Poseł PO podejrzewany o plagiat. "Zrzeknę się immunitetu, nie mam nic do ukrycia"
- W przypadku złożenia wniosku o uchylenie immunitetu przez prokuraturę, zrzeknę się go dobrowolnie; nie mam nic do ukrycia - oświadczył we wtorek poseł PO Stanisław Gawłowski. Odniósł się do doniesień medialnych na temat planowanego postawienia mu zarzutu popełnienia plagiatu pracy doktorskiej.
O tym, iż Prokuratura Rejonowa w Łodzi wystąpiła z wnioskiem o uchylenie immunitetu Gawłowskiego, który od lutego ub.r. pełni obowiązki sekretarza generalnego PO, poinformował we wtorek portal internetowy tygodnika "Do Rzeczy".
Według portalu śledczy chcą mu postawić zarzut popełnienia plagiatu pracy doktorskiej. Postępowaniem w sprawie domniemanego plagiatu pracy doktorskiej b. wiceministra środowiska w rządzie PO-PSL, łódzka prokuratura zajmowała się od 2013 roku.
Odnosząc się do publikacji portalu "Do Rzeczy" w wydanym we wtorek po południu oświadczeniu Gawłowski przekazał, że postępowanie w sprawie domniemanego plagiatu toczy się po tym, jak w 2013 r. zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożyło "kilku posłów PiS".
Według niego od tego czasu łódzka prokuratura, która przez cztery lata prowadziła postępowanie wyjaśniające w tej sprawie, nie zwracała się do niego o wyjaśnienia.
"Żaden z autorów nie poczuł się pokrzywdzony"
Jak dodał, jeszcze w 2013 r. informował, iż "wskutek pomyłki technicznej i niestaranności redakcyjnej w części jednego z początkowych rozdziałów jego rozprawy doktorskiej brakowało przypisów wskazujących na źródło pod kilkunastoma cytatami z różnych Autorów". Zaznaczył, że żaden z tych autorów "nie poczuł się pokrzywdzony, ani nie kierował jakichkolwiek pretensji".
Gawłowski wskazał, że w związku z pojawieniem się zarzutów dot. plagiatu Rada Wydziału Zarządzania Społecznej Akademii Nauk - na którym to obronił swoją rozprawę doktorską - powołała "specjalną Komisję, która miała ocenić, czy są przesłanki do wznowienia postepowania w przedmiocie nadania stopnia doktora, względnie do stwierdzenia nieważności uchwały o nadanie stopnia".
"Brak podstaw do wznawiania postępowania"
"Komisja zwróciła się do 4 wybitnych profesorów prawa, z prośbą o sporządzenie ekspertyz w tym przedmiocie. Wszyscy w wykonanych przez siebie ekspertyzach zgodnie stwierdzili, że nie doszło do naruszenia prawa i nie zachodzą przesłanki do stwierdzenia plagiatu" - podkreślił polityk w oświadczeniu.
Jak dodał, "Komisja, po zapoznaniu się z przedmiotowymi ekspertyzami oraz po przeprowadzeniu własnego postępowania wyjaśniającego i dyskusji, podjęła uchwałę o braku podstaw do wznawiana postępowania, czy stwierdzenia nieważności postępowania".
Decyzję o odmowie wznowienia postępowania i odmowie stwierdzenia nieważności postępowania w sprawie nadania stopnia doktora wydała następnie również Rada Wydziału - twierdzi Gawłowski.
Wniosek nie wpłynął do Sejmu
Poseł zwrócił jednocześnie uwagę, że do chwili obecnej wniosek o uchylenie mu immunitetu nie wpłynął do Sejmu. "Prokuratura poinformowała więc w pierwszej kolejności dziennikarzy »Do Rzeczy«" - zaznaczył Gawłowski. Zapowiedział, że jeśli prokuratura złożyła lub złoży wniosek o uchylenie immunitetu, "sam dobrowolnie" się go zrzeknie. "Nie mam nic do ukrycia" - dodał.
Zastrzegł, że ocenę, "czy aktywność prokuratury w tym zakresie wynika z potrzeby wyjaśnienia okoliczności powstania 4 lata temu pracy doktorskiej, czy też z jego obecnej działalności politycznej", pozostawia opinii publicznej.
"Obszerna część nie jest autorstwa pana Gawłowskiego"
Według "osoby z kręgów śledztwa", którą cytuje portal tygodnika "Do Rzeczy", "szczegółowa analiza pracy doktorskiej pozwoliła wskazać ponad wszelką wątpliwość, że jej obszerna część nie jest autorstwa pana Gawłowskiego, została skopiowana z innych publikacji lub materiałów dostępnych w internecie".
Jak nieoficjalnie dowiedział się tygodnik, śledczy zdecydowali się postawić politykowi PO zarzuty z art. 115. Prawa autorskiego. Żeby jednak mogło to nastąpić, konieczne jest wcześniejsze uchylenie posłowi immunitetu. Według nieoficjalnych informacji wniosek o jego uchylenie został uznany za zasadny i w ubiegłym tygodniu przesłany do Sejmu, który będzie mógł się nim zająć nie wcześniej niż jesienią.
O tym, że Gawłowski, mógł dopuścić się plagiatu pracy doktorskiej latem 2013 roku jako pierwszy informował tygodnik "W Sieci". Tygodnik wskazał wówczas, że w pracy "Zarządzanie rozwojem obszarów wiejskich przy wykorzystaniu rent strukturalnych w rolnictwie" znalazło się szereg fragmentów przepisanych z innych prac bez podania źródła.
Sam Stanisław Gawłowski zaprzeczał i twierdził, że stał się ofiarą "medialnego ataku".
Stanisław Gawłowski w latach 2007-2015 był wiceministrem środowiska; od listopada ubiegłego roku pełni funkcję przewodniczącego Stałego Komitetu Rady Ministrów w "gabinecie cieni" Platformy Obywatelskiej.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze