Kukiz: chcemy referendum ws. uchodźców, mamy 350 tys. podpisów
Chcemy referendum ws uchodźców, ale mamy dopiero 350 tys. podpisów pod wnioskiem - mówił w czwartek lider ruchu Kukiz'15 Paweł Kukiz. Nieprzyjmowanie nikogo to przeginka w drugą stronę, dopuszczalne jest przyjmowanie kobiet z dziećmi uciekających przed wojną - dodał.
Kukiz pytany był w radiu RMF FM o to, czy Polska powinna wykonać zobowiązania, które przyjął rząd premier Ewy Kopacz ws. uchodźców.
- Uważam, że dopuszczalne byłoby swego czasu, a nawet dzisiaj nie jest na to za późno, przyjęcie kobiet z dziećmi. Pierwszy podstawowy błąd polega na tym, że jako uchodźców traktuje się absolutnie każdego człowieka o śniadej cerze, który przyjeżdża z Bliskiego Wschodu, to jest uchodźca bez względu na to, czy on przyjeżdża wysadzić koncert w Manchesterze, jak i ten, który ucieka przed wojną - stwierdził Kukiz
"Jedną kobietę z dwójką czy trójką dzieci PiS mógłby przyjąć"
Na pytanie o stanowisko PiS, które opowiedziało się za nieprzyjmowaniem uchodźców, Kukiz odparł, że "(nieprzyjmowanie) nikogo - to jest przeginka w drugą stronę".
- Dlatego, że są - podkreślam - chrześcijańskie rodziny w Syrii, i PiS, który jest z Kościołem połapany, mówiąc młodzieżowo, powinien skorzystać z tego apelu papieża Franciszka i powiedzmy jedną kobietę z dwójką czy trójką dzieci z Syrii uciekającą przed wojną mógłby po odpowiedniej weryfikacji przyjąć - mówił Kukiz.
Kukiz był również pytany o to, czy jego ugrupowanie podtrzymuje chęć przeprowadzenia referendum ws. uchodźców. - Chcemy żeby się odbyło referendum, natomiast mamy dopiero 350 tys. podpisów zebranych. Jesteśmy w trakcie zbierania. Te wszystkie podmioty partyjne, czy to pan Schetyna, czy to Prawo i Sprawiedliwość, niech pomogą nam zbierać te podpisy, skoro sprzeciwiają się przyjazdowi tutaj tak zwanych uchodźców czy imigrantów najczęściej albo terrorystów - powiedział lider Kukiz'15.
Sejm może postanowić o poddaniu określonej sprawy pod referendum z inicjatywy obywateli, którzy dla swojego wniosku uzyskają poparcie co najmniej 500 000 osób mających prawo udziału w referendum.
"Nie będziemy przyjmować nielegalnych migrantów"
We wrześniu 2015 roku państwa członkowskie UE zgodziły się na przeniesienie 160 tys. uchodźców z Włoch oraz Gracji. Rząd Ewy Kopacz zaakceptował unijną decyzję o podziale uchodźców, docierających do Europy. Polsce miało przypaść ponad 6 tys. uchodźców. Termin na zakończenie relokacji wyznaczono na wrzesień 2017 roku. Dotychczas tylko nieco ponad 18 tys., czyli około 11 proc. ustalonej liczby osób, zostało faktycznie przeniesionych.
Komisja Europejska zagroziła w ubiegłym tygodniu rozpoczęciem procedury o naruszenie prawa UE, jeśli Polska, Węgry i Austria do czerwca nie przystąpią do relokacji uchodźców. KE przypomniała, że te trzy kraje nie relokowały dotychczas ani jednej osoby.
Premier Beata Szydło oświadczyła wówczas, że nie ma w tej chwili możliwości, by do Polski byli przyjmowani uchodźcy; nie zgodzimy się na narzucanie Polsce, ani innym krajom członkowskim jakichkolwiek przymusowych kwot dotyczących uchodźców - zapowiedziała szefowa rządu.
Szef PO Grzegorz Schetyna stwierdził w ubiegłym tygodniu, że w sprawie relokacji uchodźców jest za realizacją zobowiązań i umów podjętych przez poprzedni rząd. Wcześniej odpowiadając na pytania o program zadane PO przez PiS, z których jedno dotyczyło kwestii imigrantów, Schetyna oświadczył m.in. że Platforma jest za tym, aby Polska, tak jak Unia Europejska, angażowała się w humanitarną pomoc ofiarom wojen i - jak zaznaczył - "to jest aktywność, którą polski rząd wcześniej prowadził". - Nie będziemy przyjmować nielegalnych migrantów - dodał.
PAP
Czytaj więcej