Zięć Trumpa po przesłuchaniu: moje postępowanie było właściwe
Jared Kushner, zięć prezydenta USA Donalda Trumpa, po przesłuchaniu w poniedziałek przez komisję Senatu ds. wywiadu przeczytał oświadczenie, w którym zapewniał, że jego postępowanie podczas kampanii wyborczej Trumpa "było właściwe".
Kushner, który jest jednym z najbardziej zaufanych doradców prezydenta, powtórzył w swym oświadczeniu uwagi zawarte w komunikacie, jaki wydał zanim stawił się w Senacie.
- Nie współpracowałem z Rosją ani nie znam nikogo ze sztabu wyborczego (prezydenta Trumpa - red.), kto by to uczynił - powiedział w Białym Domu Kushner, niemal w tych samych słowach, w jakich sformułował takie zapewnienie przed przesłuchaniem. Jak podkreśla AFP, było to jedno z niezmiernie rzadkich publicznych wystąpień zięcia i doradcy prezydenta.
We wtorek Kushner ma stanąć przed komisją wywiadu Izby Reprezentantów. W Senacie zeznawał za zamkniętymi drzwiami.
"Bardziej inteligentna kampania"
Dziennik "The Hill" podaje, że zięć prezydenta podkreślił po przesłuchaniu, że Trump wygrał wybory, ponieważ przeprowadził "bardziej inteligentną kampanię" wyborczą, a "sugerowanie, że było inaczej, ośmiesza jego wyborców".
Dodał, że "zaszczytem jest" pracować dla prezydenta i jego administracji.
Ingerencja Rosji w wybory
Jak podaje agencja Reutera, powszechnie oczekiwano, że przed komisją Senatu, jak i dzień później w Kongresie Kushner będzie pytany o spotkanie z czerwca 2016 roku z rosyjską prawniczką Natalią Weselnicką, która miała obiecywać dostarczenie informacji kompromitujących Hillary Clinton, demokratyczną rywalkę Trumpa w wyborach.
Oprócz Kushnera brali w nim udział najstarszy syn prezydenta Donald Trump jr. i ówczesny szef kampanii prezydenckiej Paul Manafort.
Kushner składa wyjaśnienia w ramach szerszego dochodzenia dotyczącego ingerencji Rosji w wybory prezydenckie oraz kontaktów osób z otoczenia Trumpa z przedstawicielami Kremla.
26 lipca przed komisją senacką ds. wymiaru sprawiedliwości w sprawie tzw. afery rosyjskiej mają zeznawać Donald Trump junior i Paul Manafort.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze