Zarzuty dla trzech policjantów z Lublina. Jeden z nich użył prywatnego paralizatora
Trzej funkcjonariusze policji aresztowani zostali w Lublinie. Prokuratura zarzuciła jednemu z nich bezprawne użycie paralizatora i znęcanie się nad pozbawionymi wolności osobami, w tym obywatelem Francji, a dwóm pozostałym - że nie powstrzymali kolegi. Wszczęte zostały postępowania zmierzające do wydalenia ze służby podejrzanych policjantów.
41-letni policjant usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień w zakresie stosowania środków przymusu bezpośredniego. Jak wyjaśniła prokuratura, funkcjonariusz "używał przyrządu do generowania impulsów elektrycznych, nie stanowiącego wyposażenia służbowego policjanta, a nadto działając ze szczególnym okrucieństwem znęcał się psychicznie i fizycznie nad pokrzywdzonymi pozbawionymi wolności, czym spowodował u jednego z nich obrażenia ciała skutkujące rozstrojem zdrowia na czas poniżej 7 dni".
Prokuratura poinformowała, że policjant raził także paralizatorem inną osobę przebywającą w izbie wytrzeźwień.
Dwóm innym funkcjonariuszom, 38 i 35-letniemu, przedstawiono zarzut niedopełnienia obowiązków, które miało polegać na dopuszczeniu do bezprawnej interwencji.
Sąd zgodził się na tymczasowe aresztowanie funkcjonariuszy.
Podejrzanym grozi 10 lat pozbawienia wolności.
Postępowania dyscyplinarne
Policja wszczęła postępowania dyscyplinarne, a Komendant Wojewódzki Policji w Lublinie wydał decyzję o wszczęciu z urzędu postępowań administracyjnych w sprawie zwolnienia ze służby funkcjonariuszy.
"Także wobec osób odpowiedzialnych za właściwy nadzór i sposób realizowania zadań i poleceń służbowych wszczęte zostały cztery postępowania dyscyplinarne m. in. wobec Zastępcy Komendanta Komisariatu nadzorującego pion prewencji, Naczelnika Wydziału Prewencji tego komisariatu" – poinformowała policja w komunikacie.
"Każdy policjant musi mieć świadomość, że dla osób, które naruszają prawo nie ma i nie może być miejsca w naszych szeregach" - podkreślono.
Nie chciał zapłacić za kurs
Do zdarzenia doszło 4 czerwca w Lublinie podczas "Nocy Kultury". O interwencję policjanci zostali poproszeni przez taksówkarza, który wiózł do hotelu dwóch mężczyzn, w tym Francuza Igora C. Według relacji kierowcy, mężczyzna nie chciał zapłacić za kurs.
Jak poinformowała policja, Igor C. miał 1,8 promila alkoholu w organizmie i został przewieziony do Centrum Interwencji Kryzysowej do wytrzeźwienia.
Następnego dnia mężczyzna zadzwonił na policję z informacją, że w radiowozie oraz przed gmachem komendy miejskiej użyto wobec niego paralizatora. Policjanci mieli go razić w jądra.
W tym tygodniu Francuz złożył zawiadomienie w prokuraturze.
Prywatny paralizator
Już po telefonicznym zawiadomieniu przekazano sprawę do Biura Spraw Wewnętrznych KGP. Policja informowała, że na wyposażeniu komisariatu, na którym pracowali policjanci nie ma paralizatorów.
Jak poinformował "Dziennik Wschodni", policjanci z wydziału wewnętrznego odnaleźli u jednego z funkcjonariuszy prywatną latarkę z paralizatorem, której policjant nie miał prawa używać na służbie.
polsatnews.pl, "Dziennik Wschodni", PAP
Czytaj więcej
Komentarze