Aleksander Doba: ster naprawiony. Kajakarz znowu płynie przez Atlantyk. W Europie chce być we wrześniu
Wielki sukces przyjaciół samotnego kajakarza Aleksandra Doby, którego spotkała awaria steru w jednej trzeciej drogi z USA do Europy. Zorganizowali pomoc, statek "Baltic Light" armatora z Hongkongu podniósł kajak wraz z jego sternikiem i usunął usterkę. Polak wrócił już na Ocean Atlantycki i wiosłuje do Lizbony. Chce tam dotrzeć na swoje urodziny 9 września.
Dramat Aleksandra Doby trwał od dobrych kilku dni. W jego oceanicznym kajaku "Olo" podczas sztormu na Atlantyku doszło do awarii steru. Kajakarz mógł jedynie próbować za pomocą wioseł utrzymywać pozycję i zapobiegać spychaniu przez wiatr za pomocą tzw. dryfkotwy. Usterka była nie do naprawienia na wodzie.
Akcję pomocy dla Aleksandra Doby koordynował ze Stanów Zjednoczonych Piotr Chmieliński podróżnik, kajakarz, odkrywca źródeł Amazonki.
Przyjaciele znaleźli pomoc
Próbowano zorganizować pomoc ze strony siedmiu kutrów hiszpańskich, które płynęły w ten rejon. Planem awaryjnym był ratunkowy rejs innego Polaka, Bartka Dawidowskiego, który zgłosił gotowość popłynięcia wraz ze swoją załogą trimaranem "POLY" z Bahamów i dokonania koniecznej naprawy. Dotarcie do podróżnika miało zabrać około 10 dni.
Chmielińskiemu i jego ekipie, która z lądu śledzi losy Aleksandra Doby, udało się jednak namówić armatora z Hongkongu Lighthouse Maritime Ltd, aby zmienił trasę statku "Baltic Light". Przedstawiciel armatora Isaac Ansari zgodził się pomóc Aleksandrowi Dobie.
Na statek przesłane zostały dane o położeniu Aleksandra Doby i rysunek techniczny steru z instrukcjami dotyczącymi naprawy, przygotowanymi przez Andrzeja Armińskiego, konstruktora kajaka oraz Jarosława Krzemińskiego, który dokonywał w nim ostatnich modyfikacji.
Kilka dni temu Bartosz Biliński, nowojorski adwokat, żeglarz i założyciel Yacht Klubu Polski Nowy Jork, który przez ostatnie dni kontaktował się z armatorami i kapitanami statków transatlantyckich, przekazał wiadomość, że załoga "Baltic Light" próbuje zlokalizować kajakarza na oceanie.
"Baltic Light" znalazł kajakarza i wziął go na pokład
Ostatecznie statek znalazł Dobę i wziął na pokład kajak Polaka. Na podstawie przesłanej dokumentacji w cztery godziny dokonano naprawy.
Potwierdził to w piątek Issac Ansari: "Pan Doba i jego kajak są już na pokładzie. Dokładamy starań, by naprawić ster" - napisał do Piotra Chmielińskiego.
Kapitan "MV Baltic Light" Wilfredo Milanes poinformował Chmielińskiego, że w piątek po godzinie 16:00 kajak "Olo" został zwodowany i ruszył w dalszą drogę.
- Pan Doba jest już na wodzie i rusza w dalszą podróż – poinformował przez telefon Wilfredo Milanes.
72-letni Aleksander Doba nadal samotnie wiosłuje do Europy. Jest tysiąc osiemset kilometrów od wybrzeży Ameryki w New Jersey, skąd wypłynął. Dwa razy tyle ma jeszcze do przepłynięcia by dotrzeć do wybrzeży Portugali. A płynie już prawie drugi miesiąc.
Łupina z samotnym sternikiem na środku oceanu
Samotna wyprawa odbywa się na pokładzie oceanicznego kajaka o długości siedmiu i szerokości jednego metra.
Aleksander Doba ma ze sobą telefony satelitarne i radiotelefon. Jest dobrze przygotowany na wypadek, gdyby jego samotna podróż musiała się przedłużyć. - W tej komorze i w tylnej mam wyposażenie kajaka i jedzenie na kilka miesięcy - mówił wypływając z portu w USA.
Według Piotra Chmielińskiego kajakarz chciałby dotrzeć do Portugalii 9 września, bo tego dnia wypadają jego urodziny.
Trzecia Wyprawa Transatlantycka Aleksandra Doby już raz została przerwana. Kajak podróżnika został wtedy uszkodzony podczas zderzenia z boją.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze