"910 tys. Żądamy referendum". Manifestacje przeciw reformie edukacji
Pod hasłem "910 tys. Żądamy referendum" w Warszawie i kilku miastach w Polsce odbyły się w piątek manifestacje organizowane przez ruchy rodzicielskie. Uczestnicy zgromadzeń domagali się niezwłocznego przeprowadzenia referendum w sprawie reformy edukacji.
- Dziś jest szczególny dzień - Dzień Matki. Wyszliśmy dziś na manifestacje w wielu miastach w Polsce z hasłem: „Na Dzień dziecka, na Dzień matki - referendum, a nie kwiatki" - mówiła do kilkuset osób zgromadzonych na manifestacji przy stacji metra Centrum w Warszawie Dorota Łoboda z ruchu "Rodzice przeciwko reformie edukacji", pełnomocniczka komitetu obywatelskiej inicjatywy referendalnej w sprawie reformy edukacji.
- Zebraliśmy 910 tys. podpisów, żądamy referendum, nie poddajemy się. Sejm podchodzi bardzo opieszale do naszego wniosku (o przeprowadzenie referendum – red.) złożonego już ponad miesiąc temu - oceniła.
- Rząd mówi, że reforma ma na celu dobro dzieci. Z pewnością nie chodzi o dobro szóstoklasistów i uczniów gimnazjów, w sumie jest 1,4 mln dzieci, 2 mln rodziców i 4 mln dziadków (...) Rządzie, strzeż się naszego gniewu przy urnach, ale możesz jeszcze wyjść z tego z twarzą: żądamy referendum - powiedział Michał Dąbrowski, ojciec działający w koalicji "Nie dla chaosu w szkole".
"Dajcie głos narodowi, niech się suweren wypowie"
- Pani minister, jeśli to rzeczywiście jest taki dobry pomysł, tak świetny projekt, tak dobrze przygotowany, to przecież nie ma się czego bać. Dajcie głos narodowi, niech się suweren wypowie. Może zatwierdzi - zaproponowała przedstawicielka Krajowego Porozumienia Rad Rodziców Aneta Gąsiorowska.
- Dlaczego minister mówi nam, że jest już za późno na referendum, czy jest taki moment, gdy jest za późno na demokrację? - pytała Iza Kazimierczyk, ekspertka fundacji "Przestrzeń dla Edukacji".
"Jesteśmy bardzo przerażeni, co się będzie działo po zmianie"
Podobne manifestacje odbyły się m.in. w Łodzi, Gdańsku, Olsztynie.
W Łodzi manifestacja odbyła się przed jednym z gimnazjów. Protestowało przed nim kilkudziesięciu rodziców, nauczycieli, przedstawiciele środowisk oświatowych oraz lokalni politycy. Pikietujący trzymali w rękach kartki z napisem: "#910 tysięcy; żądamy referendum".
- Sprzeciwiamy się wprowadzaniu złej i nieuzasadnionej reformy oraz domagamy się wysłuchania w referendum głosu społeczeństwa w tak ważnej sprawie dla przyszłości naszego kraju. Zebraliśmy pod nim 910 tys. podpisów (...), ale obawiamy się, że zostaną one wyrzucone do kosza wbrew zapewnieniom w kampanii wyborczej partii rządzącej o słuchaniu suwerena i możliwości wypowiadania się w referendach - powiedział organizator pikiety Marek Ćwiek, prezes Okręgu Łódzkiego Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Podczas manifestacji głos zabrała m.in. mama jednego z uczniów, która mówiła o obawach związanych z wprowadzeniem reformy. - Jesteśmy bardzo przerażeni, co się będzie działo po zmianie. Zmianie, która jest jednym wielkim bałaganem - powiedziała.
"My nie chcemy tej deformy"
W Gdańsku manifestację zorganizowano w historycznym centrum - pod pomnikiem Jana III Sobieskiego. W pikiecie wzięło udział ok. 100 osób, w tym Paweł Adamowicz - prezydent Gdańska i ojciec dwójki dzieci w wieku szkolnym. Uczestnicy manifestacji m.in. odśpiewali (na melodię "We don’t need no education grupy Pink Floyd) utwór napisany przez przeciwników reformy i rozpoczynający się od słów "My nie chcemy tej deformy".
W Olsztynie przed miejskim ratuszem manifestowało ok. 40 osób z flagami Komitetu Obrony Demokracji, Partii Razem i Nowoczesnej. Skandowano m.in. "Referendum" i "Chcemy edukacji, nie kompromitacji".
"Czy jest Pani/Pan przeciw reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku?"
Z inicjatywą przeprowadzenia ogólnokrajowego referendum ws. reformy edukacji wystąpił Związek Nauczycielstwa Polskiego. Pod koniec stycznia zawiązał się komitet referendalny, w którego skład weszli przedstawiciele partii politycznych, stowarzyszeń, organizacji i ruchów społecznych. Pytanie referendalne, pod którym zbierano podpisy, brzmi: "Czy jest Pani/Pan przeciw reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku?".
Wniosek wraz z podpisami złożono w Sejmie 20 kwietnia. Zgodnie z konstytucją, referendum ogólnokrajowe mają prawo zarządzić Sejm lub prezydent za zgodą Senatu.
W ubiegłym tygodniu ZNP apelował do marszałka Sejmu, by wniosek o referendum edukacyjne znalazł się w porządku obrad obecnego posiedzenia Sejmu. Dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka powiedział wówczas, że zakończyła się już procedura weryfikacji podpisów, złożonych pod wnioskiem - jako poprawne oceniono ponad 562 tys. z 570 tys.
Dokumenty "z tej części prac zostały złożone do marszałka Sejmu"; oczekiwano jeszcze na ocenę, czy wniosek spełnia wymogi ustawowe. - Po otrzymaniu kompletu dokumentów zostanie podjęta decyzja dotycząca trybu prac nad wnioskiem - zadeklarował dyrektor CIS.
Likwidacja gimnazjów
Reforma edukacji, w ramach której zostanie zmieniona m.in. struktura szkół, rozpocznie się w roku szkolnym 2017/2018. W miejsce obecnie istniejących typów szkół zostaną wprowadzone stopniowo: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe. Gimnazja mają zostać zlikwidowane.
W środę w Sejmie minister edukacji narodowej Anna Zalewska, odnosząc się do kwestii wniosku obywatelskiego, powiedziała: "Prawo oświatowe w państwie prawa działa, reforma została wdrożona". Przypomniała, że ustawa Prawo oświatowe wprowadzająca reformę została w styczniu podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę. Zaznaczyła, że sieć szkół, dostosowana do nowej struktury szkolnictwa, została zmieniona, podstawa programowa kształcenia ogólnego podpisana, a nauczycieli przeszkolono.
W kwietniu, po złożeniu wniosku obywatelskiego w Sejmie, premier Beata Szydło, pytana o wniosek, powiedziała, że trzeba było go złożyć w odpowiednim momencie, obecnie jesteśmy w końcowej fazie wdrażania reformy i ktoś, kto chce to odwracać, będzie powodował chaos.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze