Sąd umorzył sprawę radnej PiS blokującej Marsz Równości
Z powodu przedawnienia gdański sąd umorzył sprawę gdańskiej radnej PiS Anny Kołakowskiej, która wraz z rodziną zablokowała w 2015 r. "Marsz Równości" środowisk LGBT. W lutym sąd I instancji uznał, że blokujący popełnili wykroczenie, ale odstąpił od wymierzenia kary.
O umorzeniu sprawy poinformowała w piątek w rozesłanym mediom komunikacie Joanna Zając, doradca ds. komunikacji Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, którego prawnicy reprezentowali przed sądem rodzinę Kołakowskich.
Zając podała, że decyzję w tej sprawie podjął 21 czerwca Sąd Okręgowy w Gdańsku. "Sprawa rodziny Kołakowskich o zakłócenie gdańskiego marszu równości w 2015 r. została umorzona z uwagi na przedawnienie orzekania w sprawie. Sąd Okręgowy w Gdańsku uchylił wyrok Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe w Gdańsku i umorzył postępowanie w sprawie, tym samym kończąc sprawę obwinionych" - napisano w komunikacie.
Rodzina blokowała manifestację
Rodzina Kołakowskich: radna Anna Kołakowska, jej mąż (wykładowca na Uniwersytecie Gdańskim), ich dwoje dorosłych dzieci i jeszcze jeden mężczyzna - Jakub K., odpowiadali przed sądem za to, że w maju 2015 r. zablokowali gdański Marsz Równości - legalną manifestację zorganizowaną m.in. przez środowiska LGBT.
W marszu brało udział ok. 1,5 tys. osób. Gdy manifestanci znaleźli się na wysokości gdańskiego Dworca Głównego PKP, Kołakowscy oraz Jakub K. kilkakrotnie siadali na jezdni na trasie marszu, skąd usuwała ich policja. Skuteczne odblokowanie ulicy zajęło ponad 20 minut. Potem marsz ruszył dalej.
Tuż po incydencie z maja 2015 r. policja skierowała sprawę do gdańskiego sądu, który w trybie nakazowym (bez udziału stron, na podstawie dostarczonej dokumentacji zdarzenia) za wykroczenie polegające na przeszkadzaniu w niezakazanym zgromadzeniu, ukarał blokujących ulicę grzywnami w wysokości od 800 do 1 tys. zł. Ukarani nie zgodzili się z taką decyzją i Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe rozpoczął w marcu ub.r. pełne postępowanie w tej sprawie.
Sąd uwzględnił niekaralność
24 lutego br. sąd uznał, że pięć osób popełniło wykroczenie, ale sąd odstąpił od wymierzenia im kary. Uzasadniając ten wyrok, sędzia Paulina Luc-Burzyńska mówiła m.in., że obwinieni zachowywali się bez agresji. - Można powiedzieć, że stawiali bierny opór, byli spokojni, i te okoliczności sąd brał pod uwagę, decydując się na odstąpienie od kary. Sąd ocenił także, że obwinione osoby działały w sposób spontaniczny i niezaplanowany - zaznaczała sędzia.
- Sąd zgadza się z tym, że obwinieni mają prawo mieć swoje poglądy, swobodnie wyrażać swoje myśli, które nie muszą być zgodne z ideami głoszonymi w trakcie marszu. Niemniej jednak winni to uczynić w sposób legalny, przewidziany prawem. Wybrali formę protestu fizycznego poprzez zajęcia miejsca na środku trasy przemarszu - mówiła sędzia.
Podejmując decyzję o odstąpieniu od karania, sąd uwzględnił też niekaralność i dotychczasowy tryb życia obwinionych.
Podejrzane w sprawie blokowania kolejnego marszu
Od lutowego wyroku pełnomocnicy rodziny Kołakowskich złożyli apelację. Rozpatrujący ją sąd okręgowy uznał jednak sprawę za przedawnioną. Termin przedawnienia karalności zarzuconego wykroczenia upłynął 2 lata po inkryminowanym zdarzeniu - czyli w maju 2017 r.
Za przeszkadzanie w przebiegu niezakazanego zgromadzenia grozi kara do 14 dni aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
Anna Kołakowska i jej córka protestowały także przeciwko kolejnemu Marszowi Równości zorganizowanemu w Gdańsku w maju 2016 roku. Doszło wówczas do przepychanek przedstawicieli środowisk narodowych i prawicowych z policją.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi gdańska prokuratura. Jak dotąd, śledczy postawili dziesięciu osobom zarzuty związane z udziałem w zbiegowisku o charakterze chuligańskim. Wśród podejrzanych znalazły się także radna i jej córka.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze