Kopane, dźgane, ciągnięte po ziemi. Film "ze znęcania się nad zwierzętami" w ubojni w Szczecinie
Aktywiści dwóch fundacji walczących o prawa zwierząt opublikowali film z kilkunastu rozładunków świń w ubojni Agryf w Szczecinie. Jak opisują, zarejestrowali m.in. kopanie zwierząt, bicie poganiaczami we wrażliwe części ciała, czy ciągnięcie po ziemi za nogi. Firma Animex Foods, do której należy ubojnia, oświadczyła, iż nagłośniona sytuacja "była wyjątkowym przypadkiem".
Film opublikowali aktywiści Inicjatywy na Rzecz Zwierząt "Basta!" i Fundacji Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt "Viva!".
Aktywiści nagrywali miejsce rozładunku podczas 13 wyjazdów w 2016 i 2017 roku. Jak twierdzą, "zarejestrowali szereg przypadków znęcania się nad zwierzętami", a "każdego dnia na miejscu byli pracownicy Inspekcji Weterynaryjnej".
Działacze "Basty!" i "Vivy" podają, że zarejestrowali kamerami m.in. zakładanie łańcucha na nogi świń i ciągnięcie ich, wywleczenie osłabionego zwierzęcia za ucho z ciężarówki, uderzanie i dźganie przez kraty w ciężarówkach oraz używanie wózka przeznaczonego do przewożenia martwych świń do transportu sztuk osłabionych.
Aktywiści dodali, że o złożyli zawiadomienie do prokuratury o znęcaniu się nad zwierzętami.
Wewnętrzne dochodzenie w firmie
Do sprawy odniósł się Animex, największa na polskim rynku firma z branży przetwórstwa mięsnego.
"Kierownictwo zakładu w Szczecinie przywiązuje dużą wagę do przestrzegania procedur w zakresie dobrostanu zwierząt. Sytuacja, do której się państwo odnosicie, była wyjątkowym przypadkiem" - głosi treść przesłanego polsatnews.pl komunikatu Andrzeja Pawelczaka, rzecznika tej firmy.
W komunikacie zapewniono, że po otrzymaniu informacji o nieprawidłowościach podczas rozładunku zwierząt, firma przeprowadziła wewnętrzne dochodzenie "w celu ustalenia osób odpowiedzialnych za zaistniałe incydenty".
"Pracownik, który naruszył obowiązujące w naszej firmie zasady został zidentyfikowany i nie pracuje już na magazynie przyjęcia zwierząt" - zapewniła firma w komunikacie.
Rzecznik poinformował również, że niewłaściwe zachowanie zostało zaobserwowane także u kierowców odpowiedzialnych za transport, którzy nie są zatrudnieni w zakładzie. W tym przypadku o nieprawidłowościach poinformowano przełożonych.
Będzie monitoring
"Podkreślamy przy tym, że wszyscy przewoźnicy, dostawcy trzody przechodzą stosowne szkolenia z zakresu właściwego traktowania zwierząt i muszą posiadać licencje wystawione przez Inspekcję Weterynaryjną. Każdorazowo przy rozładunku obecny jest też przedstawiciel Inspekcji Weterynaryjnej, co ma zabezpieczać przed występowaniem niewłaściwego traktowania zwierząt."
Podkreślono również, iż instrukcja operacyjna zakładu jednoznacznie zabrania m.in.: uderzania lub kopania zwierząt, podnoszenia lub ciągnięcia zwierząt za głowę, uszy, nogi, ogon lub obchodzenia się ze zwierzętami w sposób powodujący u nich ból lub cierpienie, a także stosowania poganiaczy lub innych narzędzi z zaostrzonymi końcami.
"Widoczne na filmie narzędzie to tzw. klepak. Jest to lekki przyrząd, którego podstawowym zadaniem jest wydawanie dźwięków, które mają pomagać w przeganianiu zwierząt z samochodu do magazynu żywca. Można go porównać z dużą łapką na muchy. Klepak jest powszechnie stosowany na całym świecie do sprawniejszego rozładunku zwierząt. Jego użycie jest regulowane odpowiednimi przepisami. Urwana końcówka jednego z klepaków widocznych na filmie, kwalifikowała go do natychmiastowej wymiany" - przyznała firma Animex.
W komunikacie poinformowano również, że w magazynie żywca zainstalowany zostanie monitoring.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze