Nie żyje 4-latek, którego ojciec wiózł motocyklem i uderzył w tył auta
Według wstępnych ustaleń policji na skrzyżowaniu ulic Mikulczyckiej z Przystankową w Zabrzu motocyklista uderzył w tył volkswagena caddy, który wyjeżdżał z ulicy podporządkowanej. Zginął 4-letni chłopiec, jego 29-letni ojciec został przetransportowany do szpitala. Kierowcy osobowego auta nic się nie stało.
Okoliczności wypadku wyjaśnia policja pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Zabrzu. Jak ustalono obaj kierowcy byli trzeźwi. Motocyklista i jego syn jechali kaskach.
Na razie nie wiadomo, kto zawinił
- W tej chwili jest jeszcze za wcześnie, aby przesądzać o winie któregoś z kierowców. Są przesłuchiwani świadkowie zdarzenia. Czynności prowadzi także biegły z zakresu ruchu drogowego - powiedziała polsatnews.pl Agnieszka Żyłka rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Zabrzu.
Jej zdaniem, możliwe jest, że 59-letni kierowca samochodu osobowego wymusił pierwszeństwo, ale kluczowe będzie ustalenie prędkości z jaką jechał motocyklista.
W miejscu, w którym doszło do wypadku dopuszczalna maksymalna prędkość wynosi 50 km/godz.
Świadkowie, na których powołuje się "Dziennik Zachodni", stwierdzili, że motocykl jechał dość szybko.
Tylko w kasku i maksymalnie 40 km/godz.
Wypadku nie przeżył 4-latek, którego nie udało się uratować mimo podjętej na miejscu reanimacji. Jego ojciec z ogólnymi potłuczeniami, wstrząśnieniem mózgu i urazem nogi został przetransportowany do szpitala.
Rzeczniczka policji powiedziała, że zgodnie z przepisami ruchu drogowego, dziecko do lat siedmiu można przewozić motocyklem lub motorowerem pod warunkiem ograniczenia prędkości do 40 km/godz. Przepis dotyczy każdego rodzaju drogi, bez względu na obowiązującą na niej dopuszczalną prędkość.
Zarówno kierowca jednośladu, jak i pasażer mają obowiązek jechać w kasku.
Dziennik Zachodni, polsatnews.pl
Czytaj więcej