Turcja "największym więzieniem świata dla dziennikarzy"
Po próbie puczu w Turcji, do której doszło równo rok temu, kraj ten stał się "największym więzieniem świata dla pracowników mediów" z powodu prowadzonej przez władze w Ankarze polityki "prześladowania za krytyczne głosy" - alarmują Reporterzy bez Granic (RsF).
W raporcie o sytuacji w Turcji, jak pisze w sobotę agencja EFE, organizacja krytykuje działania rządu prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana, które doprowadziły do wtrącenia do aresztów ponad 100 dziennikarzy.
RsF informuje również, że tureckie władze bez postępowania sądowego, a na mocy dekretów zamknęły około 150 redakcji, co było możliwe dzięki wprowadzonemu po próbie zamachu stanu i wciąż obowiązującemu stanowi wyjątkowemu. W ten sposób "pluralizm (mediów) został zredukowany do garstki prześladowanych gazet o niewielkim nakładzie. (...) Dziennikarstwo (w Turcji) jest dziś w agonii" - napisano w raporcie.
Apel o rozpatrzenie skarg
"Domagamy się od tureckich władz, by natychmiast uwolniły wszystkich dziennikarzy przetrzymywanych w aresztach z powodu wykonywania zawodu oraz by przywróciły pluralizm unicestwiony przez stan wyjątkowy" - oświadczył przedstawiciel RsF na Europę Wschodnią i Azję Środkową, Johann Bihr.
Zaapelował również do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, by "możliwie najszybciej" rozpatrzył skargi, które wpłynęły od tureckich dziennikarzy, by "położyć kres tej tragedii".
Wobec paraliżu tureckiego wymiaru sprawiedliwości, który zdaniem RsF jest obecnie "bardziej upolityczniony niż kiedykolwiek wcześniej", Trybunał w Strasburgu jest "dla uwięzionych dziennikarzy ostatnią nadzieją" - ocenia organizacja.
Nieudany pucz
15 lipca 2016 roku doszło w Turcji do próby wojskowego zamachu stanu, która została szybko udaremniona przez władze. Po nieudanym puczu rozpoczęły się w kraju czystki na bezprecedensową skalę. Łącznie przez ubiegły rok, w ramach reperkusji po próbie zamachu, władze tureckie aresztowały ponad 50 tys. osób i zwolniły z pracy bądź zawiesiły w wykonywaniu obowiązków ok. 150 tys. osób, w tym żołnierzy, policjantów, nauczycieli i urzędników, zarzucając im powiązania z grupami terrorystycznymi.
Zdaniem Ankary za zorganizowanie próby puczu odpowiedzialny jest islamski kaznodzieja Fethullah Gulen. O związki z nim oskarżono także wielu dziennikarzy.
Gulen, dawny sojusznik, a obecnie wróg prezydenta Erdogana, od 1999 roku przebywa na dobrowolnym uchodźstwie w USA. Władze amerykańskie do tej pory nie wyraziły zgody na jego ekstradycję. Kaznodzieja zaprzecza, by miał jakikolwiek udział w przygotowaniu puczu z 2016 roku.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze