Lider Partii Pracy gotów poprzeć wezwanie do dymisji May. "Nie powinniśmy byli zmniejszać liczby policjantów"
Lider opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn oskarża brytyjską premier Theresę May o odpowiedzialność za cięcia w budżecie policji, kiedy była ministrem spraw wewnętrznych. Corbyn jest gotów poprzeć wezwania do rezygnacji May z urzędu. - W czwartek mamy jednak wybory i to jest prawdopodobnie najlepsza okazja, żeby to zrobić - dodał.
Lider Partii Pracy podkreślił, że "rząd był wielokrotnie ostrzegany przed wprowadzaniem cięć w budżecie policji", m.in. przez Federację Policjantów Anglii i Walii (Police Federation of England and Wales). Jak dodał, "ona (May) mówi nam teraz, że mamy problem - owszem, mamy, i w pierwszej kolejności nie powinniśmy byli zmniejszać liczby policjantów".
Według danych dziennika "The Times", liczba uzbrojonych funkcjonariuszy policji spadła o 20 proc. od marca 2010 roku - z 6 976 do zaledwie 5 639 w marcu 2016 roku. Z kolei łączna liczba policjantów spadła o 19 proc., z 244,5 tys. w 2010 roku do 198,2 tys. w roku 2016.
Corbyn zapowiedział, że Partia Pracy po dojściu do władzy "natychmiast" zwiększy liczbę policjantów w służbie o 10 tys., a także zapewni, że będzie dostępna większa liczba funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa, bo - jak ocenił - "jest jasne, że działanie wywiadowcze jest bardzo ważnym elementem" odpowiedzi na zamach terrorystyczny.
"Powinna zrezygnować, a nie ubiegać się o reelekcję"
Komentarze lidera opozycji pojawiły się po wypowiedzi Steve'a Hiltona, byłego dyrektora ds. strategii w kancelarii b. premiera Davida Camerona, który ocenił na Twitterze, że premier May "jest odpowiedzialna za porażkę służb bezpieczeństwa wobec ataków na Moście Londyńskim, w Manchesterze i na Moście Westminsterskim".
- Powinna zrezygnować, a nie ubiegać się o reelekcję - podkreślił, dodając, że szefowa rządu próbuje "zrzucić z siebie winę", a jej spin doktorzy atakują agencję bezpieczeństwa wewnętrznego MI5. - Przez lata to ona nimi rządziła - irytował się Hilton, odwołując się do lat 2010-16, kiedy May stała na czele brytyjskiego ministerstwa spraw wewnętrznych.
Odpowiadając na krytykę byłego doradcy Camerona, May zażartowała, że "nie jest jedyną osobą w Westminsterze (rządowa dzielnica Londynu-red.), której oberwało się od Steve'a Hiltona".
Pytana o finansowanie policji, szefowa rządu odpowiedziała wcześniej dziennikarzom, że jej rząd "ochronił budżet na wydatki antyterrorystyczne" oraz zapewnił pieniądze w budżecie na funkcjonowanie policji, w tym uzbrojonych funkcjonariuszy. W ubiegłorocznym przeglądzie budżetu zwiększono również pieniądze na rekrutację nowych oficerów w przyszłości.
Jeden ze sprawców sobotniego ataku w Londynie był zgłaszany policji
Dziennik "The Times" poinformował także w poniedziałek, że 27-letni mężczyzna, który był jednym z trzech sprawców sobotniego ataku w Londynie, był co najmniej dwukrotnie zgłaszany policji jako potencjalnie niebezpieczny radykał.
Według informacji gazety jedna osoba zgłosiła go po tym, jak opowiadał z pasją o dostępnych w internecie nagraniach nawołujących do nienawiści, a z kolei jego sąsiadka poinformowała służby o swoich wątpliwościach, gdy próbował namówić dzieci w parku do przejścia na islam. Rozmówcy gazety wyrazili frustrację tym, że sprawa nie została odpowiednio potraktowana.
Śledztwo dziennikarzy wykazało, że mężczyzna miał także związki z radykalnym imamem Anjemem Choudarym, który w ubiegłym roku został skazany na 5,5 roku pozbawienia wolności za wspieranie Państwa Islamskiego (IS). Imam złożył przysięgę wierności IS i w serii publikowanych w internecie apeli wzywał do tego wiernych. Wielu jego zwolenników było łączonych z działaniami o charakterze terrorystycznym na całym świecie.
Doniesienia gazety zwiększą presję na służby bezpieczeństwa krytykowane, gdy wyszło na jaw, że 22-letni zamachowiec z Manchesteru Salman Abedi również był zgłaszany policji, zanim przeprowadził zamach pod halą Manchester Arena, zabijając 22 osoby.
W ubiegłym miesiącu ujawniono, że brytyjska policja na stałe obserwuje ok. 3 tys. potencjalnych dżihadystów, ale w bazach danych znajdują się dane kolejnych 20 tys. osób, które nie są jednak uznawane za aktywne. Zamachowcy odpowiedzialni za atak w Londynie w marcu i Manchesterze w maju znajdowali się właśnie w tej drugiej grupie.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze