1 sierpnia 1944 roku wybuchło Powstanie Warszawskie, którego celem była niepodległa Polska, wolna od niemieckiej okupacji i dominacji sowieckiej. O godzinie 17:00 zatrzymują się samochody i spacerujący ludzie. W stolicy słychać syreny. Wszyscy w ten sposób oddają hołd powstańcom walczącym o wolność.
Warto jednak pamiętać, że do pierwszych walk z Niemcami doszło na Żoliborzu już około godziny 14.00, a na Woli i w Śródmieściu Północ - około godziny 16:00.
Zatrzymały się samochody, tramwaje i autobusy
Na rondzie Dmowskiego zgromadziły się tłumy ludzi, w tym wiele rodzin z dziećmi, wiele osób miało biało-czerwone falgi, odpalono biało-czerwone race.
Artur z Warszawy przyznał, że rocznicę wybuchu Powstania obchodzi od wielu lat. Wspominał, że już w dzieciństwie, babcia zabierała go na cmentarze, na których pochowano powstańców. Odnosząc się do sporów na temat sensowności zrywu warszawiaków z 1944 roku ocenił, że powinni się nimi zajmować historycy. - Spory powinny być z boku. Powinniśmy dbać o historię, a nie się kłócić - przekonywał. Jak dodał "jest za młody, by osądzać słuszność decyzji przywódców Powstania".
Na rodzie Dmowskiego w godzinie "W" znalazł się również pan Mieczysław, który na stałe mieszka poza granicami kraju. - Nie za często jestem w Polsce, ale specjalnie przyjechałem tutaj, żeby być na skrzyżowaniu Alei Jerozolimskich i Marszałkowskiej, ponieważ widziałem kilka razy w telewizji co tu, co roku się dzieje - powiedział.
Wspominał, że jego matka "wywiozła go z Warszawy cudem, w ostatnich dniach lipca 1944 roku". - Strasznie klęła na to Powstanie, mówiła że działy się straszne rzeczy, które nie powinny nigdy mieć miejsca - mówił. Podkreślił, że przez wiele lat podzielał ten pogląd, ale z czasem zmienił zdanie. - Człowiek powinien się wczuć w sytuację, jaka wtedy była w okupowanej Warszawie. Jak ktoś się wczuje, to prawdopodobnie zrozumie, że nie mogło być inaczej - zaznaczył.
Zdaniem Sławomira, mieszkańca warszawskiej Białołęki, bardzo ważne jest, by dbać o pamięć, o tym co wydarzyło się przed 73 laty. - Naród bez historii nie jest narodem - podkreślił. Dodał, że po tylu latach, "gdybanie" na temat tego, czy Powstanie powinno wybuchnąć, nie ma już większego sensu.
"To bardzo ważne wydarzenie i dla warszawiaków, i dla całej Polski"
W opinii Marty, "Powstanie było bardzo krwawe, ale było warto". - Wydaje mi się, że gdyby nie ono, to wiele rzeczy w Polsce by się nie wydarzyło. To bardzo ważne wydarzenie i dla warszawiaków, i dla całej Polski - podkreśliła.
Pani Zofia wspominała z kolei, że w Powstaniu zginał jej brat. - Zginęło tylu młodych ludzi. Mój brat zginął. Miał osiemnaście lat, w tej chwili miałby lat osiemdziesiąt - zaznaczyła. Jej zdaniem, gdyby nie zryw z 1944 roku, "Polacy dużo dłużej pozostawaliby w niewoli".
- Skoro Powstanie wybuchło, to chyba musiało tak być. Stało się i się nie odstanie - mówiła.
Wielu ludzi zgromadziło się również na placu Zamkowym. Mieszkańcy stolicy uformowali kotwicę - znak Polski Walczącej. Bohaterstwo powstańców uczcili przechodnie, zatrzymując się na minutę na ulicach. Stanęły także samochody, tramwaje, autobusy.
O godzinie "W" na minutę uruchomiono syreny alarmowe wojewódzkiego i miejskiego systemu alarmowania i ostrzegania ludności. Wspierały je syreny ręczne na Mokotowie, Pradze Północ i Południe, Powązkach, Ursynowie, w Śródmieściu, Wilanowie i we Włochach.
Zginęło ok. 18 tys. powstańców i ok. 180 tys. cywilów
Powstanie Warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. Planowane na kilka dni powstanie, trwało ponad dwa miesiące. Jego militarnym celem było wyzwolenie stolicy spod niezwykle brutalnej niemieckiej okupacji, pod którą znajdowała się ona od września 1939 r.
1 sierpnia 1944 roku do walki przystąpiło około 50 tysięcy powstańców. Przez 63 dni prowadzili z wojskami niemieckimi heroiczną i osamotnioną walkę.
W czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono z miasta, które po powstaniu zostało niemal całkowicie spalone i zburzone.
PAP, Polsat News, fot. PAP/Marcin Obara
Czytaj więcej
Komentarze