Zatrzymano ją na granicy, bo miała przemycać narkotyki. A to oświadczyny były
Studentka z Wrocławia wracała samochodem na Ukrainę do rodziny. Podczas kontroli na przejściu granicznym w Dorohusku-Jagodzinie została zatrzymana - bo jak jej powiedziano - przewoziła pakunki z białym proszkiem. Kobietę pouczono, że za przemyt narkotyków grozi od 3 do 6 lat więzienia. Przerażona nie wiedziała, co się dzieje, gdy nagle podszedł do niej jej chłopak - celnik, z bukietem róż.
Na auto Oksany Tyczkowskiej, studentki z Wrocławia, miał zareagować pies wyszkolony do wykrywania narkotyków.
Ukraińscy pogranicznicy postanowili dokładnie skontrolować samochód Ukrainki oraz ją samą. Kobietę zaprowadzili do budynku straży granicznej
Podczas kontroli rzekomo znaleźli dwa pakunki z białym proszkiem i niezidentyfikowane tabletki, niewykluczone, że amfetaminę i ekstazy.
Młoda kobieta, najpierw zaskoczona sytuacją, po informacji, że przewozi narkotyki i grozi jej więzienie, wpadła w popłoch.
Pojawił się z bukietem 101 róż
I wtedy pojawił się on, Jurij Petruk, ukraiński celnik, jej chłopak - z bukietem 101 czerwonych róż.
Jurij poprosił ją o rękę, a Oksana przyjęła oświadczyny.
Polscy celnicy nie mieli pojęcia
Wszystko było przygotowane w tajemnicy. O pomyśle nie wiedzieli nawet polscy koledzy ukraińskich celników.
- To była inicjatywa wyłącznie strony ukraińskiej - powiedziała polsatnews.pl Marta Szpakowska, rzeczniczka Krajowej Administracja Skarbowej z Lublina.
Jak dodała, polscy celnicy dowiedzieli się o oświadczynach z YouTuba.
lyuboml.rayon.in.ua, polsatnews.pl
Czytaj więcej