"Jak nie giniesz z rąk rządu, to giniesz z rąk przestępców, albo z głodu". Wenezuelczyk o dramacie swojego kraju
Mieszkający w Polsce Luis Freites od siedmiu lat na wszystkie maratony, w których biega, zabiera flagę Wenezueli - chce zwrócić uwagę świata na to, co dzieje się w jego ojczyźnie. Opowiada o tym w "Wydarzeniach". Prezentuje też filmy, które nagrali jego przyjaciele, żeby pokazać, że codziennie na ulicach wenezuelskich miast, giną ludzie.
Luis Freites biega całe życie, ale od 7 lat zawsze ma przy sobie flagę.
Od 3 miesięcy Wenezuelczycy walczą ze skorumpowaną władzą. - Jak nie giniesz z rąk rządu, to giniesz z rąk przestępców, jak nie giniesz z rąk przestępców, to giniesz z głodu – powiedział Freites w rozmowie z Andrzejem Wyrwińskim.
Przyjaciele Luisa ze stolicy Wenezueli - Caracas nagrali filmy, na których widać m.in. jak prorządowy bojówkarz strzela do ludzi na oślep. - To jest ich praca. Ich praca to jest zabijanie, zastraszanie, gwałcenie ludzi na ulicy - opowiada Wenezuelczyk. - Gwałcą kobiety, gwałcą dzieci, zabijają ludzi - dodał.
Jak powiedział, dziennie w Wenezueli ginie minimum 100 osób. - Tam rocznie ginie 35 tys. ludzi - podkreślił.
"Jedyne co chcę zabrać do grobu, to bycie Wenezuelczykiem"
- Pomimo, że on już tyle lat mieszka w Polsce, ma żonę Polkę, ma rodzinę polską, ma też rodzinę w Wenezueli i nie może tam pojechać - powiedziała pani Zofia, znajoma Luisa.
Freites nie może nawet wyjechać z Polski, bo wenezuelski rząd nie chce wydać mu paszportu, a on nie chce mieć polskiego.
- Moje serce jest pół na pół. Pół polskie, pół z Wenezueli. Jedną rzecz, jaką chcę zabrać do grobu, to bycie Wenezuelczykiem. Tylko to - powiedział.
Luis ostatni raz widział swoją rodzinę 9 lat temu.
Polsat News, polsatnews.pl
Czytaj więcej