Pożar hali w Białymstoku. Nie żyje dwóch strażaków
W pożarze dwukondygnacyjnej hali na białostockim osiedlu Dojlidy zginęło dwóch strażaków. Płonęły materiały z tworzyw sztucznych. Na miejscu z ogniem walczyło kilkudziesięciu strażaków. - Niestety w trakcie działań gaśniczych doszło do wielkiej tragedii. Dwóch naszych kolegów poległo na służbie - powiedział Polsat News mł. bryg. Marcin Janowski z PSP w Białymstoku.
Choć nieoficjalnie informacje pojawiły się już wcześniej, z podaniem ich mediom czekano do czasu powiadomienia rodzin o tragedii. Strażacy, którzy zginęli w akcji, pracowali w Komendzie Miejskiej PSP w Białymstoku.
- W trakcie działań gaśniczych zginęło dwóch naszych kolegów, którzy prowadzili działania gaśnicze wewnątrz obiektu - powiedział Polsat News Janowski.
Jak poinformował, akcja gaśnicza jest już praktycznie zakończona. - Wszystkie elementy, który się paliły, zostały ugaszone. Pożarowo sytuacja jest opanowana - podkreślił.
Okoliczności zdarzenia będzie wyjaśniała specjalna komisja.
"Warunki były ekstremalne"
Pożar miał miejsce w budynku na terenie dawnych zakładów mięsnych PMB, w zlokalizowanej tam obecnie hurtowni sztucznych kwiatów. Przyczyna pożaru nie jest na razie znana.
- Pożarem objęte były dwie kondygnacje. Było duże zadymienie, zarówno w środku, jak i na zewnątrz. Elementy plastikowe palą się bardzo intensywnie wytwarzając nie tylko dużą ilość dymu, ale także bardzo wysoką temperaturę. Warunki pożarowe były ekstremalne, akcja była bardzo ciężka - tłumaczył Janowski.
Jak podkreślił, nikomu ani w obiekcie, ani poza nim nie grozi żadne niebezpieczeństwo.
Wyrazy współczucia złożył rodzinom zmarłych strażaków szef MSWiA Mariusz Błaszczak. "Straciliśmy na służbie w Białymstoku dwóch odważnych Strażaków" - napisał na Twitterze. Wyrazy współczucia ich rodzinom złożył też m.in. prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.
Polsat News, PAP
Czytaj więcej
Komentarze