Pobili operatora, wciąż nie usłyszeli zarzutów. O sprawie informują zachodnie media
Sprawa pobicia operatora Polsat News odbiła się szerokim echem nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Operator został powalony na ziemię ciosem w głowę, nagranie ukradziono, a kamerę zniszczono. Dziennikarze filmowali drwali, którzy wycinali drzewa mimo zakazu, jaki wydał Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Zatrzymanym napastnikom, pracownikom Zakładu Usług Leśnych, wciąż nie postawiono zarzutów.
Jak duże emocje wywołuje wycinka w Puszczy Białowieskiej widać nie tylko w samej Puszczy, ale i w pobliskiej Hajnówce.
- Nie podoba się to tak jak teraz rząd PiS-u postępuje z tą naszą Puszczą - mówi reporterce Polsat News jeden z mieszkańców Hajnówki, któremu przerywa starszy mężczyzna. - Co ty p…, co ty p…, co ty p… Zmarnowaliście las, zmarnowaliście las normalnie.
Dwa dni temu Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu kazał natychmiastowo wstrzymać wycinkę, ale prace jeszcze w sobotę trwały, co uwiecznili na filmie obrońcy Puszczy.
"Podkładkę robią, łachudry"
Naszego operatora, który chciał sfilmować cięcie drzew, pobiło dotkliwie dwóch pracowników Zakładu Usług Leśnych. Wcześniej próbowali go potrącić samochodem. Zniszczyli kamerę i zabrali materiał filmowy.
- A co pan powie na to, że właśnie pana tacy zwolennicy, tak jak pan, chcieli rozjechać operatora - mówi mieszkaniec Hajnówki. - Jakiego operatora? - dziwi się drugi z rozmówców.
- Były nagrania pokazane jak człowiek czerwonym samochodem jechał - wyjaśnia młodszy z rozmówców.
- Dobrze, dobrze, ja widziałem w telewizji, specjalnie tam, podkładkę robią, łachudry - twierdzi starszy mężczyzna.
"To była dość przerażająca sytuacja"
Zatrzymani - mężczyźni w wieku 22 i 47 lat - czekają w areszcie na przesłuchanie. Prokuratura ma czas do jutra do godz. 13.
- Od chwili zatrzymania ten czas to 48 godzin na wykonanie wszystkich niezbędnych czynności procesowych, które pozwolą określić i sformułować zarzut dla mężczyzn - wyjaśnia nadkom. Tomasz Krupa, rzecznik policji w Białymstoku.
Dziś zeznania składali świadkowie, obrońcy Puszczy. - Ktoś, kto legalnie wykonuje swoją pracę, no nie ma nic do ukrycia i nie uderza człowieka, który rejestruje tę pracę. To była dość przerażająca sytuacja - powiedziała Joanna Pawluśkiewicz z Obozu dla Puszczy.
Na tyle poważna, że zainteresowały się nią światowe media. To historia bez precedensu. - Nie było ataków fizycznych na osoby, to jednak jest przekroczenie jakiejś granicy - zauważył Jarosław Włodarczyk z Press Club.
Ataki na wozy transmisyjne, poszturchiwania dziennikarzy
Były ataki na wozy transmisyjne, poszturchiwania dziennikarzy z różnych mediów i agresja słowna. Były tez prośby kierowane do kancelarii prezydenta Bronisława Komorowskiego, a rok temu do prezydenta Andrzeja Dudy, by zwiększyć ochronę prawną dziennikarzy.
- Jeżeli się atakuje kogoś, kto działa w służbie publicznej, w interesie publicznym (…) jest wyższa sankcja, niż przy zwykłym rozboju. W tej sytuacji tutaj zagrożenie nie byłoby 3 lata tylko na przykład 5 - wyjaśniał Włodarczyk.
Zmiany w prawie popiera PiS i PO
W tej sprawie przynajmniej na razie podziałów nie ma. - Jeżeli pan prezydent by zechciał wystąpić ze stosowna inicjatywa ustawodawcza, do której ma przecież konstytucyjne prawo, byłoby to jak najbardziej wskazane - powiedział Jan Maria Jackowski z PiS.
- Żeby wiedzieli, ze działają w imieniu wolnych mediów (dziennikarze - red.), działają w imieniu polskiego państwa i jako tacy podlegają ochronie i to jest coś fundamentalnego i myślę, że warto rozpocząć rozmowy w tym kierunku - przekonuje poseł PO Cezary Tomczyk.
polsatnews.pl
Komentarze