Matka zamachowca z Londynu: trzeba walczyć z ideologią Państwa Islamskiego
Mieszkająca w Bolonii matka jednego z trzech zamachowców z Londynu, Youssefa Zaghby, Marokańczyka z włoskim obywatelstwem udzieliła wywiadu tygodnikowi "L'Espresso". Powiedziała, że jej syn zawarł "niewłaściwe znajomości". - Trzeba walczyć z ideologią Państwa Islamskiego - dodała.
We wtorek ujawniono tożsamość ostatniego sprawcy sobotniego zamachu w Londynie. Okazało się, że to syn Marokańczyka i Włoszki, który był we Włoszech ostatni raz w marcu zeszłego roku i został zatrzymany na lotnisku, gdy chciał polecieć do Turcji, a stamtąd przedostać się do Syrii. Podejrzenia włoskich służb wywołało to, że miał bilet w jedną stronę.
W wywiadzie dla włoskiego tygodnika, zamieszczonym na jego stronie internetowej, matka mężczyzny, który miał 22 lata i został zastrzelony przez brytyjską policję, powiedziała: "Zawsze kontrolowaliśmy jego przyjaźnie i pilnowaliśmy, aby nie ufał niewłaściwym osobom".
- Miał jednak internet, a stamtąd przychodzi wszystko. Ani we Włoszech, ani w Maroku, gdzie studiował informatykę na uniwersytecie w Fezie, nie ulegał nigdy żadnym wpływom - podkreśliła Valeria Khadija Collina, która przeszła na islam 26 lat temu.
"Przeczuwałam, że to pożegnalny telefon"
W Londynie - dodała - "spotykał się z niewłaściwymi osobami".
Kobieta ujawniła, że rozmawiała z synem w czwartek, a więc na dwa dni przed zamachem w Londynie.
- Poniewczasie zdaję sobie sprawę z tego, że w jego planach to był pożegnalny telefon. Choć nie powiedział mi nic szczególnego, czułam to w jego głosie - przyznała. Jak podkreśliła, już następnego dnia jej syn nie odbierał telefonu, a jej próby skontaktowania się z nim przez jego przyjaciela nie powiodły się.
Jak zaznaczyła, zaraz na wiadomość o zamachu nie pomyślała o tym, że mógł być w niego zamieszany jej syn.
- Dopiero potem odkryłam, że zidentyfikowano jego przyjaciół. Powiedziałam sobie, że może ukrywa się przed władzami, by nie popaść w kłopoty, biorąc pod uwagę to, że we Włoszech jest monitorowany - opowiedziała w wywiadzie.
Zaznaczyła, że jeszcze przed próbą udania się do Syrii syn pokazał jej wideo na temat tego kraju.
"Ale nie mówił mi nigdy, że pojedzie tam walczyć. Według niego Syria była miejscem, gdzie można żyć zgodnie z czystym islamem" - wyjaśniła.
"Chcę nauczać prawdziwego islamu"
Kobieta wyznała, że rozumie to, że niektórzy imamowie w Londynie nie chcą odprawić uroczystości pogrzebowych jej syna.
- Podzielam ich wybór, bo konieczne jest skierowanie mocnego sygnału politycznego, by był to także komunikat dla rodzin ofiar i niemuzułmanów - dodała.
- Tylko matka może zrozumieć ból innej matki. Wiem, że nic nie będzie wystarczające, ale ja jestem gotowa na wszystko, co może przynieść pokój. Zdaję sobie sprawę z tego, że proszenie o przebaczenie nic nie znaczy, i dlatego zaangażuję się i obiecuję, że poświęcę moje życie, aby to więcej się nie zdarzyło - oświadczyła Valeria Khadija Collina.
Jak wytłumaczyła, chce "nauczać prawdziwego islamu". - Musimy walczyć z ideologią Państwa Islamskiego prawdziwą wiedzą i ja będę to robić z całych moich sił - zadeklarowała.
Powiedziała także, że wybierała się za 10 dni do syna, by razem z nim świętować koniec ramadanu.
Zapytana o to, czy odczuwa winę, stwierdziła: "Kiedy dzieci błądzą, rodzice zawsze się obwiniają".
- Uważam, że on został wewnętrznie zniszczony - dodała.
PAP
Czytaj więcej