Dwuletni chłopczyk utonął w gminnym stawie w Jedwabnie
W Jedwabnie niedaleko Szczytna dwuletnie dziecko weszło na teren ogrodzonego stawu w parku i tam prawdopodobnie utonęło. Rodzice zorientowali się, że nie ma ich synka w czwartek około godziny 20. Zaczęli go szukać z sąsiadami. Chłopczyka dostrzeżono godzinę później. Mimo reanimacji podjętej przez załogę karetki pogotowia, lekarz stwierdził zgon. Śledztwo prowadzi prokuratura w Szczytnie.
W czwartek przed godziną 21 policja otrzymała zgłoszenie z Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego o wypadku, do którego doszło w Jedwabnie - powiedziała polsatnews.pl podkom. Ewa Szczepanek, oficer prasowy Komendy powiatowej Policji w Szczytnie (woj. warmińsko-mazurskie).
Pogotowie ratowało chłopczyka
Załogę karetki pogotowia podjęła próbę reanimacji dziecka. Nie udało się jednak przywrócić mu czynności życiowych.
Rodzina zorientowała się, że dwuletni chłopczyk zniknął około godziny 20 w czwartek. Natychmiast rozpoczęły się poszukiwania dziecka, w które włączyli się - oprócz rodziny i bliskich - także sąsiedzi. Jedna z poszukujących malca osób zauważyła ciało w stawie na terenie gminnego parku.
- Do śmierci dziecka doszło najprawdopodobniej na skutek utonięcia, niemniej dokładną przyczynę śmierci ustali sekcja przeprowadzona w piątek - powiedział Artur Choroszczwski, szef Prokuratury Rejonowej w Szczytnie.
- Policja ustaliła, że dziecko znajdowało się pod opieką rodziców. Matka była trzeźwa, u ojca stwierdzono 1 promil alkoholu w wydychanym powietrzu - powiedziała podkom. Ewa Szczepanek.
- Według naszych ustaleń dziecko znajdowało się pod opieką matki, która była trzeźwa - powiedział prokurator Choroszczewski. Według niego kwestię opieki, w tym także związek ze zdarzeniem ojca, u którego tzw. alkotest wykrył alkohol ustali śledztwo. Wstępne przesłuchanie świadków prokuratura zaplanowała na piątek.
Zabezpieczanie śladów na miejscu utonięcia zakończyło się po północy. W czynnościach śledczych brał udział prokurator rejonowy w Szczytnie.
Zwłoki w ogrodzonym stawie
Według policji do zdarzenia doszło na terenie gminnego parku w Jedwabnie. Znajduje się tam ogrodzony staw wraz z kanałem doprowadzającym wodę.
- W pobliżu jest gminny plac zabaw, a staw jest ogrodzony - poinformowała podkom. Szczepanek.
- Teren stawu był ogrodzony płotem z metalowymi słupkami i przęsłami z siatki - powiedział prokurator Choroszczewski. jak poinformował w ogrodzeniu umieszczona jest furtka. - Bramka posiadała zamknięcie na klamkę oraz na rygiel. Jednak w chwili oględzin panel służący do służący do zamknięcia rygla nie znajdował się na swoim miejscu. Nie został także znaleziony w czasie przeszukania terenu - poinformował Choroszczewski.
- W parku gminnym znajduje się stawek z mostkiem. W 2015 roku został na mój wniosek ogrodzony płotem z furtką zamykaną na klamkę oraz skobelek. Dodatkowo była zakładana od góry pętla z materiału na słupek. Dwuletnie dziecko samo nie mogłoby tego zabezpieczenia sforsować - twierdzi Sławomir Ambroziak, wójt gminy Jedwabno.
Jego zdaniem ogrodzenie niewielkiego jeziorka i wpadającego do niego kilkudziesięciometrowej długości kanału było działaniem nadzwyczajnym.
- Chciałem, aby było bezpiecznie, bo obok bawią się dzieci - powiedział Ambroziak. Przyznał jednak, że furtka nie była zamykana ani na klucz, ani na kłódkę.
Dziecko jednak bez opieki?
Teren gminnego parku jest kontrolowany przez kilka kamer. Nagrania zostały w piątek rano zabezpieczone przez policję.
- Z moich informacji wynika, że dziecko nie było pod opieką w chwili wypadku - powiedział wójt gminy Jedwabno Sławomir Ambroziak, ale to wyjaśni prokuratura.
Chłopczyk, który utonął w gminnym stawie, mieszkał wraz z rodzicami niedaleko parku w lokalu komunalnym przyznanym rodzinie przez gminę.
Portal polsatnews.pl dowiedział się, że matka dwuletniego chłopca, który utonął w stawie, jest w ciąży z kolejnym dzieckiem. Ponadto w piątek para miała brać ślub.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze