"Widocznie to zew krwi, ciągnie mnie tam". Polonia na Syberii zainteresowana ustawą o repatriacji
W irkuckim okręgu konsularnym, obejmującym m.in. Syberię, obecnie kilkadziesiąt osób jest zainteresowanych przyjętą w Polsce nowelizacją ustawy o repatriacji; w kolejnych latach liczba ta zapewne się zwiększy - mówi konsul RP w Irkucku Krzysztof Świderek.
Przedstawiciele Polonii wskazują w rozmowach, że wyjazd do Polski na stałe to perspektywa dla ludzi młodych. Podkreślają też znaczenie integracji w Polsce i rolę znajomości języka.
Irkucki okręg konsularny obejmuje ponad 20 podmiotów Federacji Rosyjskiej; od Tomska i Nowosybirska po Kamczatkę i Daleki Wschód. Jak wyjaśnia konsul, zainteresowanie ustawą o repatriacji pojawiło się jeszcze przed jej przyjęciem, gdy już wcześniej było o niej głośno. - Dziś jest bardzo wielu chętnych do tego, aby przyjechać do konsulatu, spotkać się, aby skonsultować wiele spraw, ale również - aby złożyć dokumenty na repatriację - mówi dyplomata. Liczy się z tym, iż zainteresowanie repatriacją wśród Polonii w irkuckim okręgu konsularnym w ciągu najbliższych dwóch lat wzrośnie.
"Jedni wracają, drudzy pozostają"
Relacjonuje ponadto, że w rozmowach z osobami starszymi słyszy: "mnie się nie udało, ja już jestem starszą osobą, ale chciałbym, żeby moje dzieci, wnuki, pojechały i żyły, i pracowały dla Ojczyzny, w Ojczyźnie".
Szefowa Polskiej Autonomii Kulturalnej "Ogniwo" w Irkucku Helena Szackich przypuszcza, że wśród chętnych do repatriacji będą rodziny, których krewni już są w Polsce. Mówi również o kilku osobach młodych, które myślą o tym, by do Polski wyjechać i być może podjąć pracę.
Z leżącej ponad sto kilometrów od Irkucka wsi Wierszyna, gdzie mieszkają potomkowie Polaków emigrantów ekonomicznych z początku XX wieku, młodzież wyjeżdżała do Polski na studia. "Ci, którzy jadą na studia, zobaczą sytuację - jedni wracają, drudzy pozostają" - mówi proboszcz parafii w Wierszynie, ojciec Karol Lipiński.
Duchowny zwraca uwagę na specyfikę Wierszyny, gdzie kolejne pokolenia mieszkają już od ponad stu lat. Wielu z tych mieszkańców, którzy byli w Polsce, mówi po powrocie: "pięknie (jest) zobaczyć, skąd nasi praojcowie przybyli, jak ta Polska wygląda, ale wracamy do domu". - Nie "zostajemy w domu", tylko "wracamy do domu". Do Wierszyny - opowiada proboszcz.
"Bardzo dobrze, że jest możliwość powrotu do Ojczyzny"
W Ułan Ude, głównym mieście Republiki Buriacji, planuje wyjazd do Polski na stałe, już pod koniec lipca, 72-letnia pani Swietłana. W Polsce ma krewnych. Chciałaby wyjechać, bo w Polsce urodzili się jej przodkowie i w tym kraju chciałaby spędzić - jak mówi - lata, które jej pozostały. - Widocznie to zew krwi, ciągnie mnie tam - opowiada.
Pani Swietłana zna swoich krewnych, mieszkających we wschodniej Polsce, od kilkudziesięciu lat i była w Polsce kilkakrotnie. Wyjaśnia, że w jej decyzji odegrała rolę chęć, by mieszkać z krewnymi, którzy na nią czekają. Podkreśla, że będzie jej z nimi łatwiej i że może liczyć na ich pomoc. Jej zdaniem kwestie jak mieszkanie czy możliwość otrzymywania emerytury są najważniejsze dla tych, którzy jak ona chcieliby żyć w Polsce.
- To, że przyjęta została ustawa, jest bardzo dobrze. Bardzo dobrze, że jest możliwość powrotu do ojczyzny - mówi z kolei Maria Iwanowa, która przez 11 lat kierowała organizacją Polonii w Ułan Ude - Narodowo-Kulturalną Autonomią Polaków "Nadzieja". Jednak - zwraca uwagę - "trzeba bardzo dobrze zastanowić się, bo zmieniamy w całości tryb życia, zmieniamy wszystko". Podkreśla, że nie chodzi jej o młodzież, ale o starszych. Ona sama wyjechała na stałe do Polski jesienią zeszłego roku.
- Ci ludzie, którzy myślą o repatriacji, przede wszystkim powinni pomyśleć o tym: jedziemy do Macierzy, marzymy o tym. Ale to jest marzenie, a trzeba być przygotowanym na realia - podkreśla Iwanowa. Wskazuje, że osoby repatriujące się nie żyły "w tych realiach polskich, w tej sytuacji. W Polsce jest zupełnie inna mentalność, tempo życia - wszystko jest zupełnie inne".
"Potrzebna opieka"
Jak tłumaczy, chodzi nawet o sprawy elementarne - repatrianci otrzymają w Polsce zasiłek, trzeba zagospodarować się, coś kupić, na przykład meble. - Jeżeli nie znają języka, nie mają nikogo z rodziny, kto pomoże, doprowadzi, pokaże, w jakim sklepie to lepiej zrobić, w tym, czy w innym, gdzie lepsze oferty - po prostu ludzie zagubią się. Takim osobom trzeba więcej opieki, od razu, na początku. Może nawet do tego stopnia, by każda rodzina miała opiekę, by ktoś im pomagał zorientować się w tej sytuacji - uważa działaczka.
Ludziom młodym, którzy mają możliwość wyjazdu do Polski, pani Maria mówi, że najważniejsze jest, by uczyć się polskiego: "bez języka nigdzie w Polsce, jeśli przyjedziecie, nie poradzicie sobie".
Iwanowa wskazuje na rolę osób, które zajmują się sprawami repatriantów. Specjalista w Polsce "dobrze wypełnia swój obowiązek służbowy", ale jednak "repatrianci na początku potrzebują więcej opieki, nawet rady. Wtedy łatwiej i szybciej mogliby integrować się w społeczeństwie" - ocenia.
Krystian Furmanowicz, nauczyciel polskiego w Ułan Ude, ocenia obecne wydarzenia związane z ustawą o repatriacji jako bardzo ważne. "Tutaj są osoby, które czuły się troszeczkę zapomniane"; dotychczasowa polityka "nie do końca pewnie trafiała w sedno" - uważa nauczyciel.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze