"To nieprawda, że minister sprawiedliwości będzie powoływał sędziów SN"
Mówienie, że minister sprawiedliwości będzie bezpośrednio powoływał sędziów Sądu Najwyższego jest manipulacją - mówił Jan Maria Jackowski (PiS). Podkreślił, że procedury wyłaniania sędziów SN pozostaną "co do zasady" takie jakie były, choć przyznał, że władza MS ulegnie wzmocnieniu.
W środę wieczorem na stronach Sejmu został opublikowany projekt PiS dotyczący Sądu Najwyższego, który przewiduje m. in. trzy nowe izby SN, zmiany w trybie powoływania sędziów SN i umożliwienie przeniesienia obecnych sędziów SN w stan spoczynku. Projekt przewiduje, że "z dniem następującym po dniu wejścia w życie niniejszej ustawy sędziowie SN, powołani na podstawie przepisów dotychczasowych, przechodzą w stan spoczynku, z wyjątkiem sędziów wskazanych przez Ministra Sprawiedliwości".
"Kandydatów będzie opiniowała KRS"
W sobotę Senat przyjął bez poprawek przygotowaną w Ministerstwie Sprawiedliwości nowelizację ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz nowelizację ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych. Obie ustawy trafią teraz do prezydenta Andrzeja Dudy.
- Mówienie, że minister sprawiedliwości będzie bezpośrednio powoływał sędziów Sądu Najwyższego jest, mówiąc delikatnie, manipulacją - ocenił w "Sygnałach Dnia" w PR1 senator Jan Maria Jackowski. - Ponadto procedury wyłaniania sędziów na przyszłość pozostaną co do zasady takie same, jakie były - powiedział, dodając, że kandydatów będzie opiniowała Krajowa Rada Sądownictwa, a powoływał ich będzie prezydent.
Na uwagę prowadzącego, że w całym procesie będzie też brał udział parlament, Jackowski przypomniał, że "parlament już w tej chwili brał udział". - Przecież politycy, czyli parlamentarzyści, zasiadają jeszcze w Krajowej Radzie Sądownictwa. Zmieni się zasada wyboru członków KRS - tu zgoda, natomiast jeśli chodzi o obecność przedstawicieli parlamentu, to do tej pory również byli - stwierdził.
"Władza ministra w pewnym sensie ulega wzmocnieniu"
Jackowski podkreślił, że do tej pory minister sprawiedliwości również "miał istotny wpływ na powoływanie prezesów sądów", "natomiast ta procedura była rozpisana na więcej elementów". Senator przyznał, że władza ministra "w pewnym sensie ulega wzmocnieniu". - Ale to jest konsekwencja zapisów konstytucyjnych i ustawowych, w których minister sprawiedliwości odpowiada od strony administracyjnej za funkcjonowanie sądów - dodał podkreślając, że należy rozróżnić między aspektem administracyjnym i orzeczniczym. - To jest tutaj mylone i sugeruje się, że minister będzie dyktował wyroki. To jest absolutne kłamstwo i nieprawda - dodał.
Senator zaznaczył, że zgodnie z zapowiedzią ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry "być może należy się spodziewać pewnych poprawek" w projekcie ustawy o SN; jak dodał, "na pewno odbędzie się dyskusja". - Przedstawienie tego jako faktu dokonanego w tej formule, że taka ustawa już istnieje i wyciąganie z tego wniosków i budowanie z tego tez o charakterze politycznym jest moim zdaniem w tej chwili przedwczesne - ocenił.
Kilka tysięcy przedstawicieli opozycji - m.in. KOD - protestowało w niedzielę przed Sejmem przeciw planom zmian w sądownictwie. Pod adresem PiS i Jarosława Kaczyńskiego padły zarzuty "zaprowadzenia dyktatury" i groźby "rozliczenia". O prezydencie RP zgromadzeni skandowali: "będziesz siedział". Milczący protest przeciw zmianom w SN odbył się też w niedzielę wieczorem przed siedzibą Sądu Najwyższego.
PAP
Czytaj więcej